Platforma na zakręcie. Tusk i jego współpracownicy na naradzie w Trójmieście decydują: potrząsnąć.
Co z tego wszystkiego wynika? – pytam w czwartkowy wieczór jednego z ważniejszych polityków Platformy Obywatelskiej. – Pobojowisko – z pewną rezygnacją wzrusza ramionami mój rozmówca. Patrzy w telewizor, jakby stamtąd miał zaraz przyjść kolejny cios. – Okręt jest megarozhuśtany, a Schetyna i Gowin podbijają jeszcze bębenek.
Dziś najważniejszą sprawą w klubie Platformy wcale nie jest wojna światopoglądowa między liberałami a konserwatystami czy nawet awantura wokół odwołania Wandy Nowickiej ze stanowiska wicemarszałka Sejmu. Temat numer jeden to wielka impreza. Właściwie nawet dwie imprezy.
Za kilka dni Grzegorz Schetyna skończy 50 lat. Wydarzenie to ma już swoją rangę polityczną w PO. – Dostałeś zaproszenie? Jedziesz do Wrocławia? – sondują się wzajemnie posłowie w kuluarach. Zaproszenia nie w kij dmuchał – przyszły pocztą, na lśniącym papierze, nie żadne SMS-y. Kto nie dostał, przyznaje się niechętnie. – Podobno nawet Tusk ma być – szepcze mi konfidencjonalnie jeden z polityków. Chyba że w czwartek rano zmienił zdanie.
Kiedy w czwartek rano premier lądował w Brukseli na unijnym szczycie w sprawie budżetu, w radiowej Trójce występował Schetyna. Nieoczekiwanie stwierdził, że nie rozumie decyzji swojego klubu, by zablokować odwołanie Nowickiej (Platforma dwa dni wcześniej na wyraźne życzenie szefa rządu zdecydowała, że w tej sprawie będzie dyscyplina). Pytany, czy koledzy popełnili błąd, odparł: – Będziemy jeszcze o tym rozmawiać, mówię o swoim zdaniu. Tak uważam i zdania nie zmienię.
Wśród posłów PO zapanowała co najmniej konsternacja. – O co tu chodzi? Przecież klub zdecydował, że bronimy Nowickiej, i nikt nie protestował – nie krył irytacji jeden z naszych rozmówców. Inni wysyłają między sobą SMS-y. – Kota nie ma, myszy harcują – kwituje doświadczony polityk Platformy.
Dziś najważniejszą sprawą w klubie Platformy wcale nie jest wojna światopoglądowa między liberałami a konserwatystami czy nawet awantura wokół odwołania Wandy Nowickiej ze stanowiska wicemarszałka Sejmu. Temat numer jeden to wielka impreza. Właściwie nawet dwie imprezy.
Za kilka dni Grzegorz Schetyna skończy 50 lat. Wydarzenie to ma już swoją rangę polityczną w PO. – Dostałeś zaproszenie? Jedziesz do Wrocławia? – sondują się wzajemnie posłowie w kuluarach. Zaproszenia nie w kij dmuchał – przyszły pocztą, na lśniącym papierze, nie żadne SMS-y. Kto nie dostał, przyznaje się niechętnie. – Podobno nawet Tusk ma być – szepcze mi konfidencjonalnie jeden z polityków. Chyba że w czwartek rano zmienił zdanie.
Kiedy w czwartek rano premier lądował w Brukseli na unijnym szczycie w sprawie budżetu, w radiowej Trójce występował Schetyna. Nieoczekiwanie stwierdził, że nie rozumie decyzji swojego klubu, by zablokować odwołanie Nowickiej (Platforma dwa dni wcześniej na wyraźne życzenie szefa rządu zdecydowała, że w tej sprawie będzie dyscyplina). Pytany, czy koledzy popełnili błąd, odparł: – Będziemy jeszcze o tym rozmawiać, mówię o swoim zdaniu. Tak uważam i zdania nie zmienię.
Wśród posłów PO zapanowała co najmniej konsternacja. – O co tu chodzi? Przecież klub zdecydował, że bronimy Nowickiej, i nikt nie protestował – nie krył irytacji jeden z naszych rozmówców. Inni wysyłają między sobą SMS-y. – Kota nie ma, myszy harcują – kwituje doświadczony polityk Platformy.
Więcej możesz przeczytać w 7/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.