„Czy Dmitrij Miedwiediew zostanie nowym Gorbaczowem?” – zupełnie poważnie pytają europejscy dziennikarze. Przekonanie, że w Rosji dokonuje się jakaś liberalna przemiana, jest bardzo modne w Brukseli, Rzymie, Paryżu czy Berlinie. Coraz głośniej słychać, że Rosja musi się stać strategicznym partnerem Europy. Dla zachodnich elit ma być przeciwwagą dla rosnącej potęgi Chin czy dominacji USA. Problemem jest tylko to, że żadnej liberalizacji w Rosji nie widać. Ale moda na Rosję rządzi się innymi prawami.
W Chabarowsku, rosyjskim mieście na Dalekim Wschodzie, tuż przy granicy z Chinami, dobrze widać, jak przepojona ideologią i nieracjonalna jest rosyjska polityka. Tuż za granicą powstały milionowe chińskie miasta. Na każdym kroku widać, jakim zagrożeniem może być za kilka czy kilkanaście lat chińska ekspansja: demograficzna i ekonomiczna. Mieszkańcy Chabarowska żyją w poczuciu tego zagrożenia. Jednak właśnie w Chabarowsku rosyjskie władze po raz kolejny pokazały, że priorytety polityki zagranicznej się nie zmieniają. Podczas szczytu Rosja – Unia Europejska prezydent Dmitrij Miedwiediew powiedział, że nie może zagwarantować, iż podczas nadchodzącej zimy znowu nie zakręci kurka z gazem Europie. „Po co miałbym dawać takie gwarancje"– dziwił się uchodzący za liberała polityk. Co więcej, zagroził, że w każdej chwili rosyjski gaz może być przesyłany… Chinom.
Więcej możesz przeczytać w 24/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.