Nie trzeba było być prorokiem, aby przewidzieć, że w kampanii wyborczej antyrządowe media nadadzą rozgłos zyskownym operacjom Mateusza Morawieckiego na nieruchomościach. Tym bardziej zaskakujący był brak przygotowania ze strony premiera na taką sytuację. Najwyraźniej Morawiecki założył, że skoro sprawa należących teraz do jego żony wrocławskich nieruchomości nie była jakąś szczególną tajemnicą (toczyło się nawet w niej śledztwo), to nie niesie już za sobą żadnych niebezpieczeństw.
Mylił się. I to chyba mocno naiwnie. Walcząca na śmierć i życie z pisowską władzą „Gazeta Wyborcza” przeprowadziła zawczasudokładne śledztwo na temat majątku premiera i nie bez racji uznała, iż wielkie pieniądze Morawieckiego – to rzecz, która zawsze dobrze się nadaje do przedwyborczej propagandy. I to tym bardziej, jeśli celem ma być podminowanie pozycji Morawieckiego wśród potencjalnych wyborców PiS, bardziej przecież od innych wrażliwych na kwestie społecznych nierówności.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.