Nawet dwa miliony naszych polis mogą się okazać nic niewarte
W żargonie ubezpieczeniowym wypowiedzenie umowy przez klienta nazywane jest lapsem. W ostatnich dwóch latach towarzystwa ubezpieczeń na życie zanotowały około dwóch milionów lapsów! Kryzys ogarnął wiele małych towarzystw ubezpieczeń majątkowych (komunikacyjnych, OC, mieszkań), które bezskutecznie próbują znaleźć nowych klientów. W 2002 r. wycofanie się z Polski zapowiedziało sześć firm, wśród nich szwajcarski Zurich Financial i amerykański Metropolitan Life. W najbliższych latach z naszego rynku może zniknąć połowa spośród 72 ubezpieczycieli. Jeśli część z nich nie zdoła sprzedać swoich spółek lub połączyć się z silniejszym konkurentem, może im grozić bankructwo. W czarnym scenariuszu zagrożonych byłoby nawet 2 mln polis i nasze składki o wartości miliarda złotych!
Przezorny kiepsko ubezpieczony
Maria Kowalska z Warszawy w 1998 r. wzięła kredyt o wartości 18 tys. zł na zakup poloneza, którego ubezpieczyła na 22 tys. zł w TUR Polisa. - Pół roku później ukradziono mi samochód. Zanim towarzystwo zlikwidowało szkodę, zbankrutowało. Do dziś czekam na odszkodowanie, a raty kredytu po 400 zł miesięcznie wciąż spłacam - żali się klientka nie istniejącej już Polisy. Pieniądze w takich wypadkach zwraca Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, który zasilają wpłatami m.in. towarzystwa asekuracyjne. Pokrywa on jednak w pełni tylko roszczenia z obowiązkowych umów ubezpieczenia OC posiadaczy samochodów i OC rolników!
- Po upadku Westy fir-
my asekuracyjne podyktowały w Sejmie taką ustawę o UFG, że ich odpowiedzialność za polisy dobrowolne, na przykład na życie, sprowadza się do zwrotu maksymalnie połowy wpłaconych składek, nie więcej niż 30 tys. euro. Ludzie ubezpieczający się w III filarze nawet nie wiedzą, czym ryzykują - ostrzega Sławomir Karpiński z Warszawy, który w 1993 r. założył Stowarzyszenie Wierzycieli Westa i Westa Life. Wskutek upadku towarzystwa stracił 20 tys. zł, które udało mu się odzyskać dopiero po dwóch latach (bez odsetek). - Ochrona ubezpieczonych jest słaba, a postulaty jej wzmocnienia w przypadku polis dobrowolnych nie zostały do tej pory uwzględnione w przepisach - wyjaśnia Danuta Wałcerz, była prezes Państwowego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń (zastąpiła go Komisja Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych).
Towarzystwo bez gwarancji
Bankructwo kilku niewielkich lub dwóch średnich ubezpieczycieli (mających 1-2 proc. rynku) oznaczałoby de facto, że przepadną nawet 2 mln polis spośród 55-60 mln wszystkich, czyli nawet miliard złotych. Tymczasem na koniec 2002 r. UFG dysponował łącznie... 48 mln zł. - W połowie 2002 r. opłata na UFG została obniżona z 1,6 proc. do 1 proc. składki zainkasowanej przez towarzystwa członków funduszu. W tym roku nawet nie planowaliśmy zwiększenia rezerw na wypadek potencjalnego bankructwa ubezpieczyciela - przyznaje Elżbieta Turkowska-Tyrluk, prezes Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Do tej pory w Polsce zbankrutowało siedem firm ubezpieczeniowych, ostatnie w 2000 r. (Polisa i Gwarant).
