Dziesięciolecia uzależnienia od surowca rosyjskiego sprawiły, że niemal cała infrastruktura przystosowana jest do importu gazu z jednego kierunku. Niedługo ma się to jednak zmienić.
G az ziemny jest obok węgla kamiennego i ropy naftowej podstawową kopaliną wykorzystywaną w energetyce. Ma także szerokie zastosowanie w przemyśle chemicznym jako surowiec do produkcji nawozów i tworzyw sztucznych. To sprawia, że zapewnienie jego nieprzerwanej dostępności po możliwie najniższej cenie jest istotne dla rozwoju i utrzymania konkurencyjności wielu sektorów gospodarki.
Stąd troska poszczególnych państw, także Unii Europejskiej, o zapewnienie sobie bezpieczeństwa dostaw. Jednym z warunków tego bezpieczeństwa jest zróżnicowanie źródeł gazu. Unia jako całość nie ma z tym problemu, bo importuje gaz z wielu kierunków: Rosji, Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej. Ma również spore, choć wyczerpujące się źródła pod dachem Morza Północnego.
Uzależnieni
Co innego Polska i większość innych krajów dawnego bloku wschodniego. Lata uzależnienia od surowca rosyjskiego sprawiły, że niemal cała infrastruktura przystosowana jest do importu gazu z jednego kierunku. Dwie trzecie wykorzystywanego w Polsce paliwa pochodzi z Rosji, a mniej więcej jedna trzecia jest wydobywana w kraju.
Nie byłoby w tym nic złego, gdyby dostawy odbywały się z obszaru stabilnego politycznie. Rosja jest jednak wciąż państwem dość nieprzewidywalnym, a kurka z gazem wielokrotnie używała do szantażowania innych krajów, zwłaszcza Białorusi i Ukrainy, poprzez które odbywa się transport błękitnego paliwa do Polski. To powodowało ograniczenie dostaw także dla polskich odbiorców i ponoszenie przez nich wymiernych strat.
Aby uchronić się przed rosyjskimi kaprysami, Polska musi zróżnicować kierunki dostaw gazu. Mimo że wymaga to wybudowania kosztownej infrastruktury, to oprócz niezależności w ostatecznym rozrachunku może wpłynąć na obniżenie bądź spowolnienie wzrostu cen, bo pozbawi obecnego dostawcę dominującej pozycji.
Zapotrzebowanie na gaz będzie w Polsce rosło. Coraz więcej gazu zużywać będzie energetyka. Jego główną zaletą jest to, że mniej niż węgiel zanieczyszcza środowisko naturalne. Węglowodory spalają się do postaci dwutlenku węgla i wody. Nie ma problemów z trującymi pyłami czy popiołami emitowanymi przez elektrownie węglowe. Spalanie gazu jest także bardziej efektywne niż węgla, zwłaszcza gdy jednocześnie wytwarza się ciepło wykorzystywane w procesach przemysłowych bądź do ogrzewania mieszkań. Elektrownią gazową znacznie łatwiej też sterować w zależności od bieżącego zapotrzebowania na prąd.
Stąd z roku na rok rośnie liczba bloków gazowych, które pomagają Polsce dostosować się do unijnych norm emisji zanieczyszczeń. Wraz z tym wzrasta popyt na błękitne paliwo.
Pomysły na gaz
Dyskusja na temat dywersyfikacji źródeł i kierunków dostaw gazu do Polski trwa od początku lat 90. W tym czasie niemal każdy kolejny rząd miał własne pomysły, ale dotychczas niewiele z nich zrealizowano.
Był więc projekt budowy gazociągu norweskiego, którym gaz do Polski miał płynąć z Norwegii i Danii, projekt rurociągu umownie nazywany Sarmacja, polegający na ułożeniu rury pod Morzem Czarnym i transportowania nią gazu irańskiego przez Ukrainę. Był również projekt Nabucco – budowy gazociągu z Turcji przez Bułgarię, Rumunię i Węgry do Austrii, który miałby być zasilany gazem wydobywanym w rejonie Morza Kaspijskiego, Azji Środkowej i Środkowego Wschodu. Pojawiło się też kilka projektów tzw. interkonektorów, które miałyby połączyć system gazowy Polski i Niemiec i stanowić rodzaj bezpiecznika na wypadek przerw w dostawach z Rosji.
