Za kilka dni będziemy obchodzić 30-lecie pierwszych, częściowo wolnych wyborów do Sejmu, które zmieniły w Polsce wszystko. Pamięta pan swój 4 czerwca 1989 r.?
Oczywiście, byliśmy z żoną ogromnie podnieceni. Poszliśmy głosować wczesnym rankiem i trzymaliśmy kciuki, żeby opozycja solidarnościowa zdobyła te miejsca, które zostały jej przyznane przy okrągłym stole. Czyli jedną trzecią mandatów do Sejmu. Wtedy nie było to pewne, bo jednak 45 lat rządów komuny dokonało zmiany w świadomości Polaków. Dlatego niespodzianką dla mnie było to, co się stało w Senacie.
99 miejsc na 100 zdobyli kandydaci Solidarności, bo wybory do Senatu były całkowicie wolne.
Dziwiłem się, że strona rządząca zgodziła się na te wolne wybory do izby, która w założeniu miała kontrolować pomysły rodzące się w Sejmie. Gdy poznaliśmy wyniki, byliśmy niezwykle szczęśliwi. Dla nas to było nowe otwarcie. Zresztą dla znakomitej większość Polaków też. Pod względem gospodarczym kraj był na dnie. W gruncie rzeczy zbankrutowaliśmy, choć nigdy nie zostało to oficjalnie ogłoszone. Ale wystarczyło popatrzeć na puste półki sklepowe. Oboje z żoną uważaliśmy, że teraz może być wyłącznie lepiej.
O ruinie gospodarki świadczyła szalejąca hiperinflacja.
600 proc. w skali roku. Mieliśmy z żoną trochę dolarowych zaskórniaków, których inflacja nie dotykała. Przyjaciółka poradziła nam, żebyśmy kupili mieszkanie. I tak zrobiliśmy. Za 8 tys. dolarów kupiliśmy niespełna 40-metrowe mieszkanie w przyzwoitym bloku na Bielanach. Tamte czasy były swego rodzaju testem, jak Polacy potrafią kręcić się wokół swoich spraw. Jedni obracali się bardzo zręcznie i szybko wychodzili na prostą, a niektórzy tkwili w marazmie – myśleli, że może się wszystko odwróci, bo te zmiany to nic pewnego, albo byli przyzwyczajeni do starego trybu życia, niezabiegania o własne sprawy. A byli też ludzie, którzy szli w dół, nie ze swojej winy, bo np. wzięli kredyty na mieszkanie i tracili dach nad głową, bo z powodu hiperinflacji nie było ich stać na raty.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.