Stolica Serbii powoli zrzuca z siebie wojenne przekleństwo i próbuje wsiąść do pociągu zwanego Europa. Robi to po swojemu, w takt bałkańskiej muzyki.
Wzdłuż Dunaju i Sawy, nad którymi położony jest Belgrad, ciągnie się rząd dziwnych pływających budynków. To tzw. splavovi – pływające kluby, w których króluje lokalna odmiana disco polo, zwana turbofolk. Połączenie muzyki dance z serbską muzyką folklorystyczną daje wybuchową mieszankę. W środku tłumy bawiących się ludzi w wieku od 14 do 60 lat. Dziewczyny w minispódniczkach i bluzkach sięgających pępka, a faceci w białych T-shirtach od Armaniego oraz obowiązkowych czarnych okularach. Atmosfera jest gorąca. Wszyscy zachłannie korzystają z życia. Bo Belgrad w ostatnim czasie stał się stolicą nocnej zabawy. Serbowie, których los przez ostatnie dwie dekady nie oszczędzał, chcą jak najszybciej nadrobić stracone lata.
Więcej możesz przeczytać w 22/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.