Zakaz reklamy legalnych produktów godzi w interesy konsumentów i wpycha media w objęcia polityków
Czy w imię oficjalnie deklarowanej przez polityków troski o społeczne zdrowie należy się wkrótce spodziewać zakazu reklamy samochodów (wypadki drogowe), słodyczy (powodują nadwagę), kawy (podwyższa ciś-nienie), komputerów i Internetu (uzależniają), a co za tym idzie, rzezi na rynku mediów oraz całkowitego pozbawienia konsumentów prawa wyboru?
W 2002 r. wpływy prasy, radia i telewizji z reklam wyniosły 5,6 mld zł, niemal 900 mln zł mniej niż w 2000 r. Ten rynek kurczy się od dwóch lat znacznie szybciej, niż wynikałoby to ze spowolnienia wzrostu gospodarczego. Proces przybrał na sile w 2001 r., kiedy zaczęło działać restrykcyjne prawo ograniczające reklamę produktów tytoniowych i alkoholu. Efekt jest taki, że niektóre media plajtują ("Życie", "Prawo i Gospodarka", "Machina"), inne drastycznie redukują koszty. Widmo kryzysu zajrzało w oczy prywatnym stacjom telewizyjnym, nie mającym szans na skuteczne konkurowanie z obdarowywaną abonamentem TVP.
W Polsce nie wolno publicznie reklamować i promować alkoholi (z wyjątkiem piwa, z określonymi obostrzeniami), papierosów, leków na receptę i hazardu. Nie można także zachęcać do korzystania z usług tzw. zawodów zaufania publicznego, czyli lekarzy, radców prawnych, notariuszy i adwokatów. Ograniczenia reklamy legalnych produktów uderzają przede wszystkim w niezależność mediów. Tracąc pieniądze z reklam, media mogą zostać wepchnięte w objęcia polityków, decydujących de facto o podziale reklamowego tortu firm państwowych. Czy oni chcą wziąć czwartą władzę głodem?
Unia Europejska goni Polskę
Miesiąc temu ministrowie zdrowia krajów UE uchwalili dyrektywę zakazującą reklamy tytoniu w prasie, radiu, telewizji, Internecie i podczas międzynarodowych imprez sportowych. Zakaz ma wejść w życie w 2005 r. To już druga próba zaostrzenia przepisów. W 1998 r. kraje unii uchwaliły podobną dyrektywę. Niemcy zaskarżyły ustawę w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. Trybunał uznał, że wspólnota przekroczyła swoje kompetencje. "Unia Europejska zachowuje się jak palacz, który ciągle wraca do nałogu. Nie może się powstrzymać od regulowania" - skomentował nową uchwałę tygodnik "Time". Niemcy boją się, że jeżeli ustąpią, w przyszłości wzrośnie liczba legalnych produktów, których zakazu reklamy unia będzie się domagała. - Jeżeli władze chcą podwoić cenę papierosów, aby zniechęcić ludzi do palenia, to wszystko w
porządku - uważa Wolfgang
Fuerstner, dyrektor Niemieckiego Zrzeszenia Wydawców Magazynów. - Ale tytoń to legalny produkt, obłożony rządową akcyzą i subsydiowany przez UE.
Zakazuje się zakazywać!
Reklamowanie produktów tytoniowych w prasie dozwolone jest w Austrii, Grecji, Hiszpanii, Luksemburgu, a także w USA, które przodują w zwalczaniu nałogu palenia. Poza Skandynawią całkowity zakaz reklamy alkoholu praktycznie nie występuje. Powód jest prozaiczny - nie ma korelacji między reklamowaniem papierosów i alkoholu a zwiększaniem się liczby uzależnionych. We Włoszech i Norwegii wprowadzono zakazy reklamy tytoniu odpowiednio w 1962 r. i 1975 r., ale palaczy wcale nie ubyło. W krajach, gdzie zakazy wprowadzono później, jak Islandia i Francja, spadek liczby palących był taki sam jak w państwach, w których tytoń można było reklamować. W Finlandii po zakazaniu reklamy w 1979 r. odsetek młodzieży poniżej
18 lat sięgającej po produkty tytoniowe wzrósł o 7 proc.
Pierwsze badania wpływu reklamy na spożycie alkoholu przeprowadzono w Wielkiej Brytanii. Okazało się, że reklamowanie napojów spirytusowych ma znikomy wpływ na wzrost ich spożycia, a w wypadku piwa i wina takich związków nie stwierdzono. Opublikowane przez Światową Organizację Zdrowia wyniki badań przeprowadzonych w latach 1969-1984 w Holandii również nie wykazały zależności między wydatkami na reklamę telewizyjną a wzrostem konsumpcji alkoholu. Z badań French Market Health Authority wynika, że młodzież francuska pije dziś więcej niż w roku 1991, kiedy wprowadzono zakaz reklamy alkoholu. Reklamy pozwalają konsumentom wybierać naj-
atrakcyjniejsze spośród marek. Co w tej sytuacji nam pozostaje? Surowo zakazać zakazywania reklamy!
