Publiczna telewizja emituje film, w którym spowici mrokiem ludzie z szaleństwem w oczach zawodzą, że „człowiek z krwią na rękach [Putin] przytulał mojego premiera, ale nigdy by nie przytulił mojego prezydenta" oraz podobne dyrdymały. Zapis rozmów Polaków na warszawskim Krakowskim Przedmieściu po smoleńskiej tragedii i w Krakowie podczas pogrzebu Pierwszej Pary to nie obraz refleksyjnego, zadumanego narodu, lecz regularne gusła. Autorzy filmu razem z bohaterami dokumentu, wśród których nie zabrakło oczywiście aktorów, odprawili sobie dziady. I to w prime timie!
A potem jeszcze gorzej – w porannym programie radiowym dwóch znanych dziennikarzy-szamanów jak po zażyciu substancji kava-kava odprawia rytualny mord na Jarosławie Kaczyńskim, melorecytując dziko: „Zabawił na Helu, zabawił na Wawelu, po trupach do celu...". Po chwili zjednoczenia nad grobami ofiar wypadku, bezprecedensowym w całej naszej historii, pozamykaliśmy się w wigwamach z laleczkami wudu w rękach i odprawiamy seanse nienawiści. Patrzymy na ofiary katastrofy lotniczej albo jak na męczenników o Polskę, albo jak na pieniaczy. Na ekipę rządzącą jak na wyzwolicieli albo jak na tych, którzy „zabili nam Go".
Cóż, demokracja to skomplikowany system, w którym istotną rolę odgrywa paradoks. Więc po tym, jak wywalczyliśmy sobie prawo do tego, by władza nie wciskała nam kitu, sami korzystamy z prawa do tego, by się nawzajem tumanić.
Dlatego nawet kiedy myślę o sobie, przypomina mi się utwór, którym kiedyś Janusz Minkiewicz w „Szpilkach" uderzał we władzę:
Rzekł polityk: rzecz to jasna chyba.
Proszę państwa, że buldog to ryba.
A uczony specjalista od ryb
Wnet określił gatunek i typ.
Na szkoleniach kuli w nas mądrości,
Jakie buldog ma w swym ciele ości,
Tak że tylko dywersant i wróg
O buldogorybach wątpić mógł.
Ja w tej sprawie nawet mam alibi,
Bo milczałem w sposób całkiem rybi,
A gdy się zdobyłem na gest.
Żyrowałem tę sprawę – tak jest.
Czy mną wtedy kierowała trwoga?
Raczej zdanie w kwestii buldoga,
Gdy wychylę się chociaż ciut-ciut,
Wnet zaprzedam ojczyznę i lud.
Dzisiaj wstydzę się bardzo i czule,
Jak najdroższy skarb do serca tulę,
Tę najprostszą z wszystkich prostych tez:
Proszę państwa, buldog to jest pies!
Uff. Skoro to jest już ustalone, warto teraz dodać, że Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński to nie kukiełki wudu, lecz profesjonalni politycy, a więc ludzie o określonych poglądach i życiorysach. Autorzy koncepcji i programów, które lada chwila będziemy wybierać. Najpoważniejsi kandydaci w wyborach. Dlatego dystansując się od „kwestii wawelskiej", na stronie 8 przedstawiamy ich strategie na najbliższe tygodnie.
I jeszcze jedno – gdybym była kandydatką na Miss Świata, życzyłabym teraz wszystkim miłości i pokoju na świecie. Na szczęście nigdy nie byłam pięknością. Więc Państwu i sobie samej życzę tylko... dobrej strawy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.