Mimo że od zakończenia woj-ny Iranu z Irakiem (1980-1988) minęło 14 lat, kalekich ludzi na ulicach Teheranu czy Isfahanu wciąż widać niemal na każdym kroku.
Nienawiść wielu Irańczyków do Saddama nie słabnie, gdyż prawie każdej rodzinie Husajn odebrał kogoś bliskiego. W bezsensownej wojnie zginęło około miliona Irańczyków. Niechęci do Iraku nie osłabia to, że także Iran został zaliczony przez prezydenta USA George'a W. Busha do "osi zła" i że nie brak głosów, iż Stany Zjednoczone mogą zaatakować również ojczyznę Pahlawiego.
Wspólne zagrożenie ze strony supermocarstwa, nazwanego niegdyś przez ajatolla-
ha Chomeiniego - przywódcę rewolucji islamskiej w Iranie - "wielkim szatanem", nie zamieniło dawnych wrogów w sojuszników. Istnieje jednak wiele związków iracko-irańskich, o których mało się mówi. Kilka tysięcy pielgrzymów (irańskich szyitów) odwiedza co roku święte miasta Iraku. Do Iranu szmuglowana jest iracka ropa, zapowiedziano też w Teheranie wizytę Nadżiego Sabriego, ministra spraw zagranicznych Iraku.
Z wizytą w Iranie pojawili się jednak też przywódcy irackich Kurdów, Masud Bar-zani i Dżalal Talabani, oraz przedstawiciele szyitów z Iraku. Jednych i drugich trudno posądzać o przychylność wobec obecnych władz w Bagdadzie. Tę politykę grania na dwa fronty Irańczycy nazywają "aktywną neutralnością".
Wielbiciele wielkiego szatana
O ile mułłowie sprawujący władzę w Iranie mają powody, by się obawiać Ameryki, o tyle zwykli Irańczycy na ogół patrzą na "wielkiego szatana" z niekłamaną sympatią i podziwem. W ankiecie Narodowego Instytutu Studiów Opinii Publicznej na pytanie "Czy popierasz antyamerykańską politykę ajatollaha Chamenei (przywódcy Iranu)?" 74 proc. respondentów odpowiedziało negatywnie. Czterem dyrektorom instytutu wytoczono proces - określony wkrótce jako "parodia wymiaru sprawiedliwości" - oskarżając ich o sfabrykowanie wyników i szpiegostwo. Zmiana stosunku do Stanów Zjednoczonych jest uderzająca, dotyczy przede wszystkim młodzieży i mieszkańców miast, ale nie omija elity władzy. Uchodzący za reformatora prezydent Mohammed Chatami, słysząc hasło "Śmierć Ameryce", stwierdził krótko: "Ja wolę mówić o życiu niż o śmierci". Ali, inżynier z Isfahanu, przypomina o manifestacjach sympatii dla Ameryki, o zapalaniu świec w miejscach publicznych na znak solidarno-
ści z ofiarami zamachów z
11 września. - Ja też jedną zapaliłem - mówi.
Mało kto chce dziś pamiętać o 444 dramatycznych dniach oblężenia ambasady USA w okresie rewolucji Chomeiniego. Spośród 67 mln Irańczyków ponad połowa ma mniej niż 25 lat i patrzy na tamte wydarzenia z rosnącym dystansem. Zupełnie inaczej niż na amerykańską modę czy muzykę, fast foody i amerykańskie filmy.
- American? - pytają mnie w centrum Teheranu dwaj młodzi mężczyźni. - Szkoda
- słyszę, gdy odpowiadam przecząco. Obaj uczą się intensywnie angielskiego. Mówimy o studenckich protestach: - Na uniwersytecie już chyba spokój? - pytam. - Tak, ale to nie koniec, to początek. Chcemy żyć jak ludzie. Jak wy u siebie - mówią. Opowiadam o zaskoczeniu, że w kraju ortodoksyjnego islamu widzi się kobiety za kierownicą samochodów, dżinsy spod czerni dziewczęcych szat, ostentacyjny makijaż. Słyszę: - Wszystko musi się zmienić.
Idol Agadżari
Najgłośniej zmian żądają studenci. Przed kilku tygodniami demonstrowali na uniwersytecie w Teheranie przeciw działaniom konserwatywnych mułłów. Nie wyszli jednak poza kampus i nie było starć z policją ani Gwardią Rewolucyjną (w czasie studenckiej rewolty cztery lata temu w obronie wolności prasy zginęły co najmniej trzy osoby, 200 zostało rannych, a 1500 aresztowano, z czego cztery do dziś są przetrzymywane w więzieniu). Tym razem poszło o karę śmierci dla pisarza, profesora Haszema Agadżariego, oskarżonego o bluźnierstwo i apostazję. Profesor pozwolił sobie na krytykę władzy duchownych, nazywając ich "protestantami islamu". Studenci jeszcze raz żądali wolności, demokracji, świeckiej władzy, uwolnienia więźniów politycznych. Padały okrzyki: "Talibowie, precz z Iranu!".
Znacznie mniej świat dowiedział się o ostrych starciach w kilku miastach południowo-zachodniego Iranu. Młodzież w wieku 12-18 lat wyszła tam na ulice, protestując przeciw zamykaniu klubów, sklepów sprzedających kasety i taśmy wideo z nowoczesną (czytaj: amerykańską) muzyką i usuwaniu z dachów anten satelitarnych. Największe zamieszki ogarnęły miasta Ahwaz i Chorramszahr, gdzie blokowano drogi, podpalano banki, autobusy, rzucano w policjantów kamieniami i koktajlami Mołotowa. Reza Delbari, lider Muzułmańskiego Stowarzyszenia Studentów na Uniwersytecie Amir Kabir w Teheranie, powiedział: "Młodzież uważa, że zbyt głęboki rów wykopano między klasą kontrolującą a narodem irańskim".
