Szczepy ospy rozrzucone na stacji metra w Warszawie wywołałyby epidemię w całej Europie
Gdyby 10 tys. mieszkańców Warszawy padło ofiarą ataku bronią chemiczną lub biologiczną, co najmniej 80 proc. z nich zmarłoby, zanim udzielono by im pomocy. Stołeczne szpitale mogą przyjąć nie więcej niż 2 tys. ofiar - pod warunkiem że zostałyby dowiezione na czas. Z powodu niewystarczającej liczby karetek część ofiar musiałyby przywieźć prywatne samochody. Tyle że nie wiadomo dokąd, bo dane o szpitalach przygotowanych na przyjęcie osób poszkodowanych w wyniku zamachu terrorystycznego są tajne.
Gdy 20 marca 1995 r. w tokijskim metrze fanatycy z sekty Najwyższa Prawda zagazowali 5 tys. osób, było tylko
11 ofiar śmiertelnych. W błyskawicznym tempie wszyscy poszkodowani trafili do szpitali. Połowa z nich została tam dowieziona prywatnymi środkami transportu, bo w kilka minut ustalono, które szpitale są przygotowane na przyjęcie poszkodowanych po ataku bronią masowego rażenia. W Warszawie wytypowano 8 szpitali, m.in. Centralny Szpital Kliniczny przy ulicy Banacha, Centralny Szpital Kliniczny WAM przy ulicy Szaserów oraz Państwowy Szpital Kliniczny im. prof. Orłowskiego przy ulicy Czerniakowskiej. Przeciętny mieszkaniec Warszawy nie ma szans, by się tego dowiedzieć. Nazwy szpitali utajniono, żeby i te placówki nie zostały zaatakowane.
Papierowe schrony
W Polsce, tak jak w czasach zimnej wojny, chce się chronić obywateli przede wszystkim przed atakiem jądrowym. W tym celu utrzymywanych jest prawie 20 tys. schronów. Ale większość z nich figuruje wyłącznie na papierze! Ponad jedna trzecia została zasypana, a następne 30 proc. zamieniono na magazyny, salony gier, punkty usługowe. Trudno mieć o to pretensje do samorządów, bo często jest to jedyny sposób, by budowle te w ogóle przetrwały. Jeden z największych schronów w Gdańsku w pobliżu Hali Dominikańskiej zamieniono na klub. Tak przekształcone obiekty nie powinny figurować w spisach budowli ochronnych, bo nie można ich natychmiast wykorzystać - dzierżawcy mają minimum 48 godzin na ich opuszczenie. Utrzymywanie schronów nie ma zresztą większego sensu. W większości krajów Europy już dawno uznano, że przed wojną jądrową nie sposób się obronić (poza tym jest mało realna), więc obrona cywilna powinna być przygotowana głównie na użycie broni chemicznej i biologicznej. W Holandii, Belgii czy Austrii odstąpiono od budowania i utrzymywania kolejnych schronów.
Próbny alarm
Prof. Łukasz A. Turski, fizyk, był kilka lat temu w NIST w Gaithersburgu (wielkie laboratorium naukowe koło Waszyngtonu). Gdy usłyszał syrenę alarmową, zapytał opuszczających budynek kolegów, co się dzieje. "To próbny alarm" - powiedzieli. "Skoro próbny, to nie będę sobie zwracał tym głowy" - pomyślał i wrócił do pracy. Za 5 minut do pokoju wkroczyli dwaj strażacy, wzięli go pod pachy i wyprowadzili na dziedziniec, gdzie szeryf wystawił mu mandat za utrudnianie ćwiczeń. Przez całe życie zawodowe w Polsce prof. Turski ani razu nie uczestniczył w podobnym treningu. - Podczas próbnej ewakuacji jednego z warszawskich biurowców na dół zeszło tylko kilkanaście osób - opowiada Marian Sochacki z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.
