Ponad 80 proc. kobiet i mężczyzn flirtuje lub flirtowało ze swymi współpracownikami - ujawniły przeprowadzone wśród 10 tys. osób najnowsze badania ankietowe "Playboya". Aż dwie trzecie czynnych zawodowo kobiet i co drugi mężczyzna przynajmniej raz uprawiali seks z osobą poznaną w pracy! Kochankowie z tej samej firmy najczęściej umawiają się na randki w czasie lunchu lub po pracy. Ponad 40 proc. spotyka się w biurze. Uprawiają seks w gabinecie, na kanapie, krześle lub - najczęściej - na biurku, a także w łazience lub na zapleczu firmy.
Rewolucja seksualna pracoholików - wstaw podtytul: Biurko to dzis najlepszy afrodyzjak
To eksplozja miłości w miejscu pracy stwierdza amerykański magazyn "Psychology Today". Na początku XXI stulecia niepostrzeżenie wkracza - również do Polski - kolejna fala rewolucji seksualnej, tym razem w miejscu pracy. W badaniu Pentora, przeprowadzonym na zlecenie "Wprost", prawie co drugi Polak i Polka z wyższym wykształceniem przyznają, że w jego otoczeniu zawodowym ktoś flirtuje lub romansuje. Przed ponad dziesięciu laty w sondażu amerykańskiego magazynu "Money" jedynie co czwarta osoba twierdziła, że miała przynajmniej jeden romans w firmie.
- Dla wielu firma to niemal całe życie, w pracy spędzają po kilkanaście godzin na dobę. Gdzie więc mieliby nawiązywać bliższe stosunki, jeśli nie tam? - pyta
prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog, przewodniczący Towarzystwa Rozwoju Rodziny. - Coraz więcej osób romansuje podczas wyjazdów w delegacje i na tzw. spotkaniach integracyjnych, czemu sprzyja większe niż dawniej społeczne przyzwolenie na pożycie pozamałżeńskie - uważa prof. Zbigniew Nęcki, psycholog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Potwierdzają to wyniki badań Pentora dla "Wprost": ponad poło-wa Polaków pracujących w tym samym przedsiębiorstwie nawiązuje kontakty intymne zwykle podczas wspólnych wyjazdów służbowych.
Pozycja horyzontalna, czyli pierwsza rewolucja seksualna
"Parzenie czy - jak kto woli - kopulacja naczelnych przebiegało zwykle według jas-nego schematu. Samiec zachodzi partnerkę od tyłu, ona odwdzięcza się za zainteresowanie i wypina swój zad, umożliwiając kochankowi penetrację. Sam akt nie jest wykwintny, raczej brutalny i trwa dość krótko. Cel kopulacji (prokreacja) jest jednoznaczny i taka jest jego fizjologia" - pisze Tomasz Podolak, współautor książki "Historia seksu". "Jednak w momencie, kiedy partnerzy zwracają się do siebie twarzami, przyjmując pozycję frontalną, twarzą w twarz, charakter zbliżenia zmienia się diametralnie. W takim układzie mięśnie, zakończenia nerwowe, a także kąt penetracji przyczyniają się do szczególnych wrażeń zmysłowych, przynajmniej u osobników płci żeńskiej. Seks uprawiany w ten nowy sposób przestał służyć wyłącznie zachowaniu gatunku, stał się czynnością przyjemną. Kobieta zyskała umiejętność dozowania przyjemności i współdecydowania o swoim ciele. Poznała siłę swoich receptorów, nauczyła się szczytować. Dzięki odkrytej rozkoszy praona i praon zaczęli się naprawdę lubić. Fakt pojawienia się pierwszych osobistych sympatii miał olbrzymie znaczenie dla naszego rozwoju społecznego. Jego echem, a dla niektórych czkawką, jest instytucja współczesnej rodziny".
Mroki średniowiecza i piętnowanie "grzesznego ciała" nie ostudziły, na szczęście, temperamentu ludzkości. Potem i Havelock Ellis, i Zygmunt Freud, i Alfred Kinsey mogli głosić, że "seks w największym stopniu odróżnia gatunek Homo sapiens od świata zwierząt" i stanowi "fundamentalny element więzi społecznej".
