Listy od czytelników
Autokracja
Skoro już pobiliśmy rekord Europy w beztroskim wydawaniu publicznych pieniędzy ("Autokracja", nr 8), trochę niepokoi mnie przekazywanie do dyspozycji urzędnika niższej rangi samochodu, który ma na liczniku więcej niż 100 tys. km (czy to aby nie jest przejaw gospodarności?). Przy 80 kilometrach dziennie "zapewnia" to ministrowi prawie 3,5 roku oczekiwania na nowy samochód. Tym samym wielu ministrów, obejmując swój urząd, wsiada do już eksploatowanej limuzyny, a ponieważ często wysiadają z niej przed czasem, to, niestety, nie dane im jest doczekać nowego auta. Dlatego proponuję, aby limuzyny były nadawane na stałe (czytaj za zasługi dla kraju). W przeciwnym wypadku urzędnicy spadkobiercy są narażeni na dyskomfort, który wywołuje fakt "przechodzonego samochodu". Taki minister może czuć się niedoceniany.
PRZEMYSŁAW KUBASZEWSKI
Na złe i na najgorsze
W artykule "Na złe i na najgorsze" (nr 7) zamieszczono mapkę zatytułowaną "Szpitale wysokiego ryzyka". Zaznaczono na niej placówki, na które wpłynęło najwięcej zażaleń do Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere. Chciałbym zaprotestować przeciwko umieszczeniu na tej mapce Centralnego Szpitala Klinicznego (CSK) w Warszawie przy ul. Banacha.
Trudno mówić o obiektywizmie danych, gdy czytelnika nie informuje się, jak ma się liczba zażaleń do ogólnej liczby hospitalizowanych pacjentów, których w CSK jest prawie 60 tys. rocznie. Podobnie krzywdzące jest umieszczenie na tej liście Wojewódzkiego Szpitala Bródnowskiego w Warszawie. Publikacja ta, bez podania procentu skarżących oddzielnie dla każdego ocenianego szpitala, jest niesprawiedliwa wobec CSK, zważywszy na renomę, jaką cieszy się ten szpital.
Paradoksalnie jednak popularność i powszechna opinia o profesjonalizmie oddziałów CSK nie przekłada się na lepszą sytuację finansową tej placówki. Pacjent ma wolny wybór szpitala. Powoduje to, że ostatnio dyrekcja CSK zmuszona była podjąć decyzję o przejściowym zamknięciu szpitala z powodu przepełnienia i odmowie wszystkich planowych przyjęć. To, że w tych polowych warunkach udaje się nam jeszcze leczyć, to prawdziwy cud.Taka sytuacja istnieje praktycznie od początku reformy ochrony zdrowia i jest skutkiem niewprowadzenia w życie systemu referencyjności szpitali. W konsekwencji limity wszystkich hospitalizacji i zabiegów przeprowadzanych w szpitalach klinicznych Akademii Medycznej w Warszawie zostały w 2002 r. znacznie przekroczone. Kłopot w tym, że za tzw. nadwykonania kasa chorych nie płaci. Stąd też paradoksalny i szczególnie frustrujący ciąg zdarzeń, przebiegający zgodnie z regułą: im częściej wybierany przez pacjentów szpital, im więcej hospitalizacji, tym gorsze warunki leczenia i większe zadłużenie placówki.
prof. dr hab. med. GRZEGORZ OPOLSKI
prorektor ds. klinicznych, inwestycji i współpracy z Regionem Akademii Medycznej w Warszawie
Lotniskowiec Polska
W związku z zamieszczoną w artykule "Lotniskowiec Polska" (nr 9) nieautoryzowaną i wyjętą z kontekstu wypowiedzią ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego, dotyczącą rzekomego zdecydowanego poparcia dla planów rozmieszczenia w Polsce wojskowych baz amerykańskich, informuję, że stanowi ona dziennikarską nadinterpretację słów ministra.