Na internetowych stronach urzędów wojewódzkich można znaleźć informacje - podane w tak skomplikowanym żargonie, że trudno je zrozumieć - o strukturze i działaniach sztabów antykryzysowych, lecz nie ma tam praktycznych porad, instrukcji pierwszej pomocy czy zasad zachowania się w sytuacji zagrożenia. Do tego, by radzić sobie w takich sytuacjach wystarczy, że obywatele wiedzą, jak się zachowywać, a lokalne władze potrafią błyskawicznie wdrożyć nadzwyczajne procedury. Przykładem zastosowania takiej koncepcji ochrony ludności jest Holandia. - Od obywateli oczekujemy właściwie tylko tego, by nie utrudniali ewakuacji. Jeśli odpowiednie służby na szczeblu lokalnym sobie nie radzą, minister obrony błyskawicznie wysyła do akcji wojsko z najbliższej jednostki - mówi Monique de Vries z Ministerstwa Transportu, Robót Publicznych i Gospodarki Wodnej Holandii.
Samoobrona obywatelska
W Szwajcarii ćwiczenia samoobrony odbywają się przynajmniej raz w roku i trwają zazwyczaj dwa dni. Uczestnictwo w nich jest obowiązkowe, zresztą obywateli nie trzeba wcale do tego zmuszać. Dodatkowe szkolenia (trwają 4-8 dni) przechodzą osoby odpowiedzialne za obronę cywilną w poszczególnych regionach, gminach i przedsiębiorstwach. Na potrzeby ćwiczeń i kursów utworzono 63 ośrodki szkoleniowe. W Austrii co roku odbywa się ponad 30 specjalistycznych kursów obrony przed atakiem chemicznym bądź biologicznym. Z kolei w Niemczech działają 162 ośrodki szkoleniowe. W tych krajach każdy wie, co robić w razie zagrożenia.
Efekty przygotowania obywateli na atak terrorystyczny bądź katastrofę było widać, kiedy trzy lata temu w fabryce materiałów wybuchowych i paliwa stałego w Tuluzie wybuchł pożar. Po kilku minutach wszyscy zagrożeni mieszkańcy mieli maski przeciwgazowe.
Zaproszenie dla terrorystów
Gdyby terroryści zaatakowali, na przykład zakłady petrochemiczne PKN Orlen w Płocku, produkujące m.in. benzyny silnikowe, oleje napędowe, paliwo lotnicze, gazy płynne i techniczne, skażenie terenu byłyby niewyobrażalne. Powinien więc być to teren szczególnie chroniony - zarówno z lądu, jak i z powietrza. Tymczasem nad bezpieczeństwem PKN Orlen czuwa zwykła firma ochroniarska. Podobnie jest w Zakładach Azotowych w Tarnowie-Mościcach, należących do największych w kraju firm chemicznych, gdzie wytwarza się tworzywa sztuczne, chemikalia, nawozy azotowe. Kiedy dwa lata temu Obrona Cywilna Kraju opracowała symulację ataku lotniczego na szpital - jego celem było uszkodzenie znajdującej się w szpitalu bomby kobaltowej, co spowodowałoby skażenie radioaktywne - pomysł uznano za absurdalny, a scenariusz za nierealny.
Bez trudu można się także dostać na teren obiektów wojskowych. Żeby wjechać na lotnisko w Mińsku Mazowieckim, gdzie stacjonują myśliwce MiG-29, mające zapewnić bezpieczeństwo przestrzeni powietrznej nad stolicą, wystarczy przedstawić się jako dziennikarz dowolnie wybranej gazety, radia czy stacji telewizyjnej. Dziennikarze "Wprost" bez sprawdzania żadnych dokumentów dostali się do hangarów, w których stały samoloty. Na teren lotniska wjechaliśmy samochodem. Nikt nas po drodze nie kontrolował. W bagażniku mogliśmy przemycić dowolne materiały wybuchowe lub środki chemiczne.
Wąglik zagłady
- Jeśli na przykład na jednej ze stacji metra ktoś rozpyli przetrwalniki wąglika, to ofiary trzeba będzie liczyć w dziesiątkach tysięcy. Z tego typu atakiem nie jest w stanie poradzić sobie żaden kraj na świecie. Jeszcze gorzej byłoby w wypadku ospy, której szczepy prawdopodobnie są w posiadaniu reżimu Husajna. Zachorowałby każdy, kto znalazłby się w odległości mniejszej niż 3 metry od zarażonego człowieka. To groziłoby ogólnoeuropejską epidemią - mówi prof. Krzysztof Chomiczewski z Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii, krajowy konsultant ds. epidemiologii.