Z burdelu do sypialni małżonków
Rewolucja seksualna "społeczeństwa pracoholików" to głównie efekt głębokich przemian społeczno-ekonomicznych w ostatnim stuleciu. Na początku XX wieku nastąpił kres tzw. małżeństwa aranżowanego. Więcej osób przy wyborze życiowego partnera zaczęło się kierować wyłącznie uczuciem. Na początku stulecia co piąta dziewczyna traciła cnotę przed ślubem, w okresie międzywojennym co trzecia, a w latach 50. co druga. Zmienia się też ars amandi. Coraz ważniejsze stają się pieszczoty i gra wstępna. Pocałunek "z języczkiem" nie jest czynem gorszącym (jeszcze w 1881 r. sąd we Francji uznał go za obrazę moralności). Seks oralny przenosi się z burdelu do sypialni małżonków.
Na przełomie lat 60. i 70., w okresie "cudownej przerwy" między wynalezieniem pigułki antykoncepcyjnej a pojawieniem się strachu przed AIDS, seks i cielesna rozkosz wyzwoliły się z wszelkich ograniczeń. Były to jednak czasy, gdy wszyscy spali ze wszystkimi zarówno dla przyjemności, jak i z ciekawości. Wolno było zakosztować wszystkiego. "Doszło do tego, że dorośli ludzie zachowywali się jak dzieci zamknięte w ciastkarni" - twierdzi francuski pisarz i eseista Pascal Bruckner (na podstawie jego powieści Roman Polański nakręcił film "Gorzkie gody").
Dyktatura orgazmu
Pod wpływem rewolucji seksualnej erotyzm stał się wyczynem niemal sportowym. Nastały czasy "dyktatury orgazmu", jak to określił filozof Alain Finkielkraut. Najlepszym tego wyrazem był słynny przebój Mike'a Jaggera i "The Rolling Stons" "I can't get no satisfaction" ("Nie mogę nie osiągnąć satysfakcji!").
Dziś seks wyzwolił się nie tylko spod władzy Kościoła, ale i z lęku przed AIDS. Bardziej niż rodzina liczy się własne szczęście. Większość ludzi nie łączy się już węzłem małżeńskim na całe życie i zmienia partnerów, jeśli nie spełniają ich oczekiwań. W USA, Francji i Skandynawii rozpada się połowa małżeństw. Przeciętna Amerykanka wychodzi za mąż dopiero w wieku 25 lat, 5 lat później niż dziewczyny przed 40 laty. Kobiety, które zdecydowały się zalegalizować związek, przed nocą poślubną miały przeciętnie sześciu partnerów seksualnych. Podobnie coraz częściej postępują Polki, szczególnie te lepiej wykształcone, podążające tropem zachodnich koleżanek.
Dla coraz większej grupy kobiet praca staje się ważniejsza niż dom, mąż i dzieci. Biuro i wyjazdy służbowe są też jedyną okazją, by kogoś poznać i uprawiać seks. "Wyzwolenie kobiet sprawiło, że mają znacznie większy dostęp do mężczyzn" - twierdzi Marlene Casiano, psychoterapeuta z Chicago. W Polsce ponad 70 proc. kobiet jest lub było czynnych zawodowo, jak wykazały badania Pentora. W USA odsetek pań wśród podróżujących w celach zawodowych w ciągu 20 lat zwiększył się z 1 proc. do 40 proc. W 2005 r. aktywne zawodowo kobiety będą stanowić już połowę wszystkich będących w delegacji pracowników.
Kobiety inicjują częściej!
Błędne jest przekonanie, że flirt, romans i seks w pracy inicjuje zwykle mężczyzna, na dodatek wykorzystujący stanowisko służbowe, jak sądzi co drugi Polak. Nawet w krajach, gdzie w przeciwieństwie do Polski określone są rygorystyczne zasady postępowania na wypadek molestowania seksualnego, tylko 1-5 proc. kobiet składa z tego powodu oficjalną skargę. To panie coraz częściej kokietują w firmie mężczyzn, bo dla wielu z nich absorbująca praca jest jedynym miejscem, gdzie mogą zamanifestować swą kobiecość.
