Kopulacja, tarzanie się aktorów w ekstrementach, zabijanie zwierząt - tym epatują niemieccy twórcy
Mażąca się krwią sopranistka, naga kobieta siadająca na udach mężczyzn z widowni, śmiertelna walka psów, krowia padlina wisząca na hakach – to najnowsza inscenizacja opery „Latający Holender". Odbyła się w Lipsku, rodzinnym mieście Wilhelma Richarda Wagnera. Tak wyobraził sobie apoteozę tragicznie zakochanej pary, żeglarza tułacza i Senty, niemiecki reżyser Michael von zur Mühlen. Jego spektakl zakończył się wielkim skandalem i po raz kolejny sprowokował dyskusję o granicach swobody artystycznej wypowiedzi.
Więcej możesz przeczytać w 44/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.