Najlepsi polscy uczeni w Ameryce
Profesor Józef Kunc, absolwent Politechniki Warszawskiej, prowadzi badania na zlecenie amerykańskiego Departamentu Obrony. Profesora Janusza Beera, radiobiologa, ściągnął z Warszawy za ocean wysłannik amerykańskiej rządowej agencji Food and Drug Administration. Czwarta część każdego dolara wydawanego w USA przeznaczana jest na produkty, które pojawiają się na rynku za zgodą tej agencji. Włodzimierz Gawroński, profesor z Politechniki Gdańskiej, pracuje w Jet Propulsion Laboratory, amerykańskim ośrodku badawczym odpowiedzialnym za bezzałogowe loty kosmiczne. Aleksander Wolszczan, słynny astronom, wybitny badacz pulsarów, odkrywca pierwszych planet pozasłonecznych, od lat związany jest z Uniwersytetem Pensylwanii.
Oni i dziesiĄtki renomowanych naukowców z Polski znaleźli się - jak mawiają Amerykanie - "we właściwym miejscu i czasie wśród właściwych ludzi". I w towarzystwie odpowiednio dużych pieniędzy. Jak powiada Andrew Louis z Wall Street, spec od łączenia kapitału z know-how, "pieniądze pomnażają inwencję, a inwencja pomnaża pieniądze".
Fale odpływu szarych komórek
W latach 80. wyemigrowało z Polski 50 tys. inżynierów i techników, 3,5 tys. lekarzy i 4 tys. pracowników naukowych. Niemal 90 proc. badaczy, którzy opuścili Polskę podczas następnej fali emigracji (na początku lat 90.), znalazło pracę w placówkach naukowych.
Co trzeci emigrujący z Polski naukowiec wyjechał do USA, 30 proc. wybrało Europę - Niemcy, Francję, Włochy. Niektórych skusiły Kanada i Australia. Jeden z polskich socjologów zawędrował na Tasmanię, gdzie uczy o przemianach społecznych w Europie Środkowej i Wschodniej, informatyk wykłada w Nowej Zelandii, chemik w Argentynie, geolog w Peru. Dotarliśmy do najbardziej znanych polskich naukowców pracujących w USA, gdzie bez wątpienia można znaleźć najlepsze warunki do rozwoju.
Były tokarz wysyła rakiety
Włodzimierz Gawroński, profesor Politechniki Gdańskiej, w Stanach Zjednoczonych zaczynał jako pielęgniarz i tokarz, pracując po siedem dni w tygodniu. Potem znalazł pracę w Jet Propulsion Laboratory, ośrodku badawczym należącym do NASA. Dziś jest specjalistą w dziedzinie dynamiki pojazdów kosmicznych i kontroli ich lotu. Piastuje stanowisko głównego inżyniera ds. anten naziemnych, co jest najwyższym stanowiskiem technicznym w NASA. Sondy i próbniki nawet w odległości wielu milionów kilometrów są naprowadzane na właściwy kurs przez wielkie anteny paraboliczne i radioteleskopy o średnicy do 100 m. Pracownicy Jet Propulsion Laboratory pamiętają jeszcze innego Polaka, nieżyjącego już inżyniera Mieczysława Bekkera. Brał on udział w konstruowaniu trzech statków kosmicznych, które poleciały do Księżyca - Apollo 15, Apollo 16 i Apollo 17.
Opromieniony sławą
- Amerykanie od dawna interesowali się moją pracą w Instytucie Badań Jądrowych na Żeraniu - wspomina prof. Janusz Beer. W latach 70. uczony zajmował się popromiennymi dziedzicznymi uszkodzeniami ludzkich komórek. - Amerykanie interesowali się naszymi pracami. W swoim programie radiobiologii nie mieli dość specjalistów zajmujących się uszkodzeniami popromiennymi. Miałem wypełnić tę lukę - mówi Beer.
W ciągu 24 lat działalności w FDA prof. Beer badał między innymi wpływ promieniowania ultrafioletowego na zakażenie wirusem HIV. Od kilku lat kieruje dużym zespołem w Ośrodku Sprzętu Medycznego i Ochrony Radiologicznej FDA, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo użytkowników wszelkiego rodzaju urządzeń wytwarzających promieniowanie, które może być szkodliwe dla zdrowia, m.in. aparatów rentgenowskich, lamp kwarcowych, a także świetlówek i telewizorów. Prowadzi pionierskie prace nad różnicami we wrażliwości skóry mieszkańców USA na promieniowanie ultrafioletowe. Departament Zdrowia zaliczył go oficjalnie do "elity rządowych naukowców prowadzących badania na pograniczu biologii i medycyny".