Jerzy Szmajdziński wyraźnie zastrzegł, że pogłoski o planach rozmieszczenia baz amerykańskich w Polsce mają charakter spekulacji i choć ekonomiczne aspekty takiego rozwiązania mogłyby być korzystne dla Polski, to jednak są to rozważania czysto teoretyczne.
płk EUGENIUSZ MLECZAK
rzecznik prasowy MON
Niebotyczne kłamstwa
W artykule "Niebotyczne kłamstwa" (nr 8) autor przywołał postać Ericha Hartmanna. Pragnę dodać dwie uwagi odnośnie tej postaci. Mianowicie: zestrzelił on łącznie 352 samoloty, głównie sowieckie, podczas 825 walk powietrznych i 10 404 lotów bojowych. Opublikowane zdjęcie zostało zrobione w czasie jego powitania po powrocie z jedenastoletniej sowieckiej niewoli. Te i inne szczegóły zamieścili Toliver i Constable w biografii Hartmanna "Ściągnijcie Hartmanna z nieba" wydanej przez Motorbuch Verlag Stuttgart.
PIOTR BARTNIK
Instynkt PSA
Wojciech Skrodzki (Poczta, nr 9, "Instynkt PSA") - według mnie - niewłaściwie zrozumiał opinię Roberta Gwiazdowskiego na temat inwestycji PSA. Uważam za całkowicie słuszną uwagę, iż najważniejsze są systemowe rozwiązania, które sprzyjają tworzeniu nowych miejsc pracy przez inwestorów. Działanie doraźne pod konkretnego inwestora, dla konkretnej inwestycji - jak się nieraz okazywało - nie przynosi spodziewanych efektów. Jak słusznie twierdzi Robert Gwiazdowski, gdy prawo i wszystko to, co wpływa na warunki prowadzenia działalności gospodarczej, będzie sprzyjające dla rodzimej przedsiębiorczości, napłyną również inwestycje z zewnątrz.
MAREK KOLECKI
Naćpani hamburgerem
W zestawieniu zatytułowanym "Menu nałogowca" (stanowiącym uzupełnienie artykułu "Naćpani hamburgerem", nr 8) pojawiły się dane o zawartości tłuszczu i kaloryczności produktów sprzedawanych w barach szybkiej obsługi. Nie dotyczyły one jednak, jak mogło sugerować zdjęcie, McDonalda. W rzeczywistości cheeseburger McDonalda to 294 kcal i 18,8 g tłuszczu, frytki - 192 kcal i 9,4 g tłuszczu, a porcja lodów - 140 kcal i 4,9 g tłuszczu.
Redakcja
Kultura Nic
Jacek Melchior ("Kultura Nic", nr 9) krytykuje polskich aktorów i reżyserów za to, że nie robią furory za granicą. Czy Andrzej Seweryn, Roman Polański i Zbigniew Rybczyński to dla autora nie są Polacy? Polskie filmy sześciokrotnie nominowano do Oscara w kategorii najlepszy film obcojęzyczny. "Pianista" otrzymał właśnie siedem nominacji do Oscara. Nominację otrzymał także polski animowany film krótkometrażowy "Katedra". Czy to naprawdę nic? Sukcesy na arenie międzynarodowej odnosi nie tylko Mariusz Treliński, ale także wybitny polski plakacista Rafał Olbiński. Doskonale daje sobie radę polski muzyk jazzowy Michał Urbaniak. Czyżby autor zapomniał o polskiej orkiestrze Sinfonia Varsovia? To zespół światowej klasy i sławy. A co do pisarzy, to jest taki jeden w Krakowie, Stanisław Lem się nazywa i jest całkiem nieźle kojarzony za granicą. Ostatnio zapłacili mu nawet milion dolarów za prawo do nakręcenia filmu "Solaris" na podstawie jego książki.
DOROTA UBYSZ
Sen o katedrze
Autor artykułu "Sen o katedrze" (nr 8) pisze, że film Tomasza Bagińskiego "Katedra" został stworzony "za pomocą domowego peceta". Gdyby tak było, pan Bagiński po ukończeniu swojego dzieła byłby wiekowym staruszkiem. Poważnej animacji nie można stworzyć na "zwykłym" pececie. O ile wiem, autor "Katedry" używał w swojej pracy komputerów (nie jednego, lecz wielu!), które po godzinach pracy udostępniał mu jego pracodawca. Do tego dochodzi specjalistyczne i profesjonalne oprogramowanie. Część sekwencji ruchu postaci została nagrana w Wiedniu, w studiu, które udostępnia do tego celu system Motion Capture. Oprócz tego przy tworzeniu takiego filmu 70-80 proc. czasu zabierają szkice i rysunki na papierze, animacja komputerowa jest jedynie końcowym efektem pracy.
