Mała pomyłka – tak Alan Greenspan, były prezes amerykańskiej Rezerwy Federalnej, nazwał swoje działania, które w rezultacie przyczyniły się do wybuchu jednego z największych kryzysów finansowych. To pokazało wyraźnie, że wybór szefa banku centralnego jest nie tylko wewnętrzną sprawą państwa. Dlatego w siedzibach zagranicznych firm inwestycyjnych, wśród analityków i ekonomistów trwa zgaduj-zgadula: kto zajmie miejsce tragicznie zmarłego Sławomira Skrzypka.
Wbrew pozorom najczęściej wskazywanymi za granicą nazwiskami nie są te – wydawałoby się – najbardziej oczywiste jak Leszek Balcerowicz czy Jan Krzysztof Bielecki. Równie często w rozmowach z analitykami spoza Polski pojawiają się osoby, które przez rodzimy rynek nie są w pierwszej kolejności typowane do pełnienia tej funkcji. Zresztą analitycy chętniej niż kandydatury na nowego szefa Narodowego Banku Polskiego wymieniają cechy, którymi powinien się on legitymować. Ma być apolityczny, doświadczony i rozpoznawalny. – Potrzeba kogoś, kto rozumie rynek, a nie uprawia politykę – mówi Peter Attard Montalto z funduszu inwestycyjnego Nomura International. Justin Urquhart Stewart, dyrektor w brytyjskiej firmie Seven Investment Management, dodaje, że inwestorzy nie oczekują ekonomicznego technokraty, lecz człowieka z dobrą reputacją, z talentem menedżera. – Kogoś, kto umie rozmawiać, zwłaszcza z instytucjami takimi jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy – uzupełnia Stewart. Jego zdaniem na czele NBP powinna stanąć osoba pokroju Jacka Rostowskiego, obecnego ministra finansów. – Rostowski zjednał sobie zaufanie rynków tym, jak poradził sobie z kryzysem – mówi Stewart.
Więcej możesz przeczytać w 18/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.