Interesy klientów nie są zagrożone - uspokajają ubezpieczyciele. Polisy majątkowe zawierane są z reguły tylko na rok, a towarzystwa ubezpieczeń na życie, które oferują umowy wiążące je z klientami na kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat, wycofując się z rynku, najczęściej sprzedają swoje spółki. Nowi właściciele muszą zapewnić ubezpieczonym takie same warunki, jakie gwarantowała poprzednia firma. - Jakość obsługi powypadkowej w towarzystwie, które przejmuje naszą polisę, może być jednak znacznie gorsza - mówi Piotr Śliwicki, prezes sopockiej grupy Ergo Hestia. Pojawia się też pytanie, czy wciąż będą chętni do przejmowania zobowiązań towarzystw wycofujących się z Polski lub mających kłopoty finansowe.
Uciekające polisy
W marcu 2002 r. z naszego rynku postanowiła się wycofać szwajcarska grupa Zurich Financial. Swoje spółki ubezpieczeniowe sprzeda firmie Generali Vienna, austriackiej filii włoskiego koncernu asekuracyjnego. Polskę opuszcza także amerykańska firma Metropolitan Life, która straciła u nas
100 mln zł. Wydawania polis zaprzestały TUiR Partner i Garda Life (należące do szwedzkiej grupy finansowej Skandinaviska Enskilda Banken), z rynku wycofało się także niemieckie TUnŻ Wüstenrot. Niektórzy agenci ubezpieczeniowi wskazują, że z gry może zrezygnować fińskie Sampo, które wydało sporo pieniędzy na ekspansję w Polsce, lecz rynku nie zawojowało. Problemy ma TU Daewoo, w którym dwa razy nadzór ubezpieczeniowy wprowadzał zarząd komisaryczny. Daewoo już od dwóch lat bezskutecznie szuka inwestora. Niektóre przynoszące straty firmy stawiają na konsolidację
- w 2003 r. połączą się m.in. należące do Wiener Städtische majątkowe towarzystwa Compensa oraz Heros.
- Wszystkiemu winien kryzys gospodarczy - zgodnym chórem tłumaczą szefowie towarzystw ubezpieczeniowych. Ich firmy w 2002 r. zebrały 23,13 mld zł składek brutto, ledwie o 3,5 proc. więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku (wstępne dane KNUiFE). W poprzednich latach wartość składek rosła nawet o kilkadziesiąt procent rocznie. Najgorzej jest w sektorze ubezpieczeń na życie. - Szukając bieżących oszczędności, ludzie najczęściej rezygnują właśnie z dobrowolnych ubezpieczeń - tłumaczy Cornelis F. den Boer, prezes ING Nationale-Nederlanden Polska. Szacuje się, że w ciągu ostatnich lat aż 2 mln klientów zerwało umowy ubezpieczenia na życie z funduszem inwestycyjnym. Nie lepiej ma się rynek polis majątkowych. Część posiadaczy aut przestaje płacić nawet obowiązkowe OC, wiele osób nie ubezpiecza mieszkań.
Na koniec września 2002 r. spośród działających w Polsce 72 spółek i oddziałów towarzystw asekuracyjnych 56 wykazało straty techniczne, czyli na samej działalności ubezpieczeniowej (łącznie o wartości 561,79 mln zł), a 41 straty netto (370,69 mln zł). - W latach 90. uważano, że w Polsce towarzystwo ubezpieczeniowe zacznie przynosić zyski już po trzech, pięciu latach działalności. Dziś mówi się o ośmiu, dziesięciu latach - zauważa Paweł Dangel, prezes grupy Allianz Polska. - Około 86 proc. polskiego rynku ubezpieczeniowego należy do dziesięciu największych firm. Zbyt dużo jest małych towarzystw, które zamiast skupiać się na wyspecjalizowanej ofercie, chciałyby ubezpieczać wszystkich i wszystko. Ich sytuacja finansowa będzie coraz trudniejsza - przewiduje Danuta Wałcerz. W najbliższych latach z polskiego rynku może zniknąć nawet połowa z nich!
