Zejście Jarosława Kaczyńskiego ze sceny politycznej oznaczałoby prawdziwy kataklizm w obozie Zjednoczonej Prawicy. Zatem lider PiS będzie trwał na stanowisku ku uciesze jednych i zmartwieniu drugich.
Gdy przed świętami obóz Zjednoczonej Prawicy rozpoczął rozprawę ze zbuntowanymi sędziami, obserwatorzy sceny politycznej byli mocno zdziwieni. Pierwsze tygodnie rządów PiS po wyborach parlamentarnych zapowiadały wygaszanie konfliktów politycznych i zabiegi o wyborców centrowych. Mateusz Morawiecki w swoim exposé podkreślał normalność, walkę z piratami drogowymi, problematykę zmian klimatycznych. W nieoficjalnych rozmowach politycy PiS przyznawali, że to złagodzenie kursu jest podyktowane chęcią wspomożenia prezydenta Andrzeja Dudy w jego walce o reelekcję.
Dziś z tego łagodnego kursu nie pozo-stało już nic. PiS otworzył nowy front walki z sędziami, czyli tzw. ustawę kagańcową dyscyplinującą sędziów, wraca do tematu dekoncentracji kapitału w mediach i bez pardonu atakuje opozycję. Słowem Jarosław Kaczyński – bo to on wyznacza polityczną strategię – przestawił wajchę i zamiast łagodnego kursu mamy dziś wojnę na całego. Niespodziewane zwroty akcji to specjalność Kaczyńskiego. Dlaczego w tym wypadku wajcha została przestawiona? – Bo inaczej nie wygramy wyborów prezydenckich – mówi polityk PiS. – Łagodna polityka sprawiała, że nasze notowania spa-dały. Ludzie byli wściekli po wyborach, że Stanisław Gawłowski dostał się do Senatu zamiast zasiąść na ławie oskarżonych, że uniewinniono Piotra Najsztuba, który po-trącił kobietę na pasach, że wypuszczono Kamila Durczoka, podejrzewanego o sfałszowanie podpisu i wyłudzenie kredytu. Na złagodzeniu naszego kursu zyskiwała Konfederacja i trochę ziobryści, a PiS tracił. Obecna awantura służy nam jak marzenie. Pokazuje naszym wyborcom, że jesteśmy atakowani, ale nie odpuszczamy, walczymy.
Rzeczywiście, po październikowych wyborach parlamentarnych obóz Zjednoczonej Prawicy zaczął tracić w sondażach. Wydawało się, że PiS na trwałe spadł poniżej 40 proc. poparcia. Po otwarciu nowego frontu walki z sędziami ta sytuacja niemal natychmiast się zmieniła. W badaniu Social Changes, zrealizowanym tuż przed świętami Bożego Narodzenia, PiS osiągnął 41 proc. poparcia, zostawiając opozycję daleko w tyle. – Zapadła decyzja, że po-rzucamy strategię ciepłej wody w kranie i idziemy na grubo – mówi inny polityk Zjednoczonej Prawicy. – Ludzie są tym zachwyceni. Wielu polityków PiS wymienia się informacjami, że nareszcie znowu jesteśmy sobą. Mieli dosyć tego budyniu, tej bezideowości, wyznaczania fałszywych wrogów typu: piraci drogowi, klimat, pornografia. To były tuskowe tematy zastępcze, nie nasze. Jarosław Kaczyński kiedyś powiedział, że jeżeli Polacy będą mieli do wyboru oryginał i podróbkę, to zawsze wybiorą oryginał. Nam jest potrzebna wal-ka z pogadankami LGBT w szkołach i ze środowiskami sędziowskimi, bo wtedy będziemy sobą, a nie podróbką opozycji.
Prezes wychodzi z ukrycia
– Jarosław Kaczyński obok Aleksandra Kwaśniewskiego i Donalda Tuska odcisnął największe piętno na historii polskiej polityki po 1989 r. – uważa bliski współpracownik prezesa PiS. Trudno się z tym nie zgodzić. Począwszy od 1989 r., kiedy rozpoczął się polityczny marsz Kaczyńskiego po władzę, obecny prezes PiS brał udział w wykreowaniu sześciu premierów, od Tadeusza Mazowieckiego począwszy. Jego obóz wylansował też dwóch prezydentów: Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Dudę. Sam PiS dwukrotnie sprawował władzę w latach 2005-2007 i nieprzerwanie od 2015 r.
Jeżeli rząd Zjednoczonej Prawicy dotrwa do końca obecnej kadencji, to Prawo i Sprawiedliwość będzie miało na koncie 10 lat rządów. W latach 90. Jarosław Kaczyński dorobił się etykiety polityka destrukcyjnego, który niszczy wszystko, co zbuduje, i na dłuższą metę nie potrafi utrzymać władzy. Z tego powodu nie był politykiem lubianym. Burzliwa koalicja z Samoobroną i LPR, która skończyła się samorozwiązaniem parlamentu, utrwaliła tę opinię.
W 2015 r. ten obiegowy pogląd zmusił Jarosława Kaczyńskiego do postawienia na zupełnie nowych ludzi w kampanii prezydenckiej i parlamentarnej. Opozycja spodziewała się, że on sam ponownie będzie walczył o prezydenturę, a tymczasem kandydatem Zjednoczonej Prawicy został mało znany Andrzej Duda. W wyborach parlamentarnych zamiast Kaczyńskiego eksponowana była Beata Szydło, późniejsza premier.
Za to w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych sytuacja zmieniła się diametralnie. Jarosław Kaczyński, mimo choroby, stał się jedną z twarzy kampanii. – Skończyło się ukrywanie prezesa – mówi polityk Zjednoczonej Prawicy. – Twardy elektorat nadal go kocha, a miękki uznał go za gwaranta stabilizacji całego obozu i realizacji obietnic wyborczych. Jarosław Kaczyński mógłby dzisiaj zwolnić premiera Mateusza Morawieckiego pod hasłem, że musimy dotrzymywać obietnic i będzie w tym wiarygodny dla wyborców.
Jako dowód na polityczną siłę Kaczyńskiego nasz rozmówca przytacza fakt, że prezesa nie było na ostatnich urodzinach Radia Maryja, a zjawili się tam wszyscy czołowi politycy Zjednoczonej Prawicy. – Kiedyś mówiono, że Kaczyński jest zakładnikiem Radia Maryja, ale już się z tego wyswobodził – zaznacza nasz rozmówca.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.