Kobiety częściej niż mężczyźni nawiązują kontakty seksualne z nowo zatrudnionymi! - wykazał sondaż "Playboya". Przyznaje się do tego co piąta romansująca kobieta i tylko co dziesiąty mężczyzna. - Są to kobiety eleganckie i bardzo zadbane, z którymi nawet znacznie młodsi od nich mężczyźni chętnie uprawiają seks dla seksu, przy okazji licząc na to, że może zyskać ich kariera - mówi prof. Zbigniew Izdebski.
Nadal jednak większość romansujących w pracy kobiet (prawie połowa ankietowanych) sypia z szefem, a nie ze współpracownikiem bądź podwładnym. Tymczasem jedynie co piąty mężczyzna przyznaje się do kontaktów seksualnych z przełożoną. Te proporcje szybko się zmieniają wraz ze wzrostem zatrudnienia kobiet na eksponowanych stanowiskach (w Europie Zachodniej i USA panie stanowią już 40 proc. tzw. średniego i wyższego personelu firm). "Polki sukcesu" coraz częściej mówią otwarcie, że nie interesują ich dzieci ani mąż, a jedynie przygodny lub weekendowy seks.
- Romanse biurowe w Polsce najczęściej zdarzają się w środowisku wielkomiejskim, wśród ludzi wykształconych i dobrze zarabiających, odgrywających ważne role społeczne - mówi prof. Zbigniew Lew-Starowicz. - Szczególnym zainteresowaniem cieszą się młodzi menedżerowie i biznesmeni, którzy w minionym dziesięcioleciu zrobili błyskotliwą karierę. W firmie mają nie tylko liczne romanse, ale i całe haremy rywalizujących o ich względy kobiet. Magia władzy,
ot co!
Biurko zamiast łóżka
- Dla wielu seks w pracy jest formą odreagowania stresu. Silne napięcia mogą wywołać
pobudzenie seksualne. Niektórzy są wręcz zdziwieni tak dużymi potrzebami seksualnymi. Jedni z tego powodu się masturbują, inni uprawiają seks bez zobowiązań - mówi prof. Zbigniew Izdebski. "Kobiety wyzwolone" upodobniają się do mężczyzn pod względem doznań seksualnych.
- Szybciej się podniecają i wcześniej osiągają orgazm, nawet bez pieszczot wstępnych - twierdzi prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
Ludzie spędzający razem wiele godzin w pracy i poza nią mimowolnie patrzą na osoby płci przeciwnej nie tylko jak na pracowników, ale i jak na obiekt pożądania seksualnego. Oprócz sławnych osób najczęściej obiektem fantazji erotycznych Polek i Polaków są partnerzy i partnerki najbliższych przyjaciół, poznanych zazwyczaj w pracy! Myśli o tym prawie połowa mężczyzn i jedna trzecia kobiet - ujawniły najnowsze badania firmy Durex.
"Nawet platoniczna początkowo przyjaźń w pracy może się przerodzić w romantyczną miłość" - ostrzega psycholog Shirley Glass z Blatimore, autorka książki "Not Just Friends: Protect Your Relationship from Infidelity and Heal the Trauma of Betrayal". W małym zespole twórczym, złożonym z przedstawicieli obu płci, pracuje się tak intensywnie, że atmosfera może dosłownie "rozgrzać" pracowników. "Praca jest jedną z najbardziej pobudzających erotycznie czynności, jaką ludzie mogą razem wykonywać, biurko staje się w pewnym momencie największym afrodyzjakiem" - uważa David Eyler, amerykański ekspert w dziedzinie psychologii zarządzania, autor książki "More Than Friends" ("Więcej niż znajomi").
Zakochani bardziej wydajni
Wielu ludzi wiąże uczuciowo charakter wykonywanej pracy. Do zawodu lub firmy trafiają osoby o podobnych zainteresowaniach, zdolnościach i doświadczeniach, a to zbliża je emocjonalnie. "By sprostać coraz większym wymaganiom, najpierw dzielą z sobą pomieszczenie biurowe, potem sypialnię" - twierdzi amerykański psycholog Lisa A. Mainiero, autorka książki "Office Romance". Tak jest szczególnie w agencjach reklamowych i marketingowych, firmach prawniczych i redakcjach prasowych, radiowych, telewizyjnych, a także w zespołach artystycznych i zawodach twórczych. Wszędzie tam, gdzie czas pracy nie jest normowany, a obowiązki służbowe i życie prywatne trudno wyraźnie oddzielić.
