O ile atmosfera nienawiści jako przyczyna zabójstwa była dyskusyjna, o tyle bezdyskusyjna stała się atmosfera histerii. Urzędnik z kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a teraz kandydat PiS na prezydenta Łodzi Witold Waszczykowski błagał w telewizji: „Zaczyna się zabijanie opozycji. Nie chcemy umierać. Mamy rodziny". Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak wskazał mordercę: „Nagonka Platformy doprowadziła do mordu politycznego".
Najważniejsza była jednak, jak zawsze, wykładnia, którą dał prezes Jarosław Kaczyński. Niecałą godzinę po tragedii stwierdził, że łódzkie wydarzenie nie było przypadkowe, i wyjaśnił, że doprowadziła do niego trwająca od lat kampania nienawiści. Dlatego „od tej chwili – ostrzegł prezes PiS – każde słowo, które będzie kontynuacją tej kampanii, wszystko jedno, ktokolwiek je wypowie, czy to będzie polityk, czy to będzie dziennikarz, to będzie wzywanie do morderstw".
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.