W doskonale skrojonej tweedowej marynarce, wypolerowanych butach i z wiszącą na szyi lornetką teatralną z lat 30. Abu Zaki - co sam podkreśla - jest najszykowniejszym gościem giełdy w Bagdadzie.
W doskonale skrojonej tweedowej marynarce, wypolerowanych butach i z wiszącą na szyi lornetką teatralną z lat 30. Abu Zaki - co sam podkreśla - jest najszykowniejszym gościem giełdy w Bagdadzie. Inwestorzy odwiedzający jedyny iracki parkiet twierdzą, że swoją elegancją, mądrymi decyzjami i wspomnieniami o dawnych czasach 72-letni Zaki przydaje splendoru temu nijakiemu miejscu (giełda mieści się w pachnącym stęchlizną budynku byłego składu celnego). W kraju opanowanym przez reżim Saddama Husajna jest żywą pamiątką po Bagdadzie bardziej cywilizowanym, w którym wytworność miała równie wielkie znaczenie jak dziś wszechobecność tajnej policji.
Euforia nad Eufratem
Mimo zmian dziejowych Abu Zaki jest ostatnio w wyjątkowo dobrym nastroju. Od kilku tygodni trwa hossa, największa od dwóch lat. Wartość indeksu bagdadzkiej giełdy (Baghdad Stock Exchange - BSE) jest o ponad połowę wyższa niż przed rokiem. Pamiętnym dniem był 9 listopada 2002 r. Sprzedano wówczas i kupiono 66 mln akcji, o 65 proc. więcej niż poprzedniego dnia, a łączny obrót wyniósł 3,5 mln dinarów irackich, czyli 1,7 mln USD, o 94 proc. więcej niż podczas poprzedniego zamknięcia.
Zaraz, zaraz, zastanowi się zagraniczny przybysz. Czy to nie 8 listopada Rada Bezpieczeństwa ONZ pod naciskiem Stanów Zjednoczonych ogłosiła deklarację nakazującą Irakowi wpuszczenie do kraju inspektorów? Wszystko się zgadza. Co więc spowodowało tak spektakularny boom na irackiej giełdzie? W tej kwestii Abu Zaki i inni inwestorzy wypowiadają się bardzo ostrożnie, podając wiele powodów: decydujące o sytuacji w irackiej gospodarce ceny ropy utrzymują się na wysokim poziomie, na początku grudnia bank centralny obniżył stopy procentowe, a ponadto Husajn podpisał nową ustawę, pozwalającą inwestorom z całego świata arabskiego nabywać udziały we wszystkich irackich przedsiębiorstwach z wyjątkiem firm przemysłu naftowego, należących do skarbu państwa.
Rekomendacje między wierszami
Mimo że nikt tego w Iraku nie przyzna, a z pewnością nie powie o tym wprost, najważniejszym czynnikiem decydującym o boomie były naciski Stanów Zjednoczonych, domagających się od ONZ uchwalenia deklaracji w sprawie inspekcji irackich zapasów broni. Gdyby jakikolwiek Irakijczyk stwierdził to otwarcie, oznaczałoby to, że groźbę wojny z Ameryką uznał za wiadomość napawającą optymizmem. W Iraku Husajna można za to zapłacić życiem.
Dlatego Abu Zaki i jego przyjaciele delikatnie zmieniają temat rozmowy. Nawet starzy przyjaciele, rozmawiając o polityce, posługują się szczególnym kodem. Powodem listopadowej hossy 2002 r., zdaniem Abu Zakiego używającego giełdowego żargonu, było nagłe odkrycie przez Irakijczyków "utajonej wartości aktywów" we wszystkich przedsiębiorstwach - od brzydkich hoteli w bagdadzkich betonowych blokach, gdzie nikt od lat nie wynajmuje pokojów, po łowiska na Tygrysie i Eufracie, które wyprzedają swoje mienie po wyjątkowo niskich cenach. Inni inwestorzy podawali odmienne przyczyny. - Irakijczycy są przekonani, że za sześć miesięcy sytuacja w ich kraju będzie znacznie lepsza - twierdzi Nerses Artin Ardzivian, 62-letni szef maklerów na giełdzie. Zaraz jednak zmienia ton, jakby chciał się upewnić, że nikt nie będzie mógł mu zarzucić braku lojalności wobec Saddama Husajna: - Za sześć miesięcy będziemy wiedzieć znacznie więcej niż dziś.
