Najpierw kupił antyradar, potem jeszcze jammer, a teraz specjalną elektryczną roletę na tablice rejestracyjne. Marcin, 33-letni handlowiec z Warszawy, swoim fordem mondeo tygodniowo przejeżdża ponad tysiąc kilometrów. Gdyby nie bronił się przed radarami, musiałby zwinąć interes, bo prawie nigdzie by nie zdążył.
Marcin wie, że używanie urządzeń antyradarowych jest w Polsce zabronione, ale nic sobie z tego nie robi. – Prawo jest tak idiotycznie skonstruowane, że zabrania korzystania z antyradarów i jammerów, ale nie zabrania ich posiadania, nawet w samochodzie – mówi. Takich jak on jest wielu. Nie mają wyrzutów sumienia, bo mamy coraz lepsze samochody i coraz lepsze drogi, a państwo przyznaje sobie coraz surowsze narzędzia do karania nas za ich używanie. Zamiast ułatwiać Polakom poruszanie się po kraju, tworząc nowoczesną infrastrukturę, państwo coraz ściślej kontroluje nas na drogach. I wcale nie chodzi o nasze bezpieczeństwo. Chodzi o to, by kierowcy, którzy wcale nie są piratami, tylko chcą normalnie podróżować, płacili za to, czego rządzący nie potrafi ą rozwiązać. Dlatego coraz więcej z nas robi coś, co można nazwać drogowym nieposłuszeństwem obywatelskim.
Więcej możesz przeczytać w 22/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.