Początek grudnia, marina w Gdańsku. W Mistrzostwach Europy Morsów 2019 w pływaniu na czas bierze udział 260 morsów reprezentujących 12 krajów. Temperatura wody: ok. 4℃. Przyjeżdża też dziennikarka Anna Popek, która – jak mówi – trochę przez przypadek startuje w zawodach. „Czepek pożyczyłam w ostatniej chwili. Kiedy dopłynęłam do mety, okazało się, że mam nienajgorszy czas, ale tego, że zdobędę złoty medal, się nie spodziewałam” – napisze potem na swoim blogu. Dwa tygodnie po wygranej w zawodach mówi, że do startu przygotowywała się raptem kilkanaście dni. A pierwsze morsowanie w życiu zaliczyła dwa lata temu w Łebie, z grupą innych miłośników ekstremalnych kąpieli. – Ale wtedy było dość ciepło, to był chłodny maj – zaznacza. Pod wrażeniem wyczynu Popek jest Lech Bednarek, prezes Polskiej Fundacji Morsów, organizator gdańskich zawodów, trzykrotny mistrz świata w morsowaniu wyczynowym, czyli pływaniu w lodowatej wodzie. Bednarek ma 79 lat, zaczął morsować jakieś 60 lat temu. – To sposób na życie. Forma hartowania ciała i ducha – mówi. Choć jego zdaniem należy rozróżnić morsowanie wyczynowe, czyli to, które on praktykuje od dekad, z rekreacyjnym moczeniem się w lodowatej wodzie. Jednak mimo że temu pierwszemu wciąż przybywa fanów, to właśnie druga opcja ostatnio bije rekordy popularności. Kluby morsów powstają jeden po drugim, wesołych śmiałków gotowych do mierzenia się z lodowatą wodą spotkać można wszędzie tam, gdzie i latem ludzie zażywają kąpieli. Sylwester? Morsowanie. Nowy Rok? Morsowanie. Niedzielne przedpołudnie? Morsowanie. Każda okazja jest dobra, zwłaszcza że pogoda morsom sprzyja zimą w zasadzie zawsze. Po co to robią?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.