Nobel w czarnej dziurze
Grudzień 1981 r. zastał prof. Bohdana Paczyńskiego na Uniwersytecie Princeton, w jednym z najlepszych ośrodków naukowych świata. Ten znakomity astrofizyk, twórca wielu metod tropienia czarnych dziur, ciemnej materii i tajemniczych błysków gamma, które są świadectwem gigantycznych eksplozji kosmicznych, kilkakrotnie był nominowany do Nagrody Nobla. - O pozostaniu w Princeton zdecydował przypadek. Miałem zamiar zostać dwa, trzy lata, jednak po dłuższym czasie coraz trudniej wyjechać - mówi Paczyński.
Metodę prof. Paczyńskiego służącą do odkrywania nieświecących, masywnych ciał kosmicznych stosuje zespół OGLE, który tworzą astronomowie z Obserwatorium Astronomicznego UW. W lutym tego roku poinformowali o odkryciu 46 obiektów, z których część może być planetami pozasłonecznymi.
Prof. Paczyński dostał najwyższe odznaczenia w dziedzinie astronomii, w tym Złoty Medal brytyjskiego Royal Society, medale Eddingtona, Schwarzshilda i medal amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk.
Jeden z ojców niebieskiego lasera
Prof. Jacek Furdyna, piastujący eksponowane stanowisko Distinguished Professor of Physics na Uniwersytecie Notre Dame w stanie Indiana, otrzymał niedawno doktorat honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego. Z Polski wyjechał jako dziecko. Do USA zawędrował przez Kazachstan, Iran, Palestynę i Wielką Brytanię. Z naukowcami z Instytutu Fizyki PAN i Uniwersytetu Warszawskiego współpracuje na co dzień. Jest światowym autorytetem m.in. w dziedzinie fizyki półprzewodników półmagnetycznych. Prof. Furdyna, dyrektor Laboratorium Badań Materiałów, jest również jednym z twórców niebieskiego lasera. W jego pracowni powstają materiały o właściwościach z góry zaprojektowanych, konstruowane z warstw atomowych. Tworzą one m.in. serce niebieskiego lasera, dzięki któremu można kilkakrotnie zwiększyć porcję informacji zapisywanych na dyskach komputerów.
Al Gore promuje Targowskiego
Prof. Andrzej Targowski, były dyrektor Krajowego Biura Informatyki, w Polsce przez pięć lat był bez pracy. Jego publikacje objęto zakazem drukowania. Wydana w 1973 r. książka Targowskiego "Informatyka - klucz do dobrobytu" została uznana za szkodliwą dla ustroju. Jej motto stanowiła teza: "Nie ten rządzi, kto rządzi, ale ten, kto ma właściwe bity informacji we właściwej pamięci, dostępne we właściwym czasie". W USA krótko po przyjeździe prof. Targowski objął katedrę informatyki w Western Michigan University. Jego ideę infostrady w gospodarce wylansował Al Gore, swego czasu członek Komisji Kongresu ds. Wywiadu, a później wiceprezydent USA, w książce "Information Superhighway". W 1995 r. przyznał, że pomysł zaczerpnął z prac Polaka. Do książki prof. Targowskiego "Global Information Infrastructure" przedmowę napisał właśnie Al Gore.
Nauka wzrostu
- Tu nie ma systemu równi, na której się bezpiecznie spoczywa. Tu albo się rośnie, albo spada - twierdzi Józef Kunc, absolwent Politechniki Warszawskiej, profesor wydziałów aeronautyki, fizyki i astronomii na Uniwersytecie Południowej Kalifornii, członek jednej z grup doradczych Departamentu Obrony USA, a także Komitetu Doradczego Amerykańskiej Rady Badań. - To nie Europa, gdzie ktoś, kto został członkiem PAN albo otrzymał francuską Legię Honorową, najczęściej już nic nie musi robić. W USA codziennie musisz udowadniać, że jesteś coś wart, tworząc nowe produkty albo wartości intelektualne - mówi Kunc.
Badania prof. Kunca dotyczą zjawisk zachodzących w tzw. strefie fal uderzeniowych - w gazach, przez które przedziera się rakieta lub pojazd kosmiczny, osiągając szybkość ponaddźwiękową lub powracając z kosmicznej próżni do atmosfery.
Clint Eastwood informatyki mówi: dość
Prof. Marek Hołyński, informatyk, w latach 80. wykładowca na najlepszej technicznej uczelni świata, Massachusetts Institute of Technology w Cambridge, później jeden z projektantów i twórców rewelacyjnych komputerów graficznych w firmie Silicon Graphics w Dolinie Krzemowej, po kolejnych sukcesach i po latach harówki kilkanaście godzin na dobę stwierdził: "Zdałem sobie sprawę, że występuję w klasycznej roli Clinta Eastwooda, rewolwerowca zmęczonego potyczkami, którego żółtodzioby wciąż prowokują do walki". Następne pokolenia komputerów Silicon Graphics i ustawiczną walkę z konkurencją zostawił żółtodziobom wciąż napływającym do Doliny Krzemowej. Założył własną firmę, prototyp nowego komputera sprzedał inwestorom i powiedział sobie - dość. Kupił część wyspy na Karaibach i przeniósł się do Polski.
