Album Dawida Podsiadły, który zostanie wydany ponad rok po jego zwycięstwie w „X Factorze”, ma szansę stać się płytą roku. Zaskoczenie? Niekoniecznie. Atutem „Comfort And Happiness” jest to, że trudno zaszufladkować tę płytę gatunkowo. Dawid nie jest ani songwriterem, ani rockandrollowcem. Jest po prostu wrażliwym facetem.
Wszystko na tym krążku jest godne uwagi: od niebanalnych i zróżnicowanych kompozycji („Nieznajomy” i „Trójkąty, kwadraty”), przez dyskretne i nowoczesne aranże, po głęboki, przykuwający uwagę głos wokalisty. No i poetyckie, dojrzałe teksty, które naprawdę rzadko można spotkać na albumach 19-letnich debiutantów. Nie pamiętam, kiedy ostatnio mieliśmy do czynienia z płytą artysty, w której jak w soczewce skupiałyby się oczekiwania telewidzów. A ich upodobania muzyczne są dość pospolite. Jednak Podsiadło nie nagrał albumu, który wychodziłby naprzeciw masowym gustom, tylko obok i pod prąd. I za to należy mu się ogromny szacunek.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.