Ten moment sędzia Donald Tusk lubi najbardziej – kiedy się wydaje, że napięcie sięga zenitu, jeszcze je podbija. Przeciąga. W Platformie nie od dziś ma to swoją nazwę: grillowanie. Proces „zabijania Jarosława Gowina” jest jak najbardziej w zgodzie z przepisem na grill, copyright by Donald Tusk. Jak ten przepis wygląda? Decyzja o tym, że Gowin trafi na ruszt, zapadła już ponad miesiąc temu, po debacie o związkach partnerskich. Gowin z sejmowej mównicy starł się wtedy z Tuskiem. Chwilę później się cofnął, ale tylko na chwilę. Kiedy premier zobaczył, że Gowin ani myśli przepraszać, za to za bardzo się wychyla, sięgnął po sprawdzony przepis.
Środa, 20 lutego
Tego samego dnia, kiedy Tusk ogłasza zmiany w rządzie, odbywa się słynne spotkanie z konserwatywnymi posłami PO w kancelarii premiera. Jarosław Gowin rzuca rękawicę Donaldowi Tuskowi, stawiając mu zarzut, że to on wpakował Platformę w kłopoty związane z ustawą o związkach partnerskich. Otoczenie premiera wie, że takich rzeczy ich pryncypał nie wybacza. Operacja grill wchodzi w fazę „przyspieszenie”.
Wtorek, 26 lutego
Przed posiedzeniem rządu Tusk wzywa Gowina do siebie. Rozmawiają w cztery oczy. Wersja otoczenia premiera: ponadgodzinna rozmowa i ultimatum – albo odchodzisz sam, albo zostaniesz wyrzucony. Wersja stronników Gowina:krótka wymiana zdań, żadnego ultimatum. Kiedy premier z ministrem sprawiedliwości wchodzą na nieco opóźnione posiedzenie Rady Ministrów, członków rządu, a później też polityków PO elektryzuje plotka: Gowin leci. – W resorcie panuje nastrój pakowania – opisuje jeden z polityków koalicji. Od razu rusza giełda nazwisk na następcę. – To kiedy? – pytamy wieczorem tego dnia jednego z bardziej doświadczonych ministrów. – Nie wygląda na to, ale to oczywiście o niczym nie świadczy – odpisuje na SMS. No właśnie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.