Nieprzypadkowo wedle mitów założycielskich u początków powołania miasta-państwa leży śmierć. Mity te odsyłają do intuicji, że państwo jest sprawą niesłychanie poważną. Poważną, bo może w obronie swojego istnienia i ładu zabijać swoich i obcych. Poważną, bo może kazać swoim obywatelom narażać się na śmierć. A cóż jest bardziej śmiertelnie poważnego niż śmierć właśnie?
U początków naszej Niepodległej Rzeczypospolitej zabrakło powagi śmierci jako aktu założycielskiego. Oczywiście, wolna Polska została wywalczona także przez śmierć i cierpienie, ale zostały one zniesione przez okrągły stół przedstawiany jako realny akt założycielski. Stąd istotny defekt naszej niepodległości, który wielokrotnie określałem jako brak poczucia substancjalności państwa i powagi polityki. Pełne treści i poważne było życie codzienne: narodziny i śmierci, budowanie domów, śluby i rozwody, wychowywanie dzieci, awans zawodowy, popadnięcie w długi, kultywowanie przyjaźni. Rzeczpospolita i polityka naznaczone zostały przymiotem nieznośnej lekkości bytu. Wmawiano Polakom, że tu nic nie jest naprawdę i na serio. Ostatnie dwa lata były nieznośną kulminacją niepowagi witaną nie bez zadowolenia przez jakże licznych Polaków.
Więcej możesz przeczytać w 18/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.