Donald Tusk już zamieszkał w Pałacu Prezydenckim. Przynajmniej mentalnie. Z Platformy Obywatelskiej wyprowadził się, gdy zostawał premierem. W prace rządu jest wprawdzie zaangażowany, ale raczej z przymusu, bo droga do prezydentury może wieść tylko przez dobre notowania jego gabinetu.
To będzie prezydenturą a'la Kwaśniewski – twierdzą współpracownicy Tuska. Koncyliacyjna, pełna uścisków dłoni, uśmiechów i gładkich frazesów. Z jednej strony aktywna, a z drugiej – zostawiająca margines wolności na to, co najlepsze, czyli późne spotkanie z kolegami przy winie, cygarach i Lidze Mistrzów. No i najważniejsze: mają być dwie kadencje. – Dopiero po nich Donald będzie spełniony i pójdzie bawić wnuki – dopowiada jeden z kolegów premiera. O politycznej emeryturze Tusk jeszcze nie myśli, ale o swoim dziesięcioleciu w pałacu przy Krakowskim Przedmieściu – jak najbardziej. Politycy z jego otoczenia przyznają, że myślami wyemigrował tam już na dobre.
Więcej możesz przeczytać w 24/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.