Siedzimy sobie przed telewizorami, relaksujemy się na kanapach, popijamy orzeźwiające płyny, a w nieprzeniknionej kubaturze własnej rezydencji hamletyzuje (mówić czy milczeć - oto jest pytanie) bohater naszych czasów. Ściśle mówiąc - Lew. Lewica razem z nim. W sumie: "grupa trzymająca władzę". Ten cały kapitalizm dosłownie im bokiem wyłazi.... lwu i lwicy właśnie. Zażyczyli sobie na boku 17,5 mln dolarów od pana Michnika, a ten wrzasku narobił na cały kraj, jakby mu się krzywda stała. Dziwak jakiś. Wszyscy pytają, skąd się wzięła taka "gigantyczna" łapówka. Liczyć nie potrafią, analfabeci funkcjonalni! Chce sobie Michnik kupić telewizję, to niech płaci prowizję. Ten facet nie rozumie kapitalizmu, wszystko chce mieć za darmo.
Lew z lewicą to wiedzą, to czują, ćwiczą to od trzynastu lat... I nagle koleżka z towarzystwa chryję im urządza z podsłuchem. Czy to wypada, by znany humanista włączał ukryty mikrofon podczas rutynowej kupieckiej rozmowy jak jakiś ubek? To już normalnie pohandlować nie można? Wybitny inteligent z mikrofonem w krawacie i kamerą w zębie? Teraz powstaje pytanie, od kiedy on to stosuje i kogo jeszcze nagrał. Może w ten sposób zbiera materiały do znanego cyklu "W ukrytej kamerze"? W końcu załatwi sobie przecież własną telewizję i chce mieć coś atrakcyjnego na początek. A to bardzo śmieszny chwyt.
Siedzimy na miękkich kanapach, zaśmiewamy się z tych lwów, orłów, sokołów, bażantów... Zabawny reality show. A gdzieś w zaciszu Lew tasuje znaczone karty z "grupą trzymającą władzę". Z nawyku producenta kombinuje nad dalszym ciągiem serialu. Mnóstwo tematów jeszcze przed nim: komisje śledcze, prokuratorzy, przesłuchania... Natłucze odcinków, że "Klan" wysiada. Co pytanie, to kolejny odcinek z Lwem w roli głównej. Ma łeb do interesów ten producent. Od skromnej roli bossa gangu w "Ekstradycji" bardzo się rozwinął. "Grupa trzymająca władzę" też. Tak się rozwinęli, że pora ich zwinąć! Tak sobie myślimy, leniuchując na kanapach przed telewizorami i rechocząc z własnej naiwności.
Lew z lewicą to wiedzą, to czują, ćwiczą to od trzynastu lat... I nagle koleżka z towarzystwa chryję im urządza z podsłuchem. Czy to wypada, by znany humanista włączał ukryty mikrofon podczas rutynowej kupieckiej rozmowy jak jakiś ubek? To już normalnie pohandlować nie można? Wybitny inteligent z mikrofonem w krawacie i kamerą w zębie? Teraz powstaje pytanie, od kiedy on to stosuje i kogo jeszcze nagrał. Może w ten sposób zbiera materiały do znanego cyklu "W ukrytej kamerze"? W końcu załatwi sobie przecież własną telewizję i chce mieć coś atrakcyjnego na początek. A to bardzo śmieszny chwyt.
Siedzimy na miękkich kanapach, zaśmiewamy się z tych lwów, orłów, sokołów, bażantów... Zabawny reality show. A gdzieś w zaciszu Lew tasuje znaczone karty z "grupą trzymającą władzę". Z nawyku producenta kombinuje nad dalszym ciągiem serialu. Mnóstwo tematów jeszcze przed nim: komisje śledcze, prokuratorzy, przesłuchania... Natłucze odcinków, że "Klan" wysiada. Co pytanie, to kolejny odcinek z Lwem w roli głównej. Ma łeb do interesów ten producent. Od skromnej roli bossa gangu w "Ekstradycji" bardzo się rozwinął. "Grupa trzymająca władzę" też. Tak się rozwinęli, że pora ich zwinąć! Tak sobie myślimy, leniuchując na kanapach przed telewizorami i rechocząc z własnej naiwności.
Więcej możesz przeczytać w 4/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.