SOS z centrali
Globalny kryzys przeżywa cała branża asekuracyjna, więc zachodnie koncerny-matki polskich towarzystw domagają się zysków, a nie kolejnych wydatków na przejęcia i fuzje.
"Brak rentowności na skutek trudności gospodarczych w Polsce" - tak brzmiało oficjalne uzasadnienie decyzji Metropolitan Life z grudnia 2002 r. o opuszczeniu naszego rynku. - W dużej mierze to posunięcie nie miało wiele wspólnego z sytuacją w Polsce - mówi Robert J. Zilg, prezes Metropolitan Polska. Indeksy giełd w USA straciły w 2002 r. 60-70 proc. wartości, co dla tamtejszych ubezpieczycieli, których portfele są wypchane akcjami, oznacza duże straty. Nie lepiej jest w Europie. Straty spowodowane klęskami żywiołowymi w 2002 r. wyniosły 55 mld USD, czyli niemal dwa razy więcej niż rok
wcześniej. Zurich Financial słono zapłacił m.in. za ubezpieczanie WTC w Nowym Jorku. W ostatnich 12 miesiącach wartość akcji niemieckiego towarzystwa Allianz, największego ubezpieczyciela w Europie, spadła na frankfurckiej giełdzie o dwie trzecie. Na rynku pojawiły się nawet pogłoski o możliwym przejęciu grupy przez amerykański koncern AIG. Wedle pesymistycznych prognoz, upadłość lub przejęcie przez konkurentów może grozić co piątemu towarzystwu brytyjskiemu i co trzeciemu niemieckiemu! Tymczasem udział zagranicznych potentatów w kapitale podstawowym polskich ubezpieczycieli wynosi 70,85 proc.
Szkoła przetrwania
- Ubezpieczyciele muszą zacząć zarabiać na polisach. Do 2001 r. zyski z inwestowania lokat w akcje pozwalały z nawiązką pokrywać straty z działalności podstawowej. Gdy światowe giełdy się załamały, a stopy procentowe są niskie, nikt już w ten sposób nie ukryje strat na ubezpieczeniach - mówi Piotr Śliwicki.
Łączna wartość odszkodowań i świadczeń brutto wypłaconych przez zakłady ubezpieczeń w 2002 r. wyniosła 7,61 mld zł. W ubezpieczeniach na życie w porównaniu z poprzednim rokiem wzrosła o 30 proc.! Asekuratorzy, którzy nie zamierzają porzucać Polski, by przetrwać, tną wydatki na administrację, agentów, reasekurację. - W wielu towarzystwach wysokie ceny polis nie mają żadnego uzasadnienia - mówi szef jednej z firm ubezpieczeniowych.
Ubezpieczyciele odchodzą coraz częściej od strategii "polisa dla każdego". Allianz przestaje sprzedawać polisy samochodowe, bo związane z nimi ryzyko jest wyjątkowo wysokie. Gdański ZUiR Polonia (zmieni nazwę, bo głównym akcjonariuszem została austriacka firma Uniqa) nie sprzedaje polis autocasco posiadaczom mercedesów i BMW, najczęściej kradzionych aut. Samopomoc, która bez rozgłosu, ale skutecznie zdobywa rynek ubezpieczeń majątkowych, stawia na ofertę dla małych i średnich firm, a także sprzedaje polisy rolnikom. - Nasz rynek wciąż stwarza ogromne możliwości ekspansji. Kiedy minie kryzys ekonomiczny, nikt nie będzie pamiętał o dzisiejszych kłopotach - przekonuje Tomasz Telejko, prezes TUnŻ Royal PBK. Przeciętny Polak wydaje na ubezpieczenia wciąż kilkadziesiąt razy mniej niż mieszkaniec Europy Zachodniej. Przeznaczamy na ten cel średnio 140 USD rocznie, Szwajcarzy - 4,3 tys. USD. Wiele towarzystw nie zdąży jednak zagospodarować tego potencjału - na lepsze czasy trzeba poczekać, a zagraniczni właściciele szybko tracą dziś cierpliwość. Niemieckie Wüstenrot Życie zwinęło biznes ledwie po
20 miesiącach działalności w Polsce. Pozostaje dylemat: jak się ubezpieczyć przed ubezpieczycielami i nie polec wraz z nimi.
