Na początku XXI wieku na listach sprzedaży muzyki dominował pop, hip-hop i RnB. Eksperci obwieścili śmierć rocka. Nawet Lenny Kravitz na płycie „Circus” śpiewał „rock and roll nie żyje”. Dziś wszystko wskazuje na to, że rock wraca do mody.Wydawało się, że wraz ze śmiercią Kurta Cobaina nastąpił początek końca gitarowego grania. Gigantom rocka wyczerpały się pomysły, a następców nie było widać. Wielu artystów, jak choćby Lenny Kravitz, próbując utrzymać się na rynku, rezygnowało z mocniejszego brzmienia. MTV, która na przełomie lat 80. i 90. była stacją rockowych buntowników, zdecydowanie złagodziła oblicze.
Pierwszy sygnał powrotu tej muzyki do łask przyniosło rozdanie nagród VMA w 2002 r. Zaproszenie na uroczystość takich zespołów jak The White Stripes, The Strokes czy The Vines potwierdziło powrót rocka do mainstreamu. „Odrodzenie rocka nadeszło w najlepszym momencie, po latach triumfu prostej muzyki pop" – pisał wówczas Dan Cross, amerykański krytyk i dziennikarz muzyczny. Jack White, lider The White Stripes, jest obecnie jedną z najważniejszych postaci świata muzyki, a płyty pozostałych zespołów wciąż sprzedają się bardzo dobrze.
Więcej możesz przeczytać w 43/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.