Stach Szabłowski
Dawno, dawno temu Kościół był najważniejszą instytucją artystyczną. Trudno dziś w to uwierzyć, patrząc na współczesną sztukę sakralną w Polsce. Religia, temat niegdyś inspirujący artystów, stała się domeną wtórnej, przeciętnej, często po prostu kiepskiej sztuki. Skąd ta artystyczna niemoc wiary?
Makabryczna bryła
Świątynia Opatrzności w Warszawie była prawdopodobnie ostatnią szansą Kościoła na dokonanie czegoś artystycznie znaczącego we współczesnej Polsce. Ta szansa została zaprzepaszczona, mimo że do wzniesienia świątyni szykowano się ponad… 200 lat. Zamysł jej budowania zadeklarował jeszcze Sejm Czteroletni w 1791 r. W roku 2000, w zupełnie innym świecie, odbył się konkurs na projekt narodowego sanktuarium. Zwyciężył Marek Budzyński, twórca gmachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, ale również jednej z najciekawszych polskich świątyń lat 80., kościoła Wniebowstąpienia Bożego na warszawskim Ursynowie. W ostatniej dekadzie PRL innowacyjne interpretacje architektury sakralnej przemawiały jeszcze do wyobraźni hierarchów, ale na początku XXI w. już nie. Śmiałą propozycję Budzyńskiego, który chciał połączyć tradycję z architekturą ekologiczną i land artem, uznano za zbyt śmiałą. Konkurs powtórzono i tym razem wynik był już odpowiedni; wygrał ciężki, zmodernizowany, posępny klasycyzm, zaproponowany przez zespół Lecha i Wojciecha Szymborskich.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.