W żargonie ubezpieczeniowym wypowiedzenie umowy przez klienta nazywane jest lapsem. W ostatnich dwóch latach towarzystwa ubezpieczeń na życie zanotowały około dwóch milionów lapsów! Kryzys ogarnął wiele małych towarzystw ubezpieczeń majątkowych (komunikacyjnych, OC, mieszkań), które bezskutecznie próbują znaleźć nowych klientów. W 2002 r. wycofanie się z Polski zapowiedziało sześć firm, wśród nich szwajcarski Zurich Financial i amerykański Metropolitan Life. W najbliższych latach z naszego rynku może zniknąć połowa spośród 72 ubezpieczycieli. Jeśli część z nich nie zdoła sprzedać swoich spółek lub połączyć się z silniejszym konkurentem, może im grozić bankructwo. W czarnym scenariuszu zagrożonych byłoby nawet 2 mln polis i nasze składki o wartości miliarda złotych!
Przezorny kiepsko ubezpieczony
Maria Kowalska z Warszawy w 1998 r. wzięła kredyt o wartości 18 tys. zł na zakup poloneza, którego ubezpieczyła na 22 tys. zł w TUR Polisa. - Pół roku później ukradziono mi samochód. Zanim towarzystwo zlikwidowało szkodę, zbankrutowało. Do dziś czekam na odszkodowanie, a raty kredytu po 400 zł miesięcznie wciąż spłacam - żali się klientka nie istniejącej już Polisy. Pieniądze w takich wypadkach zwraca Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, który zasilają wpłatami m.in. towarzystwa asekuracyjne. Pokrywa on jednak w pełni tylko roszczenia z obowiązkowych umów ubezpieczenia OC posiadaczy samochodów i OC rolników!
- Po upadku Westy fir-
my asekuracyjne podyktowały w Sejmie taką ustawę o UFG, że ich odpowiedzialność za polisy dobrowolne, na przykład na życie, sprowadza się do zwrotu maksymalnie połowy wpłaconych składek, nie więcej niż 30 tys. euro. Ludzie ubezpieczający się w III filarze nawet nie wiedzą, czym ryzykują - ostrzega Sławomir Karpiński z Warszawy, który w 1993 r. założył Stowarzyszenie Wierzycieli Westa i Westa Life. Wskutek upadku towarzystwa stracił 20 tys. zł, które udało mu się odzyskać dopiero po dwóch latach (bez odsetek). - Ochrona ubezpieczonych jest słaba, a postulaty jej wzmocnienia w przypadku polis dobrowolnych nie zostały do tej pory uwzględnione w przepisach - wyjaśnia Danuta Wałcerz, była prezes Państwowego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń (zastąpiła go Komisja Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych).
Towarzystwo bez gwarancji
Bankructwo kilku niewielkich lub dwóch średnich ubezpieczycieli (mających 1-2 proc. rynku) oznaczałoby de facto, że przepadną nawet 2 mln polis spośród 55-60 mln wszystkich, czyli nawet miliard złotych. Tymczasem na koniec 2002 r. UFG dysponował łącznie... 48 mln zł. - W połowie 2002 r. opłata na UFG została obniżona z 1,6 proc. do 1 proc. składki zainkasowanej przez towarzystwa członków funduszu. W tym roku nawet nie planowaliśmy zwiększenia rezerw na wypadek potencjalnego bankructwa ubezpieczyciela - przyznaje Elżbieta Turkowska-Tyrluk, prezes Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Do tej pory w Polsce zbankrutowało siedem firm ubezpieczeniowych, ostatnie w 2000 r. (Polisa i Gwarant).
