Okres między świętami a drugim stycznia nie ma nazwy, a jest ze wszech miar specyficzny. W innych językach takie nazwy posiada: po fińsku „välipäivät”, czyli „dni pomiędzy”, po norwesku „romjul” (coś jak „międzyświętnik”). Po fi ńsku jest też arcyciekawe słowo: „kalsarikännit”, które oznacza: „pić alkohol, siedząc w domu w samej bieliźnie i bez zamiaru wychodzenia gdziekolwiek”. Myślę, że położenie Polski jest wystarczająco północne, a czynność ta dość rozpowszechniona, aby i u nas skrócono opis do jednego słowa! Może być „badziać się”, „kokosić”, „podkoszulkować”, „nie otwierać”.
Tymczasem ja u rodzi-ców, świeży jak mroźne powietrze i trzeźwy jak siostra zakonna o piątej rano na jutrzni.
Ale ten okres. Jeszcze w sklepach są tłumy, które znikną drugiego na pół roku. Jeszcze nie trzeba trzeźwieć. Wielki Kac przyjdzie drugiego. Jeszcze można łamać wszystkie postanowienia, bo przecież zaczynamy żyć lepiej dopiero od drugiego... Jaki sens miałoby odchudzanie się od drugiego, gdybyśmy się teraz się nie obżerali? Jaki sens rzucanie palenia, gdybyśmy teraz właśnie nie zapalali się na śmierć? Więc szał osiąga kulminację w sylwestrową noc, od jutra wszystko zakazane, tym bardziej dziś dozwolone! Ta dekadencka, zdegenerowana końcówka roku, będąca dokładnym zaprzeczeniem zeszło rocznych postanowień, zasługuje na swoją nazwę!
Jestem na podwrocławskim polu. Księżniczka Burgunda z Żabki. Bo tylko tego typu alkohole zostały. W lekkim mrozie i ciemności, wzdłuż ruchliwej drogi na Kamieniec, wybrałem się do Tesco (też w polu). Przed nim odkryłem, że do opisu tego okresu (27 grudnia – 2 stycznia) koniecznie trzeba dodać procenty dla Mańki Badziewie, która już rozłożyła swój kolorowy kram z petardami i luje z Kamieńca kupują. Potem będą pourywane ręce, 1200 pożarów i setki martwych ptaków. Ale to potem, na razie przed kolorowymi namiotami kolejki.
Nagle w Tesco ktoś krzyknął, że to pan z „Barw szczęścia” i zrobiło się zbiegowisko. Ludzie mnie otoczyli ciasnym kręgiem, połowa wiedziała, że dzwonią, ale nie wiedziała, w jakim kościele. Ryj znany, ale skąd? Ale oczywiście, jest sensacja, ktoś znany, trzeba zrobić sobie selfie. A ja w dresie i bez tapety. Aż musiałem krzyczeć: – Proszę się rozejść, tak, my też żyjemy i oddychamy! Proszę się rozejść, tu nic nie zaszło, tu nie ma żadnej sensacji!
Znamienne, że w tym samym Tesco w polu po premierze „Kulis sławy” (2012, a więc prawie osiem lat temu) jakiś magazynier zagadnął moich rodziców (którzy w tych kulisach występowali):
– To państwo jesteście rodzicami tego jakiegoś projektanta mody?
Czasem też są pytania znamionujące zupełne pomieszanie z poplątaniem, w stylu: czy pan jest tym projektantem mody, który dostał Nike?
A ja zawsze: „Tak, owszem, bardzo mi miło, proszę mi pozwolić przejść.”...
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.