W co gra Palikot?

Na podstawie rozmów z trójką uczestników tego spotkania udało nam się zrekonstruować argumentację, jakiej używał Palikot. – Zwycięstwo Schetyny jest przesądzone tak czy inaczej, ale zagłosujmy przeciw, żeby pokazać mu, że nie ma stuprocentowego poparcia w klubie –  namawiał. Oczywiście zapowiedział, że sam także zamierza być przeciw. Z  naszych ustaleń wynika, że Palikot namawiał również posłów z innych regionów do opowiedzenia się przeciw byłemu wicepremierowi. Najzabawniejsze jest jednak to, że robił to na tyle niedyskretnie, że o  całej akcji dowiedział się sam kandydat na szefa klubu. Palikot tak bardzo się go wystraszył, że ostatecznie… sam zagłosował na „tak" i na dowód prawomyślności pokazał swoją kartę do głosowania Sławomirowi Nowakowi. Z ustaleń „Wprost” wynika, że większość posłów z Lubelszczyzny nie posłuchała rady Palikota i opowiedziała się za Schetyną. Cała akcja przyniosła jednak skutek, bo przeciw opowiedziało się 16 osób, a mniej więcej tyle samo posłów oddało głosy nieważne, które także należy uznać za formę buntu. A dlaczego Palikot tak bardzo przestraszył się reakcji nowego przewodniczącego? Na spotkaniu z parlamentarzystami ze swojego regionu (czyli jeszcze przed głosowaniem) ujawnił, że propozycję objęcia funkcji wiceszefa klubu złożył mu nie Schetyna, ale sam Donald Tusk. –  Janusz widocznie przestraszył się, że jak zagłosuje przeciw, to Grzesiek nie posłucha Donalda i nie zrobi go swoim zastępcą. Na wszelki wypadek postąpił więc zgodnie z oficjalną linią partii – uważa osoba znająca kulisy całej sprawy. Janusz Palikot nie odpowiedział na pytania „Wprost”.

| Michał Krzymowski