Nowy film Komasy nie cacka się z widzem. Taranuje jak rozpędzony pociąg, ładuje w czuły punkt niczym Gołota w najlepszych latach. Stawiane w nim społeczne diagnozy są przy tym zupełnie inne niż te z „Bożego Ciała”. Zresztą „Sala samobójców. Hejter” różni się nie tylko od poprzedniego, nominowanego do Oscara filmu Komasy, ale od całego, dość modnego ostatnio stylu opowiadania o Polsce.
Zamiast rodzimej wsi, malowanej w tradycyjnych barwach patologii i groteski (wóda, ciemnota i disco polo), na tapecie ląduje warszawski high life. Bogaci i kulturalni, z progresywnym światopoglądem i dobrze ukształtowaną wrażliwością. Humaniści patrzący na drugiego z szacunkiem – no, chyba że ten drugi nie ogarnia sposobu jedzenia krewetek. Wtedy szacunek idzie w diabły, zastąpiony kpiną i protekcjonalną obojętnością. Wielkomiejska bańka okazuje się niedostępna i wroga każdemu, kto do niej genetycznie nie należy, a jeśli chcesz z rozpędu rozwalić sobie łeb o szklany sufit, to już twoja śmieszna sprawa.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.