Gdyby doszło do ataku z użyciem broni chemicznej lub biologicznej, tylko co dwudziesty mieszkaniec dużych miast mógłby się uratować. Nie bardzo wiadomo nawet, kto miałby zwalczać skutki takiego ataku. Najlepsi specjaliści wojskowi z pułku przeciwchemicznego w Brodnicy zostali wysłani w rejon Zatoki Perskiej. Pozostałe jednostki nie dysponują wystarczającą liczbą wykwalifikowanych specjalistów i odpowiednim sprzętem. W Warszawie zdolna do działania w wypadku ataku bronią chemiczną jest tylko jednostka ratownictwa chemicznego na Marymoncie. - W zależności od rodzaju zagrożenia jesteśmy w stanie skierować do akcji 4-8 strażaków wyposażonych w odpowiedni sprzęt i kombinezony - mówi kapitan Witold Łabajczyk, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Warszawie. W innych dużych polskich miastach nie ma w ogóle takich jednostek.
W sytuacji kryzysowej ludzie nie uratują się na własną rękę. Przeciwnie, w takiej sytuacji może zapanować tylko chaos, uniemożliwiający przeprowadzenie jakiejkolwiek akcji. Liczba ofiar byłaby wówczas horrendalna.
Obrona totalna Belgia W Belgii funkcjonują ruchome kolumny ratownicze przeznaczone do niesienia szybkiej pomocy ludności z dużych miast i ośrodków przemysłowych na wypadek ataku terrorystycznego. Na każdą prowincję przypada jedna tego typu formacja (licząca 150 osób, w tym 35 oficerów i podoficerów). Szwecja Zlikwidowano scentralizowaną organizację obrony cywilnej, przekazując całość spraw samorządom - zarówno w czasie pokoju, jak i wojny. W ćwiczeniach uczestniczy co dziesiąty Szwed. Istnieją tu również 24 organizacje wolontariuszy, którzy organizują pomoc w wypadku klęsk żywiołowych, ataków terrorystycznych lub konfliktów zbrojnych. Stany Zjednoczone Punkty systemu ostrzegania i powiadamiania znajdują się w urzędach federalnych obrony cywilnej, stolicach stanów oraz w większych miastach i obiektach. Na całym obszarze USA rozmieszczono stacje pomiarów opadów radioaktywnych i skażeń bronią chemiczną oraz bakteriologiczną. Szkolenia z zakresu obrony cywilnej przechodzą wszyscy Amerykanie. Szwajcaria Do służby w ochronie cywilnej zobowiązani są mężczyźni od 20 do 60 lat. Powoływani są na podobnej zasadzie jak do służby wojskowej. Każdy obywatel Szwajcarii ma w razie zagrożenia zapewnione miejsce w schronie. |
KRZYSZTOF JANIK minister spraw wewnętrznych i administracji Funkcjonariusze policji, straży granicznej i BOR zostali wyposażeni w dodatkowy sprzęt do wykrywania niebezpiecznych materiałów, by zmniejszyć zagrożenia i lepiej się przygotować do ochrony ludności w wypadku ataku biologicznego bądź chemicznego. Dokładnie kontrolowany jest przewóz substancji chemicznych, materiałów promieniotwórczych i jądrowych. Prowadzimy inwentaryzację zapasów sprzętu, w tym masek przeciwgazowych i pochłaniaczy. Zwiększono gotowość jednostek ochrony chemicznej Państwowej Straży Pożarnej. PSP jest najlepiej przygotowana spośród wszystkich służb cywilnych, by nieść pomoc podczas ataku chemicznego. Działa już zespół ds. sytuacji kryzysowych, któremu przewodniczę. Na jego posiedzeniach spotykają się przedstawiciele wszystkich służb i instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo naszego kraju. |
Więcej możesz przeczytać w 13/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.