Wszystko zaczęło się od krótkiego komentarza do wywiadu, którego udzieliła socjolog Maria Sroczyńska dla „Plus Minus”. Pani profesor postanowiła podzielić się ze światem swoimi przemyśleniami na temat pokolenia, które często nazywa się milenialsami. To ludzie urodzeni w latach 80. i 90. PRL pamiętają jak przez mgłę albo nie pamiętają go wcale. Wychowali się w kapitalizmie i tym, co zwykło nazywać się liberalną demokracją. Sroczyńska jest dla nich bezwzględna: „Rodzice z pokolenia powojennego boomu demograficznego wychowali dzieci na ludzi ambitnych, o dużym potencjale rozwojowym, ale narcystycznych i roszczeniowych, słabo radzących sobie w bezpośrednich relacjach międzyludzkich, nieodpornych na przyziemne trudy i porażki”.
Mocne i krytyczne twierdzenie, które niepoparte było żadnymi danymi. Naukowcy, politycy i publicyści często spłycają problemy społeczne, uciekając się do psychologizowania i budowania argumentów na podstawie jednostkowych i anegdotycznych przykładów. Nie inaczej jest z narzekaniem na kolejne pokolenia. Tradycja krytykowania młodych ludzi jest równie stara, co nasza cywilizacja. Już Platon w IV w. p.n.e. pisał: „Co się dzieje z naszymi młodymi ludźmi? Nie szanują starszych, nie są posłuszni rodzicom. Ignorują prawo. Buntują się na ulicach, podpaleni przez dzikie wyobrażenia”.
Kto jest roszczeniowy
W odpowiedzi na tekst pani profesor napisałem prowokująco w mediach społecznościowych, że najbardziej roszczeniowym pokoleniem, jakie znam, jest pokolenie urodzonych po wojnie baby boomers, które dostało od państwa mieszkania i edukację za darmo, a teraz nas przekonuje, że jesteśmy roszczeniowi, bo nie chcemy kredytów hipotecznych na całe dorosłe życie i pracy na umowach śmieciowych.
Ten komentarz rozpętał piekło. Zaatakowała mnie cała śmie-tanka polskiego dziennikarstwa. Konrad Piasecki z TVN 24 posunął się tak daleko, że zaczął lustrować moje oświadczenia majątkowe sprzed lat. Wszystko po to, żeby udowodnić, że młodzi mają lepiej niż starzy. Nie popierali tego jednak żadnymi danymi. Zajadłość personalnych ataków pokazuje, że uderzyłem w czułą strunę. To, że odezwały się tuzy liberalnego dziennikarstwa, pokazuje strach elit. Wygląda to tak, jakby bali się, że „młodzi” zauważą, że „starzy” wspięli się na najlepsze stanowiska, wciągnęli drabinę za sobą i śmieją się z reszty, obrzucając wyzwiskami. Na ten konflikt nakładają się dwa spory: generacyjny ze sporem klasowym. Młodzi w dużej mierze nie posiadają niczego, za to niewielka część starych posiada bardzo wiele.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.