W każdej chwili ludzie moga wyjść na ulicę Budapesztu i zaczną się zamieszki
Politycy w Budapeszcie mówili pod koniec lat 80., że ich kraj jest tygrysem Europy. Dzisiaj Węgry są raczej nazywane drugą Islandią, krajem, któremu grozi bankructwo. To tylko po części efekt światowego kryzysu. Rację ma opozycja, że to rząd doprowadził w dużej mierze do takiej sytuacji. Od dłuższego czasu gospodarka węgierska była w fatalnym stanie. Przyczyniły się do tego rozdawnictwo publicznych pieniędzy, 10-procentowa dziura budżetowa i kolosalne podwyżki stóp procentowych. Teraz forint leci na łeb na szyję. W przeciwieństwie do Islandii na Węgrzech kryzys może się skończyć potężnym wybuchem społecznego niezadowolenia. Emocje przeciwników postkomunistycznych władz są rozgrzane do białości. W każdej chwili ludzie mogą wyjść na ulice i zaczną się zamieszki.
Viktor Orbán, lider opozycji, mówił we „Wprost", że zazdrości Polakom udanej transformacji. Choć z naszej perspektywy nie wygląda to tak różowo, to na pewno może nam zazdrościć zmienności politycznej sceny. A przede wszystkim tego, że Polacy wyborów politycznych dokonują przy urnie wyborczej, a nie na ulicy.
Politycy w Budapeszcie mówili pod koniec lat 80., że ich kraj jest tygrysem Europy. Dzisiaj Węgry są raczej nazywane drugą Islandią, krajem, któremu grozi bankructwo. To tylko po części efekt światowego kryzysu. Rację ma opozycja, że to rząd doprowadził w dużej mierze do takiej sytuacji. Od dłuższego czasu gospodarka węgierska była w fatalnym stanie. Przyczyniły się do tego rozdawnictwo publicznych pieniędzy, 10-procentowa dziura budżetowa i kolosalne podwyżki stóp procentowych. Teraz forint leci na łeb na szyję. W przeciwieństwie do Islandii na Węgrzech kryzys może się skończyć potężnym wybuchem społecznego niezadowolenia. Emocje przeciwników postkomunistycznych władz są rozgrzane do białości. W każdej chwili ludzie mogą wyjść na ulice i zaczną się zamieszki.
Viktor Orbán, lider opozycji, mówił we „Wprost", że zazdrości Polakom udanej transformacji. Choć z naszej perspektywy nie wygląda to tak różowo, to na pewno może nam zazdrościć zmienności politycznej sceny. A przede wszystkim tego, że Polacy wyborów politycznych dokonują przy urnie wyborczej, a nie na ulicy.
Więcej możesz przeczytać w 44/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.