Dziś najbardziej zaawansowany jest projekt gazoportu w Świnoujściu. Skroplony gaz będzie docierał do Polski z Bliskiego Wschodu, a być może także z Afryki Północnej. Na miejscu będzie rozprężany i wtłaczany do sieci przesyłowej. Może być także transportowany koleją bądź ciężarówkami do lokalnych instalacji pokrywających tzw. białe plamy w systemie gazowym albo wprost do większych odbiorców, jak np. zasilane LNG fabryki czy elektrownie.
Rafał Moniuszko
Stąd troska poszczególnych państw, także Unii Europejskiej, o zapewnienie sobie bezpieczeństwa dostaw. Jednym z warunków tego bezpieczeństwa jest zróżnicowanie źródeł gazu. Unia jako całość nie ma z tym problemu, bo importuje gaz z wielu kierunków: Rosji, Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej. Ma również spore, choć wyczerpujące się źródła pod dachem Morza Północnego.
Uzależnieni
Co innego Polska i większość innych krajów dawnego bloku wschodniego. Lata uzależnienia od surowca rosyjskiego sprawiły, że niemal cała infrastruktura przystosowana jest do importu gazu z jednego kierunku. Dwie trzecie wykorzystywanego w Polsce paliwa pochodzi z Rosji, a mniej więcej jedna trzecia jest wydobywana w kraju.
Nie byłoby w tym nic złego, gdyby dostawy odbywały się z obszaru stabilnego politycznie. Rosja jest jednak wciąż państwem dość nieprzewidywalnym, a kurka z gazem wielokrotnie używała do szantażowania innych krajów, zwłaszcza Białorusi i Ukrainy, poprzez które odbywa się transport błękitnego paliwa do Polski. To powodowało ograniczenie dostaw także dla polskich odbiorców i ponoszenie przez nich wymiernych strat.
Aby uchronić się przed rosyjskimi kaprysami, Polska musi zróżnicować kierunki dostaw gazu. Mimo że wymaga to wybudowania kosztownej infrastruktury, to oprócz niezależności w ostatecznym rozrachunku może wpłynąć na obniżenie bądź spowolnienie wzrostu cen, bo pozbawi obecnego dostawcę dominującej pozycji.
Zapotrzebowanie na gaz będzie w Polsce rosło. Coraz więcej gazu zużywać będzie energetyka. Jego główną zaletą jest to, że mniej niż węgiel zanieczyszcza środowisko naturalne. Węglowodory spalają się do postaci dwutlenku węgla i wody. Nie ma problemów z trującymi pyłami czy popiołami emitowanymi przez elektrownie węglowe. Spalanie gazu jest także bardziej efektywne niż węgla, zwłaszcza gdy jednocześnie wytwarza się ciepło wykorzystywane w procesach przemysłowych bądź do ogrzewania mieszkań. Elektrownią gazową znacznie łatwiej też sterować w zależności od bieżącego zapotrzebowania na prąd.
Stąd z roku na rok rośnie liczba bloków gazowych, które pomagają Polsce dostosować się do unijnych norm emisji zanieczyszczeń. Wraz z tym wzrasta popyt na błękitne paliwo.
Pomysły na gaz
Dyskusja na temat dywersyfikacji źródeł i kierunków dostaw gazu do Polski trwa od początku lat 90. W tym czasie niemal każdy kolejny rząd miał własne pomysły, ale dotychczas niewiele z nich zrealizowano.
Był więc projekt budowy gazociągu norweskiego, którym gaz do Polski miał płynąć z Norwegii i Danii, projekt rurociągu umownie nazywany Sarmacja, polegający na ułożeniu rury pod Morzem Czarnym i transportowania nią gazu irańskiego przez Ukrainę. Był również projekt Nabucco – budowy gazociągu z Turcji przez Bułgarię, Rumunię i Węgry do Austrii, który miałby być zasilany gazem wydobywanym w rejonie Morza Kaspijskiego, Azji Środkowej i Środkowego Wschodu. Pojawiło się też kilka projektów tzw. interkonektorów, które miałyby połączyć system gazowy Polski i Niemiec i stanowić rodzaj bezpiecznika na wypadek przerw w dostawach z Rosji.
Dziś najbardziej zaawansowany jest projekt gazoportu w Świnoujściu. Skroplony gaz będzie docierał do Polski z Bliskiego Wschodu, a być może także z Afryki Północnej. Na miejscu będzie rozprężany i wtłaczany do sieci przesyłowej. Może być także transportowany koleją bądź ciężarówkami do lokalnych instalacji pokrywających tzw. białe plamy w systemie gazowym albo wprost do większych odbiorców, jak np. zasilane LNG fabryki czy elektrownie.
Rafał Moniuszko
Więcej możesz przeczytać w 7/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.