Tymczasem kolejne pokolenia żółtodziobów znad Wisły, najlepsi z najlepszych, usiłują zdobywać Amerykę...
Oni i dziesiĄtki renomowanych naukowców z Polski znaleźli się - jak mawiają Amerykanie - "we właściwym miejscu i czasie wśród właściwych ludzi". I w towarzystwie odpowiednio dużych pieniędzy. Jak powiada Andrew Louis z Wall Street, spec od łączenia kapitału z know-how, "pieniądze pomnażają inwencję, a inwencja pomnaża pieniądze".
Fale odpływu szarych komórek
W latach 80. wyemigrowało z Polski 50 tys. inżynierów i techników, 3,5 tys. lekarzy i 4 tys. pracowników naukowych. Niemal 90 proc. badaczy, którzy opuścili Polskę podczas następnej fali emigracji (na początku lat 90.), znalazło pracę w placówkach naukowych.
Co trzeci emigrujący z Polski naukowiec wyjechał do USA, 30 proc. wybrało Europę - Niemcy, Francję, Włochy. Niektórych skusiły Kanada i Australia. Jeden z polskich socjologów zawędrował na Tasmanię, gdzie uczy o przemianach społecznych w Europie Środkowej i Wschodniej, informatyk wykłada w Nowej Zelandii, chemik w Argentynie, geolog w Peru. Dotarliśmy do najbardziej znanych polskich naukowców pracujących w USA, gdzie bez wątpienia można znaleźć najlepsze warunki do rozwoju.
Były tokarz wysyła rakiety
Włodzimierz Gawroński, profesor Politechniki Gdańskiej, w Stanach Zjednoczonych zaczynał jako pielęgniarz i tokarz, pracując po siedem dni w tygodniu. Potem znalazł pracę w Jet Propulsion Laboratory, ośrodku badawczym należącym do NASA. Dziś jest specjalistą w dziedzinie dynamiki pojazdów kosmicznych i kontroli ich lotu. Piastuje stanowisko głównego inżyniera ds. anten naziemnych, co jest najwyższym stanowiskiem technicznym w NASA. Sondy i próbniki nawet w odległości wielu milionów kilometrów są naprowadzane na właściwy kurs przez wielkie anteny paraboliczne i radioteleskopy o średnicy do 100 m. Pracownicy Jet Propulsion Laboratory pamiętają jeszcze innego Polaka, nieżyjącego już inżyniera Mieczysława Bekkera. Brał on udział w konstruowaniu trzech statków kosmicznych, które poleciały do Księżyca - Apollo 15, Apollo 16 i Apollo 17.
Opromieniony sławą
- Amerykanie od dawna interesowali się moją pracą w Instytucie Badań Jądrowych na Żeraniu - wspomina prof. Janusz Beer. W latach 70. uczony zajmował się popromiennymi dziedzicznymi uszkodzeniami ludzkich komórek. - Amerykanie interesowali się naszymi pracami. W swoim programie radiobiologii nie mieli dość specjalistów zajmujących się uszkodzeniami popromiennymi. Miałem wypełnić tę lukę - mówi Beer.
W ciągu 24 lat działalności w FDA prof. Beer badał między innymi wpływ promieniowania ultrafioletowego na zakażenie wirusem HIV. Od kilku lat kieruje dużym zespołem w Ośrodku Sprzętu Medycznego i Ochrony Radiologicznej FDA, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo użytkowników wszelkiego rodzaju urządzeń wytwarzających promieniowanie, które może być szkodliwe dla zdrowia, m.in. aparatów rentgenowskich, lamp kwarcowych, a także świetlówek i telewizorów. Prowadzi pionierskie prace nad różnicami we wrażliwości skóry mieszkańców USA na promieniowanie ultrafioletowe. Departament Zdrowia zaliczył go oficjalnie do "elity rządowych naukowców prowadzących badania na pograniczu biologii i medycyny".
Nobel w czarnej dziurze
Grudzień 1981 r. zastał prof. Bohdana Paczyńskiego na Uniwersytecie Princeton, w jednym z najlepszych ośrodków naukowych świata. Ten znakomity astrofizyk, twórca wielu metod tropienia czarnych dziur, ciemnej materii i tajemniczych błysków gamma, które są świadectwem gigantycznych eksplozji kosmicznych, kilkakrotnie był nominowany do Nagrody Nobla. - O pozostaniu w Princeton zdecydował przypadek. Miałem zamiar zostać dwa, trzy lata, jednak po dłuższym czasie coraz trudniej wyjechać - mówi Paczyński.
