Jarosław Kuźniar: Nie boi się pan, że gdy Leszek Miller przypomina teraz Charków Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, to panu przypomni Kalisz?
Marek Siwiec: Wszyscy pamiętają o Kaliszu.
O Charkowie też, a jednak Miller o tym gada. Będzie gadał o Siwcu, jak błogosławił ziemię kaliską?
Proszę bardzo. Będzie kolejnego kotleta mielonego odgrzewał. To już nie jest nawet schabowy.
Was to nie rusza? Będziecie mówili: „Dobrze, przypominasz nam rzeczy, o których wolelibyśmy zapomnieć, ale chodź, pogadajmy, bo jest polityka do zrobienia”?
To Aleksander Kwaśniewski został zaatakowany. To jest pytanie do niego.
Ma pan w SLD jeszcze kolegów?
Oczywiście, że tak. W Kaliszu na przykład spędziłem cały wieczór, rozmawiając z kolegami z SLD.
Przyjdą do was?
To nie o to chodziło.
Przecież musi was być jak najwięcej.
Ja nie rozmawiam o transferach. Nie mówiłem: „Przejdźcie do nas”, tylko: „Poprzyjcie to, co się dzieje”. Oni mówią, że Palikot jest fe. A fakty są takie,że aktywa Sojuszu są warte 10, może 14 proc. Idziemy do wyborów i znowu zyskujemy 13-14 proc. poparcia, to daje siedem mandatów z 51 – tyle, ile ma teraz lewica w Parlamencie Europejskim. Jeżeli jednak pójdziemy w dużej grupie, może się okazać, że zdobywamy nie siedem, ale 17.
Musimy się jednak podzielić z Palikotem, Siwcem, Kwaśniewskim... Czyli tak naprawdę mamy tyle samo.
No nie. Cała grupa jest znacznie bardziej wpływowa w Parlamencie Europejskim. Na tym może każdy wygrać. Może wygrać też SLD, pod warunkiem że do tego przystąpi.
Pan im proponuje ryzyko.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.