JOANNA KLUZIK-ROSTKOWSKA: … o moja droga w polityce z pewnością byłaby dłuższa, bardziej kręta i trudniejsza. To, że jestem kobietą, bardzo ułatwia mi działalność polityczną. Jako mężczyzna pewnie nie doszłabym do stanowisk, które pełniłam.
Mówi pani inaczej niż koleżanki z lewicy. Czy to możliwe, że w partiach konserwatywnych kobietom jest łatwiej niż w lewicowych?
Tak. Nie chcę obgadywać lewicy, ale oni bardzo głośno krzyczą o parytecie, a sami go nie przestrzegają we własnej partii, chociaż podobno mieli taki zamiar. W moim przypadku jest coś jeszcze ważniejszego – przez lata pracowałam z Lechem i Jarosławem Kaczyńskimi i muszę powiedzieć, że u nich kobiety mają status szczególny.
Kobiety miały zawsze u Kaczyńskich łatwiej?
Tak.
Łatwiej niż mężczyźni?
O, zdecydowanie. Zawsze miałam z Lechem i Jarosławem dwa kłopoty. Lech jako prezydent Polski, a wcześniej Warszawy, wszędzie powinien był wchodzić pierwszy. Ale nie, on i Jarek zawsze musieli puścić przodem kobietę. Przez to w przypadku Lecha zawsze powstawał w drzwiach zator. Jeszcze gorzej było, gdy wpadałam do Leszka i Jarka z jakąś sprawą. Nie siadałam, bo wydawało mi się, że wtedy szybciej wszystko załatwię. Oni odruchowo wtedy wstawali. No bo jak to? Kobieta stoi, a oni mają siedzieć? Nie mogło tak być. Dalej nie może.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.