Pierwszy dzień wojny zastał panią w Poznaniu.
Bo tam się urodziłam i wychowywałam. Nasz dom był nieprawdopodobnie zasobny. Mój ojciec skończył medycynę w Zurychu, miał cztery specjalizacje. Był właścicielem prywatnej kliniki i zastępcą ordynatora chirurgii w szpitalu państwowym. Był posiadaczem pierwszego rentgena w Polsce. Mieliśmy dziewięciopokojowe mieszkanie, czworo służby i dwa samochody.
Na bogato.
Mówię o tym, bo wojna bardzo zmieniła nasz status.
Po kilku miesiącach wyjechaliście do Warszawy.
Niemcy dali mieszkańcom wybór: można dalej mieszkać w Poznaniu lub wyjechać do Generalnej Guberni. Moi rodzice podpisali dokumenty, że na własną prośbę chcą być wysiedleni. Poznań opuszczały z nami mojababcia oraz jedna z domowych pomocnic, której moja rodzina najbardziej ufała. Dla mnie najgorsze było, że nie pozwalali nam zabrać ze sobą mojej Żoli.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.