KOMENTARZ
Paradoksalnie, za europejską kampanię protestu przeciw polityce Chin wobec Tybetu najwyższą cenę płacą sami Tybetańczycy. Mieszkańcy regionu na własnej skórze odczuwają bowiem, jak silny i represyjny okazuje się chiński nacjonalizm, który potęguje się w reakcji na coraz głośniejsze apele o poszanowanie praw człowieka w Tybecie i groźby bojkotu ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Pekinie. Te apele podszyte są hipokryzją. Europejscy przywódcy, którzy w swoich krajach pozują na obrońców praw człowieka, z chwilą przyjazdu do Chin zamieniają się w potulnych petentów Pekinu. Mając na względzie przede wszystkim trwałość gospodarczych kontaktów z Chinami, wolą nie drażnić komunistycznych władz ani nie poruszają kwestii powszechnego łamania swobód obywatelskich. Chcąc naprawdę pomóc Tybetowi, Europa, zamiast na krzykliwe hasła, powinna postawić przede wszystkim na ciche, ale wytrwałe zabiegi dyplomatyczne, które pomogą zasypać przepaść między władzami w Pekinie a Dalajlamą. Tylko wtedy uda się powstrzymać wzrost chińskiego nacjonalizmu, który skutkuje brutalnym odwetem na Tybetańczykach.
© Global Viewpoint
Paradoksalnie, za europejską kampanię protestu przeciw polityce Chin wobec Tybetu najwyższą cenę płacą sami Tybetańczycy. Mieszkańcy regionu na własnej skórze odczuwają bowiem, jak silny i represyjny okazuje się chiński nacjonalizm, który potęguje się w reakcji na coraz głośniejsze apele o poszanowanie praw człowieka w Tybecie i groźby bojkotu ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Pekinie. Te apele podszyte są hipokryzją. Europejscy przywódcy, którzy w swoich krajach pozują na obrońców praw człowieka, z chwilą przyjazdu do Chin zamieniają się w potulnych petentów Pekinu. Mając na względzie przede wszystkim trwałość gospodarczych kontaktów z Chinami, wolą nie drażnić komunistycznych władz ani nie poruszają kwestii powszechnego łamania swobód obywatelskich. Chcąc naprawdę pomóc Tybetowi, Europa, zamiast na krzykliwe hasła, powinna postawić przede wszystkim na ciche, ale wytrwałe zabiegi dyplomatyczne, które pomogą zasypać przepaść między władzami w Pekinie a Dalajlamą. Tylko wtedy uda się powstrzymać wzrost chińskiego nacjonalizmu, który skutkuje brutalnym odwetem na Tybetańczykach.
© Global Viewpoint
Więcej możesz przeczytać w 18/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.