Równie możliwe jest jednak, że inwestorzy tłumnie odwiedzający giełdę uważają ONZ-owską kontrolę uzbrojenia za rozwiązanie pozwalające zarówno Irakowi, jak i Husajnowi wydostać się z gospodarczej ślepej uliczki, w której kraj tkwi od dwóch dziesięcioleci w wyniku wojny i sankcji ekonomicznych, co prowadzi do gwałtownego ubożenia społeczeństwa. Jeśli poszukiwania inspektorów oraz pracowników wywiadu zagranicznego nie przyniosą efektów, opuszczą oni Irak, a w konsekwencji zniesione zostaną sankcje gospodarcze.
Jutro jest dziś
Nie można w końcu wykluczyć możliwości, że iraccy inwestorzy przeznaczają oszczędności na zakup udziałów w hotelach, restauracjach, farmach, łowiskach, bankach i firmach ubezpieczeniowych dlatego, że mają nadzieję na inny Irak, który po kolejnej klęsce zadanej przez amerykańskich żołnierzy znalazłby się w sferze wpływów USA, już bez Saddama Husajna.
W rezultacie ożywienia na rynku listopadowa "niebieska książeczka" bagdadzkiej giełdy - broszura publikowana pod koniec każdego miesiąca - sprawia wrażenie przewodnika po raju gospodarczym. Wartość udziałów w przedsiębiorstwach rolniczych wzrosła o 13,5 proc., w przemysłowych o 17 proc., w bankach o 21 proc., w firmach usługowych (w tym w hotelach i agencjach turystycznych) o 28 proc. W sumie wartość indeksu zwiększyła się o 25,4 proc. Od 9 listopada lepszy był jedynie rekordowy 20 listopada.
Dla giełdy założonej w 1992 r., kiedy rząd Husajna zaczął prywatyzować wiele przedsiębiorstw znacjonalizowanych po zabójstwie króla Fajsala, jest to szansa na to, by energicznie wkroczyć w drugie dziesięciolecie działalności. Subhi al Azawi z irackiego Ministerstwa Finansów, któremu powierzono stanowisko dyrektora generalnego giełdy, wrócił niedawno z Ammanu, stolicy sąsiedniej Jordanii. Zamierza skomputeryzować system zawierania transakcji i stworzyć z giełdy rynek, który zadowoliłby Husajna marzącego o niekwestionowanym przywództwie w świecie arabskim. - Zamierzamy stworzyć rynek potężniejszy od zachodnich - mówi chełpliwie Azawi. Aby było to możliwe, muszą zostać zniesione sankcje gospodarcze. Dziś znaczna część pieniędzy uzyskiwanych ze sprzedaży ropy - ponad 60 mld USD od 1996 r. - trafia do ONZ, która w ramach programu "Żywność za ropę" przeznacza je na artykuły spożywcze, szkolnictwo, opiekę medyczną i inne wydatki pokrywane z budżetu państwa (odejmując 28 proc. wpływów na odszkodowanie dla Kuwejtu oraz 13 proc. na potrzeby władz kurdyjskich w enklawach na północy Iraku, strzeżonych przez Zachód).
Giełda dyktatora
W Iraku pod panowaniem Husajna prawda jest trudno dostępnym towarem. W kraju, w którym obowiązuje stalinowski system cenzury, wahania cen na giełdzie najwięcej mówią o rzeczywistości.
Tę objawioną wiedzę można zdobyć na podstawie analizy zapisywanych na białych plastikowych tablicach ofert kupna i sprzedaży akcji 115 notowanych na giełdzie spółek irackich. Inwestorzy wywodzą się z różnych kręgów - od kosmopolitycznych dandysów po doświadczonych starych handlarzy z bazarów. Husajn może się pochwalić przynajmniej jednym osiągnięciem - zachęcił kobiety do emancypacji. Są wprawdzie na giełdzie w mniejszości, ale jest ich całkiem sporo, zarówno sprzedających, jak i kupujących.
Abu Zaki zrobił w pewnym momencie przerwę, by przeliczyć zyski. Zapytany, czy uczci sukces szklaneczką w klubie - to kolejna rzecz, na którą w Iraku , w odróżnieniu od wielu arabskich krajów, można sobie pozwolić - zaprzeczył: - Nie, zdecydowanie nie. Gdybym miał świętować za każdym razem, kiedy coś zarobię, musiałbym świętować nieustannie.
Więcej możesz przeczytać w 4/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.