Przykładem jest Bill Gates, który ożenił się ze swą sekretarką Melindą French. Podobnie postąpiło kilkanaście par zatrudnionych na wysokich stanowiskach w centrali Microsoftu. W Polsce wspólna praca na stałe związała m.in. posłów Prawa i Sprawiedliwości Elżbietę Więcławską i Jacka Sauka, zajmujących się biznesem Annę Woźniak-Starak i Jerzego Staraka, aktorów Jana Englerta i Beatę Ścibakównę czy choćby dziennikarzy Tomasza Lisa i Kingę Rusin.
Większość pracodawców toleruje seks w biurze, bo na ogół nie szkodzi on interesom firmy. Badania Society for Human Resources Management wykazały, że romansowanie jest zakazane tylko w jednej dziesiątej przedsiębiorstw w USA (zwykle z powodu obaw o molestowanie seksualne). - Niektórzy pracodawcy są nawet zadowoleni, gdy w firmie panuje klimat flirtu. Pracownicy są wtedy bardziej związani z firmą, chętniej razem przebywają i starają się wykazać - mówi Zofia Milska-Wrzosińska, dyrektor Laboratorium Psychoedukacji - Instytutu Treningu i Psychoterapii w Warszawie. Badania specjalistów z Uniwersytetu Dakoty Północnej wykazały, że praca w jednym zespole kobiet i mężczyzn ułatwia porozumiewanie się i wspólne działanie. Motywuje też do większej wydajności.
Romans, a nawet małżeństwo znajomych z pracy, może się wszakże okazać pułapką, z której trudno się wyzwolić. Biuro, które początkowo łączyło i motywowało dwoje ludzi, może ich zacząć dzielić, choćby dlatego, że zbyt dużo czasu spędzają razem. Psychoterapeuci podkreślają, że nawet największa miłość potrzebuje "krótkich wakacji". Tymczasem małżonkowie z tego samego biura muszą znosić siebie niemal bez przerwy: zarówno w domu, jak i w pracy, w dzień i w nocy. Jak doradza prof. Liza Mai-niero, dla zakochanych lepiej będzie, jeśli od razu uzgodnią, kto z nich odejdzie z firmy, gdy uznają, że nadeszła pora rozstania.
To eksplozja miłości w miejscu pracy stwierdza amerykański magazyn "Psychology Today". Na początku XXI stulecia niepostrzeżenie wkracza - również do Polski - kolejna fala rewolucji seksualnej, tym razem w miejscu pracy. W badaniu Pentora, przeprowadzonym na zlecenie "Wprost", prawie co drugi Polak i Polka z wyższym wykształceniem przyznają, że w jego otoczeniu zawodowym ktoś flirtuje lub romansuje. Przed ponad dziesięciu laty w sondażu amerykańskiego magazynu "Money" jedynie co czwarta osoba twierdziła, że miała przynajmniej jeden romans w firmie.
- Dla wielu firma to niemal całe życie, w pracy spędzają po kilkanaście godzin na dobę. Gdzie więc mieliby nawiązywać bliższe stosunki, jeśli nie tam? - pyta
prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog, przewodniczący Towarzystwa Rozwoju Rodziny. - Coraz więcej osób romansuje podczas wyjazdów w delegacje i na tzw. spotkaniach integracyjnych, czemu sprzyja większe niż dawniej społeczne przyzwolenie na pożycie pozamałżeńskie - uważa prof. Zbigniew Nęcki, psycholog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Potwierdzają to wyniki badań Pentora dla "Wprost": ponad poło-wa Polaków pracujących w tym samym przedsiębiorstwie nawiązuje kontakty intymne zwykle podczas wspólnych wyjazdów służbowych.