Uśmiech średniowiecza
Nie trzeba być przenikliwym socjologiem czy politologiem, by przewidzieć możliwość ponownej transformacji w Iranie. Na uniwersytetach wrze, ludzie odważni, jak profesor Agadżari czy ajatollah Dżalaleddin Taheri z Isfahanu, człowiek niegdyś bliski Chomeiniemu, wskazują na fatalne skutki autorytarnej władzy mułłów. Tymczasem likwidowane są kolejne niezależne czasopisma, niepokornych wtrąca się do więzień i poddaje szantażom i torturom, inni znikają bez śladu. Właśnie doniesiono o aresztowaniu kolejnego pisarza, Alirezy Dżabbariego, tłumacza dzieł Lwa Tołstoja i Toni Morrison. Jakby dla zachowania równowagi aresztowano też Mohammeda Naqdiego, znienawidzonego generała Gwardii Rewolucyjnej, odpowiedzialnego za wiele zbrodni.
W trwających rozmowach z Unią Europejską, które są nadzieją na zmniejszenie napięcia w relacjach z Waszyngtonem, prawa człowieka, w tym problem kary śmierci, stanowią warunek porozumienia. Ajatollah Chamenei doprowadził do zawieszenia wykonania kary śmierci w wypadku Haszema Agadżariego i wezwał go do wniesienia apelacji od wyroku (Agadżari odmówił, bo uważa się za niewinnego). Ogłoszono nawet zaniechanie kamienowania, choć jeszcze w ubiegłym roku odbyły się dwie takie egzekucje (w tym na kobiecie, która występowała w filmach porno). Karę śmierci przez powieszenie na podnoszonym dźwigu wykonano na 200 skazanych. Stale stosuje się, przeważnie za korupcję i picie alkoholu, karę chłosty (uderzenia w gołe plecy), choć już w asyście lekarza.
Wielką nadzieją na gruntowne zmiany był wybór Chatamiego na prezydenta. Nawet i ten mułła, uśmiechający się, mówiący o "dialogu cywilizacji", a nie o eksporcie islamskiej rewolucji, nie był jednak w stanie wyjść zbyt daleko poza swą retorykę, by przeforsować zmiany, którym sprzeciwiają się twardogłowi kontynuatorzy idei Chomeiniego. Jego rola w systemie ustrojowym państwa ma charakter w znacznym stopniu dekoracyjny. Kontrolę nad resortami siłowymi sprawuje tzw. lider, czyli następca Chomeiniego ajatollah Ali Chamenei.
Obalając szacha Rezę Pahlawiego, który próbował wprowadzać reformy gospodarcze i społeczne, rewolucja mułłów zatrzymała wskazówki zegara cywilizacji, kultury i obyczajów. Mimo postępów globalizacji w Iranie średniowiecze nadal nie chce ustąpić. Okrzyki: "Talibowie, precz z Iranu!", są jednak coraz głośniejsze.
Olgierd Budrewicz
1963 Szach Reza Pahlawi rozpoczyna kampanię modernizowania i westernizowania kraju. Ogłasza "białą rewolucję", której celem są reformy socjalne, gospodarcze i rolne. 1978 Autorytarne rządy szacha doprowadzają do masowych protestów, demonstracji i strajków. Wprowadzony zostaje stan wojenny. 1979 Rewolucja islamska. Szach z rodziną opuszcza kraj. Islamski fundamentalista ajatollah Ruhollah Chomeini wraca do Iranu po 14 latach spędzonych na wygnaniu w Iraku i Francji, by proklamować Islamską Republikę Iranu, położyć kres zagranicznym wpływom i nawoływać do eksportu rewolucji islamskiej. Radykałowie zajmują ambasadę USA w Teheranie, trzymając jako zakładników jej pracowników. W zamian za ich uwolnienie żądają ekstradycji szacha przebywającego na leczeniu w USA. 1980 Inwazja Iraku na Iran rozpoczyna trwającą osiem lat wojnę. 1988 Porozumienie o zawieszeniu broni z Irakiem. 1989 Fatwa, wyrok śmierci, Chomeiniego na pisarza Salmana Rushdiego, autora "Szatańskich wersetów". Chomeini umiera. 1981 Po 444 dniach uwięzienia Iran zwalnia amerykańskich zakładników. 1997 Mohammed Chatami wygrywa wybory prezydenta Iranu, obiecuje reformy i normalizację stosunków ze światem. 1998 Po zamordowaniu przez talibów kilku irańskich dyplomatów Iran rozmieszcza na granicy z Afganistanem tysiące żołnierzy. 1999 Rewolta studentów domagających się wolności słowa. 2000 Liberałowie i zwolennicy Chatamiego zdobywają 170 spośród 290 miejsc w parlamencie, uchwalają ustawę mającą przy-ciągnąć inwestorów zagranicznych. Sądy zakazują wydawania 16 reformatorskich gazet. 2001 Prezydent Chatami zostaje wybrany na drugą kadencję. 2002 George Bush zalicza Iran do "osi zła". Mimo ostrych sprzeciwów USA rosyjscy technicy zaczynają konstruować pierwszy irański reaktor atomowy w Buszahr. |
Więcej możesz przeczytać w 4/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.