ROZMAWIAŁA Anna Serdiukow
Zgadza się pan z Krzysztofem Zanussim, że w sztuce nie ma miejsca na demokrację?
Można wypracować kompromis między dyktaturą a demokracją. Jeśli rządzić, to twardą ręką, biorąc odpowiedzialność za swoje decyzje, jednak zawsze musi być miejsce na procesy demokratyczne. W przypadku PISF gwarantem tego są i będą komisje eksperckie. Będę się zawsze starał tak konstruować składy poszczególnych komisji, aby nie tworzyć ideologicznych kręgów oraz by każdy z ekspertów miał spore doświadczenie w zakresie doradczym. Mój głos – i być może to jest niewielki przejaw owej dyktatury – będzie tylko końcowym elementem.
Jak pan ocenia dotychczasowy system ekspercki?
System działa, filmy powstają. Pytanie, czy on działa sprawnie. Powszechny zarzut do systemu eksperckiego polegał na tym, że pieniądze były przyznawane wśród wąskiej grupy znajomych. Nie jest to do końca prawda, choć trudno mi to teraz oceniać. Nie byłem w stanie zapoznać się ze wszystkimi ekspertyzami zgłoszonych do PISF projektów. Każdy system oceny będzie miał jakieś wady. Niewątpliwym osiągnięciem polskiego instytutu jest to, że system ekspercki działa. W większości krajów to jest jednoosobowa decyzja dyrektora, który jest mianowany przez ministerstwo kultury. Taki jest standard europejski.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.