Pozycja horyzontalna, czyli pierwsza rewolucja seksualna
"Parzenie czy - jak kto woli - kopulacja naczelnych przebiegało zwykle według jas-nego schematu. Samiec zachodzi partnerkę od tyłu, ona odwdzięcza się za zainteresowanie i wypina swój zad, umożliwiając kochankowi penetrację. Sam akt nie jest wykwintny, raczej brutalny i trwa dość krótko. Cel kopulacji (prokreacja) jest jednoznaczny i taka jest jego fizjologia" - pisze Tomasz Podolak, współautor książki "Historia seksu". "Jednak w momencie, kiedy partnerzy zwracają się do siebie twarzami, przyjmując pozycję frontalną, twarzą w twarz, charakter zbliżenia zmienia się diametralnie. W takim układzie mięśnie, zakończenia nerwowe, a także kąt penetracji przyczyniają się do szczególnych wrażeń zmysłowych, przynajmniej u osobników płci żeńskiej. Seks uprawiany w ten nowy sposób przestał służyć wyłącznie zachowaniu gatunku, stał się czynnością przyjemną. Kobieta zyskała umiejętność dozowania przyjemności i współdecydowania o swoim ciele. Poznała siłę swoich receptorów, nauczyła się szczytować. Dzięki odkrytej rozkoszy praona i praon zaczęli się naprawdę lubić. Fakt pojawienia się pierwszych osobistych sympatii miał olbrzymie znaczenie dla naszego rozwoju społecznego. Jego echem, a dla niektórych czkawką, jest instytucja współczesnej rodziny".
Mroki średniowiecza i piętnowanie "grzesznego ciała" nie ostudziły, na szczęście, temperamentu ludzkości. Potem i Havelock Ellis, i Zygmunt Freud, i Alfred Kinsey mogli głosić, że "seks w największym stopniu odróżnia gatunek Homo sapiens od świata zwierząt" i stanowi "fundamentalny element więzi społecznej".
Z burdelu do sypialni małżonków
Rewolucja seksualna "społeczeństwa pracoholików" to głównie efekt głębokich przemian społeczno-ekonomicznych w ostatnim stuleciu. Na początku XX wieku nastąpił kres tzw. małżeństwa aranżowanego. Więcej osób przy wyborze życiowego partnera zaczęło się kierować wyłącznie uczuciem. Na początku stulecia co piąta dziewczyna traciła cnotę przed ślubem, w okresie międzywojennym co trzecia, a w latach 50. co druga. Zmienia się też ars amandi. Coraz ważniejsze stają się pieszczoty i gra wstępna. Pocałunek "z języczkiem" nie jest czynem gorszącym (jeszcze w 1881 r. sąd we Francji uznał go za obrazę moralności). Seks oralny przenosi się z burdelu do sypialni małżonków.
Na przełomie lat 60. i 70., w okresie "cudownej przerwy" między wynalezieniem pigułki antykoncepcyjnej a pojawieniem się strachu przed AIDS, seks i cielesna rozkosz wyzwoliły się z wszelkich ograniczeń. Były to jednak czasy, gdy wszyscy spali ze wszystkimi zarówno dla przyjemności, jak i z ciekawości. Wolno było zakosztować wszystkiego. "Doszło do tego, że dorośli ludzie zachowywali się jak dzieci zamknięte w ciastkarni" - twierdzi francuski pisarz i eseista Pascal Bruckner (na podstawie jego powieści Roman Polański nakręcił film "Gorzkie gody").
Dyktatura orgazmu
Pod wpływem rewolucji seksualnej erotyzm stał się wyczynem niemal sportowym. Nastały czasy "dyktatury orgazmu", jak to określił filozof Alain Finkielkraut. Najlepszym tego wyrazem był słynny przebój Mike'a Jaggera i "The Rolling Stons" "I can't get no satisfaction" ("Nie mogę nie osiągnąć satysfakcji!").
Dziś seks wyzwolił się nie tylko spod władzy Kościoła, ale i z lęku przed AIDS. Bardziej niż rodzina liczy się własne szczęście. Większość ludzi nie łączy się już węzłem małżeńskim na całe życie i zmienia partnerów, jeśli nie spełniają ich oczekiwań. W USA, Francji i Skandynawii rozpada się połowa małżeństw. Przeciętna Amerykanka wychodzi za mąż dopiero w wieku 25 lat, 5 lat później niż dziewczyny przed 40 laty. Kobiety, które zdecydowały się zalegalizować związek, przed nocą poślubną miały przeciętnie sześciu partnerów seksualnych. Podobnie coraz częściej postępują Polki, szczególnie te lepiej wykształcone, podążające tropem zachodnich koleżanek.