MAŁGORZATA KOPA
Skoro już pobiliśmy rekord Europy w beztroskim wydawaniu publicznych pieniędzy ("Autokracja", nr 8), trochę niepokoi mnie przekazywanie do dyspozycji urzędnika niższej rangi samochodu, który ma na liczniku więcej niż 100 tys. km (czy to aby nie jest przejaw gospodarności?). Przy 80 kilometrach dziennie "zapewnia" to ministrowi prawie 3,5 roku oczekiwania na nowy samochód. Tym samym wielu ministrów, obejmując swój urząd, wsiada do już eksploatowanej limuzyny, a ponieważ często wysiadają z niej przed czasem, to, niestety, nie dane im jest doczekać nowego auta. Dlatego proponuję, aby limuzyny były nadawane na stałe (czytaj za zasługi dla kraju). W przeciwnym wypadku urzędnicy spadkobiercy są narażeni na dyskomfort, który wywołuje fakt "przechodzonego samochodu". Taki minister może czuć się niedoceniany.
PRZEMYSŁAW KUBASZEWSKI
Na złe i na najgorsze
W artykule "Na złe i na najgorsze" (nr 7) zamieszczono mapkę zatytułowaną "Szpitale wysokiego ryzyka". Zaznaczono na niej placówki, na które wpłynęło najwięcej zażaleń do Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere. Chciałbym zaprotestować przeciwko umieszczeniu na tej mapce Centralnego Szpitala Klinicznego (CSK) w Warszawie przy ul. Banacha.
Trudno mówić o obiektywizmie danych, gdy czytelnika nie informuje się, jak ma się liczba zażaleń do ogólnej liczby hospitalizowanych pacjentów, których w CSK jest prawie 60 tys. rocznie. Podobnie krzywdzące jest umieszczenie na tej liście Wojewódzkiego Szpitala Bródnowskiego w Warszawie. Publikacja ta, bez podania procentu skarżących oddzielnie dla każdego ocenianego szpitala, jest niesprawiedliwa wobec CSK, zważywszy na renomę, jaką cieszy się ten szpital.
Paradoksalnie jednak popularność i powszechna opinia o profesjonalizmie oddziałów CSK nie przekłada się na lepszą sytuację finansową tej placówki. Pacjent ma wolny wybór szpitala. Powoduje to, że ostatnio dyrekcja CSK zmuszona była podjąć decyzję o przejściowym zamknięciu szpitala z powodu przepełnienia i odmowie wszystkich planowych przyjęć. To, że w tych polowych warunkach udaje się nam jeszcze leczyć, to prawdziwy cud.Taka sytuacja istnieje praktycznie od początku reformy ochrony zdrowia i jest skutkiem niewprowadzenia w życie systemu referencyjności szpitali. W konsekwencji limity wszystkich hospitalizacji i zabiegów przeprowadzanych w szpitalach klinicznych Akademii Medycznej w Warszawie zostały w 2002 r. znacznie przekroczone. Kłopot w tym, że za tzw. nadwykonania kasa chorych nie płaci. Stąd też paradoksalny i szczególnie frustrujący ciąg zdarzeń, przebiegający zgodnie z regułą: im częściej wybierany przez pacjentów szpital, im więcej hospitalizacji, tym gorsze warunki leczenia i większe zadłużenie placówki.
prof. dr hab. med. GRZEGORZ OPOLSKI
prorektor ds. klinicznych, inwestycji i współpracy z Regionem Akademii Medycznej w Warszawie
Lotniskowiec Polska
W związku z zamieszczoną w artykule "Lotniskowiec Polska" (nr 9) nieautoryzowaną i wyjętą z kontekstu wypowiedzią ministra obrony narodowej Jerzego Szmajdzińskiego, dotyczącą rzekomego zdecydowanego poparcia dla planów rozmieszczenia w Polsce wojskowych baz amerykańskich, informuję, że stanowi ona dziennikarską nadinterpretację słów ministra.
