Swingujący Harry
Harry Styles był w One Direction najzdolniejszy. A po rozpadzie boysbandu gwiazdor chce zwrócić się do szerszego audytorium niż dorastające dziewczęta. Zagrał w „Dunkierce” Christophera Nolana, pojawił się w kilku programach i magazynach adresowanych do dorosłej publiczności, teraz zaś prezentuje „Fine Line”. Druga solowa płyta nie oferuje zdecydowanego przeboju (jak „Sign of the Times”), ale jest zdecydowanie bardziej równa niż poprzednia. Wokalista czerpie tu całymi garściami z popu, ale i nawiązuje do swingu czy funku. Oczywiście, pojawiające się czasem porównania Stylesa do Davida Bowie’ego są mocno na wyrost. Harry jest doskonałym wokalistą, ale chyba wciąż pozostaje „tylko” świetnym wykonawcą. Ale czy to mało?
Harry Styles, „FINE LINE”, Sony
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.