Dla coraz większej grupy kobiet praca staje się ważniejsza niż dom, mąż i dzieci. Biuro i wyjazdy służbowe są też jedyną okazją, by kogoś poznać i uprawiać seks. "Wyzwolenie kobiet sprawiło, że mają znacznie większy dostęp do mężczyzn" - twierdzi Marlene Casiano, psychoterapeuta z Chicago. W Polsce ponad 70 proc. kobiet jest lub było czynnych zawodowo, jak wykazały badania Pentora. W USA odsetek pań wśród podróżujących w celach zawodowych w ciągu 20 lat zwiększył się z 1 proc. do 40 proc. W 2005 r. aktywne zawodowo kobiety będą stanowić już połowę wszystkich będących w delegacji pracowników.
Kobiety inicjują częściej!
Błędne jest przekonanie, że flirt, romans i seks w pracy inicjuje zwykle mężczyzna, na dodatek wykorzystujący stanowisko służbowe, jak sądzi co drugi Polak. Nawet w krajach, gdzie w przeciwieństwie do Polski określone są rygorystyczne zasady postępowania na wypadek molestowania seksualnego, tylko 1-5 proc. kobiet składa z tego powodu oficjalną skargę. To panie coraz częściej kokietują w firmie mężczyzn, bo dla wielu z nich absorbująca praca jest jedynym miejscem, gdzie mogą zamanifestować swą kobiecość.
Kobiety częściej niż mężczyźni nawiązują kontakty seksualne z nowo zatrudnionymi! - wykazał sondaż "Playboya". Przyznaje się do tego co piąta romansująca kobieta i tylko co dziesiąty mężczyzna. - Są to kobiety eleganckie i bardzo zadbane, z którymi nawet znacznie młodsi od nich mężczyźni chętnie uprawiają seks dla seksu, przy okazji licząc na to, że może zyskać ich kariera - mówi prof. Zbigniew Izdebski.
Nadal jednak większość romansujących w pracy kobiet (prawie połowa ankietowanych) sypia z szefem, a nie ze współpracownikiem bądź podwładnym. Tymczasem jedynie co piąty mężczyzna przyznaje się do kontaktów seksualnych z przełożoną. Te proporcje szybko się zmieniają wraz ze wzrostem zatrudnienia kobiet na eksponowanych stanowiskach (w Europie Zachodniej i USA panie stanowią już 40 proc. tzw. średniego i wyższego personelu firm). "Polki sukcesu" coraz częściej mówią otwarcie, że nie interesują ich dzieci ani mąż, a jedynie przygodny lub weekendowy seks.
- Romanse biurowe w Polsce najczęściej zdarzają się w środowisku wielkomiejskim, wśród ludzi wykształconych i dobrze zarabiających, odgrywających ważne role społeczne - mówi prof. Zbigniew Lew-Starowicz. - Szczególnym zainteresowaniem cieszą się młodzi menedżerowie i biznesmeni, którzy w minionym dziesięcioleciu zrobili błyskotliwą karierę. W firmie mają nie tylko liczne romanse, ale i całe haremy rywalizujących o ich względy kobiet. Magia władzy,
ot co!
Biurko zamiast łóżka
- Dla wielu seks w pracy jest formą odreagowania stresu. Silne napięcia mogą wywołać
pobudzenie seksualne. Niektórzy są wręcz zdziwieni tak dużymi potrzebami seksualnymi. Jedni z tego powodu się masturbują, inni uprawiają seks bez zobowiązań - mówi prof. Zbigniew Izdebski. "Kobiety wyzwolone" upodobniają się do mężczyzn pod względem doznań seksualnych.
- Szybciej się podniecają i wcześniej osiągają orgazm, nawet bez pieszczot wstępnych - twierdzi prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
Ludzie spędzający razem wiele godzin w pracy i poza nią mimowolnie patrzą na osoby płci przeciwnej nie tylko jak na pracowników, ale i jak na obiekt pożądania seksualnego. Oprócz sławnych osób najczęściej obiektem fantazji erotycznych Polek i Polaków są partnerzy i partnerki najbliższych przyjaciół, poznanych zazwyczaj w pracy! Myśli o tym prawie połowa mężczyzn i jedna trzecia kobiet - ujawniły najnowsze badania firmy Durex.
