„Lecha Kaczyńskiego bym pokonał. Dziś sytuacja jest jednak trudniejsza, bo moim przeciwnikiem nie jest Jarosław Kaczyński. Ja mierzę się z mitem Lecha” – zwierzył się ostatnio jednemu z polityków Platformy Bronisław Komorowski. Co więcej, mierzenie się z tą legendą będzie wymagać od kandydatów precyzji sapera stąpającego po polu minowym.
Sondaże ustawiają marszałka Sejmu w roli faworyta. Ba, część z nich otwiera mu nawet drogę do Pałacu już po pierwszej turze. Jego diagnoza sytuacji wbrew pozorom jest jednak celna: jeden nerwowy ruch i całą tę przewagę mogą wziąć diabli. Przecież Komorowski jeszcze kilka tygodni temu cieszył się opinią dostojnego retora, a po żałobie zmaga się z łatką kogoś, kto ze strachu przed publicznymi wystąpieniami ucieka w czytanie z kartki. Przecież całkiem niedawno – chociażby podczas prawyborów w Platformie – dostrzegano w nim kandydata wszystkich Polaków, polityka o profilu prezydenckim, by użyć formułki Józefa Oleksego. A dziś? Ta prezydenckość zaczyna umykać, pozostawiając obraz człowieka pozbawionego charyzmy i empatii. Skoro więc akcenty zaczynają się przesuwać już dziewięć tygodni przed wyborami, to w najgorętszym okresie kampanii – w czerwcu – możliwe będzie wszystko.
Więcej możesz przeczytać w 19/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.