Metodę prof. Paczyńskiego służącą do odkrywania nieświecących, masywnych ciał kosmicznych stosuje zespół OGLE, który tworzą astronomowie z Obserwatorium Astronomicznego UW. W lutym tego roku poinformowali o odkryciu 46 obiektów, z których część może być planetami pozasłonecznymi.
Prof. Paczyński dostał najwyższe odznaczenia w dziedzinie astronomii, w tym Złoty Medal brytyjskiego Royal Society, medale Eddingtona, Schwarzshilda i medal amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk.
Jeden z ojców niebieskiego lasera
Prof. Jacek Furdyna, piastujący eksponowane stanowisko Distinguished Professor of Physics na Uniwersytecie Notre Dame w stanie Indiana, otrzymał niedawno doktorat honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego. Z Polski wyjechał jako dziecko. Do USA zawędrował przez Kazachstan, Iran, Palestynę i Wielką Brytanię. Z naukowcami z Instytutu Fizyki PAN i Uniwersytetu Warszawskiego współpracuje na co dzień. Jest światowym autorytetem m.in. w dziedzinie fizyki półprzewodników półmagnetycznych. Prof. Furdyna, dyrektor Laboratorium Badań Materiałów, jest również jednym z twórców niebieskiego lasera. W jego pracowni powstają materiały o właściwościach z góry zaprojektowanych, konstruowane z warstw atomowych. Tworzą one m.in. serce niebieskiego lasera, dzięki któremu można kilkakrotnie zwiększyć porcję informacji zapisywanych na dyskach komputerów.
Al Gore promuje Targowskiego
Prof. Andrzej Targowski, były dyrektor Krajowego Biura Informatyki, w Polsce przez pięć lat był bez pracy. Jego publikacje objęto zakazem drukowania. Wydana w 1973 r. książka Targowskiego "Informatyka - klucz do dobrobytu" została uznana za szkodliwą dla ustroju. Jej motto stanowiła teza: "Nie ten rządzi, kto rządzi, ale ten, kto ma właściwe bity informacji we właściwej pamięci, dostępne we właściwym czasie". W USA krótko po przyjeździe prof. Targowski objął katedrę informatyki w Western Michigan University. Jego ideę infostrady w gospodarce wylansował Al Gore, swego czasu członek Komisji Kongresu ds. Wywiadu, a później wiceprezydent USA, w książce "Information Superhighway". W 1995 r. przyznał, że pomysł zaczerpnął z prac Polaka. Do książki prof. Targowskiego "Global Information Infrastructure" przedmowę napisał właśnie Al Gore.
Nauka wzrostu
- Tu nie ma systemu równi, na której się bezpiecznie spoczywa. Tu albo się rośnie, albo spada - twierdzi Józef Kunc, absolwent Politechniki Warszawskiej, profesor wydziałów aeronautyki, fizyki i astronomii na Uniwersytecie Południowej Kalifornii, członek jednej z grup doradczych Departamentu Obrony USA, a także Komitetu Doradczego Amerykańskiej Rady Badań. - To nie Europa, gdzie ktoś, kto został członkiem PAN albo otrzymał francuską Legię Honorową, najczęściej już nic nie musi robić. W USA codziennie musisz udowadniać, że jesteś coś wart, tworząc nowe produkty albo wartości intelektualne - mówi Kunc.
Badania prof. Kunca dotyczą zjawisk zachodzących w tzw. strefie fal uderzeniowych - w gazach, przez które przedziera się rakieta lub pojazd kosmiczny, osiągając szybkość ponaddźwiękową lub powracając z kosmicznej próżni do atmosfery.
Clint Eastwood informatyki mówi: dość
Prof. Marek Hołyński, informatyk, w latach 80. wykładowca na najlepszej technicznej uczelni świata, Massachusetts Institute of Technology w Cambridge, później jeden z projektantów i twórców rewelacyjnych komputerów graficznych w firmie Silicon Graphics w Dolinie Krzemowej, po kolejnych sukcesach i po latach harówki kilkanaście godzin na dobę stwierdził: "Zdałem sobie sprawę, że występuję w klasycznej roli Clinta Eastwooda, rewolwerowca zmęczonego potyczkami, którego żółtodzioby wciąż prowokują do walki". Następne pokolenia komputerów Silicon Graphics i ustawiczną walkę z konkurencją zostawił żółtodziobom wciąż napływającym do Doliny Krzemowej. Założył własną firmę, prototyp nowego komputera sprzedał inwestorom i powiedział sobie - dość. Kupił część wyspy na Karaibach i przeniósł się do Polski.
Tymczasem kolejne pokolenia żółtodziobów znad Wisły, najlepsi z najlepszych, usiłują zdobywać Amerykę...
Polski trust mózgów XX wieku |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 2/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.