Najsłynniejszą opinię na temat kondycji polskiego kina wygłosił nie zawodowy krytyk, ale inżynier Mamoń w filmie „Rejs”.Wyszło na to, że z kinem jest niedobrze. Czy teza Mamonia jest nadal aktualna?
Statystyczny Polak chodzi do kina rzadziej niż raz w roku (0,89 biletu na mieszkańca) przy średniej około 2,5 w UE. Aż 25 proc. widzów chodzi na filmy polskie, co akurat lokuje nas w czołówce krajów Unii. To pokazuje, że z naszą kinematografią jest trochę jak z polską piłką: interesujemy się nią, kochamy ją, ale uwielbiamy się na nią zżymać. Chyba też w żadnym kraju Unii kinematografia nie jest przedmiotem ogólnonarodowych debat, nie jest warunkiem przetrwania substancji narodowej, nie zależy od niej ciągłość bytu. Nigdzie indziej nie ma milionowych wędrówek ludów do kina na filmy – tamtejsze odpowiedniki „Katynia", „Popiełuszki” czy „Jana Pawła II”. Sprawa jest więc poważna i nie chodzi tu o rozrywkę.
Więcej możesz przeczytać w 41/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.