Jerzy Szmajdziński wyraźnie zastrzegł, że pogłoski o planach rozmieszczenia baz amerykańskich w Polsce mają charakter spekulacji i choć ekonomiczne aspekty takiego rozwiązania mogłyby być korzystne dla Polski, to jednak są to rozważania czysto teoretyczne.
płk EUGENIUSZ MLECZAK
rzecznik prasowy MON
Niebotyczne kłamstwa
W artykule "Niebotyczne kłamstwa" (nr 8) autor przywołał postać Ericha Hartmanna. Pragnę dodać dwie uwagi odnośnie tej postaci. Mianowicie: zestrzelił on łącznie 352 samoloty, głównie sowieckie, podczas 825 walk powietrznych i 10 404 lotów bojowych. Opublikowane zdjęcie zostało zrobione w czasie jego powitania po powrocie z jedenastoletniej sowieckiej niewoli. Te i inne szczegóły zamieścili Toliver i Constable w biografii Hartmanna "Ściągnijcie Hartmanna z nieba" wydanej przez Motorbuch Verlag Stuttgart.
PIOTR BARTNIK
Instynkt PSA
Wojciech Skrodzki (Poczta, nr 9, "Instynkt PSA") - według mnie - niewłaściwie zrozumiał opinię Roberta Gwiazdowskiego na temat inwestycji PSA. Uważam za całkowicie słuszną uwagę, iż najważniejsze są systemowe rozwiązania, które sprzyjają tworzeniu nowych miejsc pracy przez inwestorów. Działanie doraźne pod konkretnego inwestora, dla konkretnej inwestycji - jak się nieraz okazywało - nie przynosi spodziewanych efektów. Jak słusznie twierdzi Robert Gwiazdowski, gdy prawo i wszystko to, co wpływa na warunki prowadzenia działalności gospodarczej, będzie sprzyjające dla rodzimej przedsiębiorczości, napłyną również inwestycje z zewnątrz.
MAREK KOLECKI
Naćpani hamburgerem
W zestawieniu zatytułowanym "Menu nałogowca" (stanowiącym uzupełnienie artykułu "Naćpani hamburgerem", nr 8) pojawiły się dane o zawartości tłuszczu i kaloryczności produktów sprzedawanych w barach szybkiej obsługi. Nie dotyczyły one jednak, jak mogło sugerować zdjęcie, McDonalda. W rzeczywistości cheeseburger McDonalda to 294 kcal i 18,8 g tłuszczu, frytki - 192 kcal i 9,4 g tłuszczu, a porcja lodów - 140 kcal i 4,9 g tłuszczu.
Redakcja
Kultura Nic
Jacek Melchior ("Kultura Nic", nr 9) krytykuje polskich aktorów i reżyserów za to, że nie robią furory za granicą. Czy Andrzej Seweryn, Roman Polański i Zbigniew Rybczyński to dla autora nie są Polacy? Polskie filmy sześciokrotnie nominowano do Oscara w kategorii najlepszy film obcojęzyczny. "Pianista" otrzymał właśnie siedem nominacji do Oscara. Nominację otrzymał także polski animowany film krótkometrażowy "Katedra". Czy to naprawdę nic? Sukcesy na arenie międzynarodowej odnosi nie tylko Mariusz Treliński, ale także wybitny polski plakacista Rafał Olbiński. Doskonale daje sobie radę polski muzyk jazzowy Michał Urbaniak. Czyżby autor zapomniał o polskiej orkiestrze Sinfonia Varsovia? To zespół światowej klasy i sławy. A co do pisarzy, to jest taki jeden w Krakowie, Stanisław Lem się nazywa i jest całkiem nieźle kojarzony za granicą. Ostatnio zapłacili mu nawet milion dolarów za prawo do nakręcenia filmu "Solaris" na podstawie jego książki.
DOROTA UBYSZ
Sen o katedrze
Autor artykułu "Sen o katedrze" (nr 8) pisze, że film Tomasza Bagińskiego "Katedra" został stworzony "za pomocą domowego peceta". Gdyby tak było, pan Bagiński po ukończeniu swojego dzieła byłby wiekowym staruszkiem. Poważnej animacji nie można stworzyć na "zwykłym" pececie. O ile wiem, autor "Katedry" używał w swojej pracy komputerów (nie jednego, lecz wielu!), które po godzinach pracy udostępniał mu jego pracodawca. Do tego dochodzi specjalistyczne i profesjonalne oprogramowanie. Część sekwencji ruchu postaci została nagrana w Wiedniu, w studiu, które udostępnia do tego celu system Motion Capture. Oprócz tego przy tworzeniu takiego filmu 70-80 proc. czasu zabierają szkice i rysunki na papierze, animacja komputerowa jest jedynie końcowym efektem pracy.
MAŁGORZATA KOPA
Więcej możesz przeczytać w 11/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.