"Nawet platoniczna początkowo przyjaźń w pracy może się przerodzić w romantyczną miłość" - ostrzega psycholog Shirley Glass z Blatimore, autorka książki "Not Just Friends: Protect Your Relationship from Infidelity and Heal the Trauma of Betrayal". W małym zespole twórczym, złożonym z przedstawicieli obu płci, pracuje się tak intensywnie, że atmosfera może dosłownie "rozgrzać" pracowników. "Praca jest jedną z najbardziej pobudzających erotycznie czynności, jaką ludzie mogą razem wykonywać, biurko staje się w pewnym momencie największym afrodyzjakiem" - uważa David Eyler, amerykański ekspert w dziedzinie psychologii zarządzania, autor książki "More Than Friends" ("Więcej niż znajomi").
Zakochani bardziej wydajni
Wielu ludzi wiąże uczuciowo charakter wykonywanej pracy. Do zawodu lub firmy trafiają osoby o podobnych zainteresowaniach, zdolnościach i doświadczeniach, a to zbliża je emocjonalnie. "By sprostać coraz większym wymaganiom, najpierw dzielą z sobą pomieszczenie biurowe, potem sypialnię" - twierdzi amerykański psycholog Lisa A. Mainiero, autorka książki "Office Romance". Tak jest szczególnie w agencjach reklamowych i marketingowych, firmach prawniczych i redakcjach prasowych, radiowych, telewizyjnych, a także w zespołach artystycznych i zawodach twórczych. Wszędzie tam, gdzie czas pracy nie jest normowany, a obowiązki służbowe i życie prywatne trudno wyraźnie oddzielić.
Przykładem jest Bill Gates, który ożenił się ze swą sekretarką Melindą French. Podobnie postąpiło kilkanaście par zatrudnionych na wysokich stanowiskach w centrali Microsoftu. W Polsce wspólna praca na stałe związała m.in. posłów Prawa i Sprawiedliwości Elżbietę Więcławską i Jacka Sauka, zajmujących się biznesem Annę Woźniak-Starak i Jerzego Staraka, aktorów Jana Englerta i Beatę Ścibakównę czy choćby dziennikarzy Tomasza Lisa i Kingę Rusin.
Większość pracodawców toleruje seks w biurze, bo na ogół nie szkodzi on interesom firmy. Badania Society for Human Resources Management wykazały, że romansowanie jest zakazane tylko w jednej dziesiątej przedsiębiorstw w USA (zwykle z powodu obaw o molestowanie seksualne). - Niektórzy pracodawcy są nawet zadowoleni, gdy w firmie panuje klimat flirtu. Pracownicy są wtedy bardziej związani z firmą, chętniej razem przebywają i starają się wykazać - mówi Zofia Milska-Wrzosińska, dyrektor Laboratorium Psychoedukacji - Instytutu Treningu i Psychoterapii w Warszawie. Badania specjalistów z Uniwersytetu Dakoty Północnej wykazały, że praca w jednym zespole kobiet i mężczyzn ułatwia porozumiewanie się i wspólne działanie. Motywuje też do większej wydajności.
Romans, a nawet małżeństwo znajomych z pracy, może się wszakże okazać pułapką, z której trudno się wyzwolić. Biuro, które początkowo łączyło i motywowało dwoje ludzi, może ich zacząć dzielić, choćby dlatego, że zbyt dużo czasu spędzają razem. Psychoterapeuci podkreślają, że nawet największa miłość potrzebuje "krótkich wakacji". Tymczasem małżonkowie z tego samego biura muszą znosić siebie niemal bez przerwy: zarówno w domu, jak i w pracy, w dzień i w nocy. Jak doradza prof. Liza Mai-niero, dla zakochanych lepiej będzie, jeśli od razu uzgodnią, kto z nich odejdzie z firmy, gdy uznają, że nadeszła pora rozstania.
Więcej możesz przeczytać w 4/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.