W 2002 r. wpływy prasy, radia i telewizji z reklam wyniosły 5,6 mld zł, niemal 900 mln zł mniej niż w 2000 r. Ten rynek kurczy się od dwóch lat znacznie szybciej, niż wynikałoby to ze spowolnienia wzrostu gospodarczego. Proces przybrał na sile w 2001 r., kiedy zaczęło działać restrykcyjne prawo ograniczające reklamę produktów tytoniowych i alkoholu. Efekt jest taki, że niektóre media plajtują ("Życie", "Prawo i Gospodarka", "Machina"), inne drastycznie redukują koszty. Widmo kryzysu zajrzało w oczy prywatnym stacjom telewizyjnym, nie mającym szans na skuteczne konkurowanie z obdarowywaną abonamentem TVP.
W Polsce nie wolno publicznie reklamować i promować alkoholi (z wyjątkiem piwa, z określonymi obostrzeniami), papierosów, leków na receptę i hazardu. Nie można także zachęcać do korzystania z usług tzw. zawodów zaufania publicznego, czyli lekarzy, radców prawnych, notariuszy i adwokatów. Ograniczenia reklamy legalnych produktów uderzają przede wszystkim w niezależność mediów. Tracąc pieniądze z reklam, media mogą zostać wepchnięte w objęcia polityków, decydujących de facto o podziale reklamowego tortu firm państwowych. Czy oni chcą wziąć czwartą władzę głodem?
Unia Europejska goni Polskę
Miesiąc temu ministrowie zdrowia krajów UE uchwalili dyrektywę zakazującą reklamy tytoniu w prasie, radiu, telewizji, Internecie i podczas międzynarodowych imprez sportowych. Zakaz ma wejść w życie w 2005 r. To już druga próba zaostrzenia przepisów. W 1998 r. kraje unii uchwaliły podobną dyrektywę. Niemcy zaskarżyły ustawę w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. Trybunał uznał, że wspólnota przekroczyła swoje kompetencje. "Unia Europejska zachowuje się jak palacz, który ciągle wraca do nałogu. Nie może się powstrzymać od regulowania" - skomentował nową uchwałę tygodnik "Time". Niemcy boją się, że jeżeli ustąpią, w przyszłości wzrośnie liczba legalnych produktów, których zakazu reklamy unia będzie się domagała. - Jeżeli władze chcą podwoić cenę papierosów, aby zniechęcić ludzi do palenia, to wszystko w
porządku - uważa Wolfgang
Fuerstner, dyrektor Niemieckiego Zrzeszenia Wydawców Magazynów. - Ale tytoń to legalny produkt, obłożony rządową akcyzą i subsydiowany przez UE.
Zakazuje się zakazywać!
Reklamowanie produktów tytoniowych w prasie dozwolone jest w Austrii, Grecji, Hiszpanii, Luksemburgu, a także w USA, które przodują w zwalczaniu nałogu palenia. Poza Skandynawią całkowity zakaz reklamy alkoholu praktycznie nie występuje. Powód jest prozaiczny - nie ma korelacji między reklamowaniem papierosów i alkoholu a zwiększaniem się liczby uzależnionych. We Włoszech i Norwegii wprowadzono zakazy reklamy tytoniu odpowiednio w 1962 r. i 1975 r., ale palaczy wcale nie ubyło. W krajach, gdzie zakazy wprowadzono później, jak Islandia i Francja, spadek liczby palących był taki sam jak w państwach, w których tytoń można było reklamować. W Finlandii po zakazaniu reklamy w 1979 r. odsetek młodzieży poniżej
18 lat sięgającej po produkty tytoniowe wzrósł o 7 proc.
Pierwsze badania wpływu reklamy na spożycie alkoholu przeprowadzono w Wielkiej Brytanii. Okazało się, że reklamowanie napojów spirytusowych ma znikomy wpływ na wzrost ich spożycia, a w wypadku piwa i wina takich związków nie stwierdzono. Opublikowane przez Światową Organizację Zdrowia wyniki badań przeprowadzonych w latach 1969-1984 w Holandii również nie wykazały zależności między wydatkami na reklamę telewizyjną a wzrostem konsumpcji alkoholu. Z badań French Market Health Authority wynika, że młodzież francuska pije dziś więcej niż w roku 1991, kiedy wprowadzono zakaz reklamy alkoholu. Reklamy pozwalają konsumentom wybierać naj-
atrakcyjniejsze spośród marek. Co w tej sytuacji nam pozostaje? Surowo zakazać zakazywania reklamy!
RYSZARD SKUBISZ Profesor na Wydziale Prawa i Administracji UMCS W krajach wysoko i średnio rozwiniętych obowiązują różne zakazy reklamy takich towarów, jak wyroby tytoniowe, napoje alkoholowe i farmaceutyki. Polskie prawo należy pod tym względem do najostrzejszych na świecie. Obowiązująca regulacja budzi wątpliwości zarówno pod względem poziomu legislacyjnego, jak i z punktu widzenia interesów przedsiębiorców działających na tym rynku, dlatego wymaga zmian. Przede wszystkim przepisy powinny jednoznacznie rozgraniczać sfery zachowań dozwolonych i zakazanych. Przedsiębiorcy (na przykład agencje reklamowe) powinni mieć pewność, w jakich ramach prawnych mogą się legalnie poruszać. Ponadto producenci i dystrybutorzy nie powinni być pozbawieni możliwości komunikowania się z rynkiem. Całkowite wyłączenie takiej możliwości Europejski Trybunał Sprawiedliwości uważa za sprzeczne z prawem europejskim. Nowa wersja przepisów powinna - przy uwzględnieniu powyższych racji - ograniczać reklamę wymienionych wyżej produktów zgodnie z interesem społecznym. |
Więcej możesz przeczytać w 4/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.