Interesy klientów nie są zagrożone - uspokajają ubezpieczyciele. Polisy majątkowe zawierane są z reguły tylko na rok, a towarzystwa ubezpieczeń na życie, które oferują umowy wiążące je z klientami na kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat, wycofując się z rynku, najczęściej sprzedają swoje spółki. Nowi właściciele muszą zapewnić ubezpieczonym takie same warunki, jakie gwarantowała poprzednia firma. - Jakość obsługi powypadkowej w towarzystwie, które przejmuje naszą polisę, może być jednak znacznie gorsza - mówi Piotr Śliwicki, prezes sopockiej grupy Ergo Hestia. Pojawia się też pytanie, czy wciąż będą chętni do przejmowania zobowiązań towarzystw wycofujących się z Polski lub mających kłopoty finansowe.
Uciekające polisy
W marcu 2002 r. z naszego rynku postanowiła się wycofać szwajcarska grupa Zurich Financial. Swoje spółki ubezpieczeniowe sprzeda firmie Generali Vienna, austriackiej filii włoskiego koncernu asekuracyjnego. Polskę opuszcza także amerykańska firma Metropolitan Life, która straciła u nas
100 mln zł. Wydawania polis zaprzestały TUiR Partner i Garda Life (należące do szwedzkiej grupy finansowej Skandinaviska Enskilda Banken), z rynku wycofało się także niemieckie TUnŻ Wüstenrot. Niektórzy agenci ubezpieczeniowi wskazują, że z gry może zrezygnować fińskie Sampo, które wydało sporo pieniędzy na ekspansję w Polsce, lecz rynku nie zawojowało. Problemy ma TU Daewoo, w którym dwa razy nadzór ubezpieczeniowy wprowadzał zarząd komisaryczny. Daewoo już od dwóch lat bezskutecznie szuka inwestora. Niektóre przynoszące straty firmy stawiają na konsolidację
- w 2003 r. połączą się m.in. należące do Wiener Städtische majątkowe towarzystwa Compensa oraz Heros.
- Wszystkiemu winien kryzys gospodarczy - zgodnym chórem tłumaczą szefowie towarzystw ubezpieczeniowych. Ich firmy w 2002 r. zebrały 23,13 mld zł składek brutto, ledwie o 3,5 proc. więcej niż w tym samym okresie poprzedniego roku (wstępne dane KNUiFE). W poprzednich latach wartość składek rosła nawet o kilkadziesiąt procent rocznie. Najgorzej jest w sektorze ubezpieczeń na życie. - Szukając bieżących oszczędności, ludzie najczęściej rezygnują właśnie z dobrowolnych ubezpieczeń - tłumaczy Cornelis F. den Boer, prezes ING Nationale-Nederlanden Polska. Szacuje się, że w ciągu ostatnich lat aż 2 mln klientów zerwało umowy ubezpieczenia na życie z funduszem inwestycyjnym. Nie lepiej ma się rynek polis majątkowych. Część posiadaczy aut przestaje płacić nawet obowiązkowe OC, wiele osób nie ubezpiecza mieszkań.
Na koniec września 2002 r. spośród działających w Polsce 72 spółek i oddziałów towarzystw asekuracyjnych 56 wykazało straty techniczne, czyli na samej działalności ubezpieczeniowej (łącznie o wartości 561,79 mln zł), a 41 straty netto (370,69 mln zł). - W latach 90. uważano, że w Polsce towarzystwo ubezpieczeniowe zacznie przynosić zyski już po trzech, pięciu latach działalności. Dziś mówi się o ośmiu, dziesięciu latach - zauważa Paweł Dangel, prezes grupy Allianz Polska. - Około 86 proc. polskiego rynku ubezpieczeniowego należy do dziesięciu największych firm. Zbyt dużo jest małych towarzystw, które zamiast skupiać się na wyspecjalizowanej ofercie, chciałyby ubezpieczać wszystkich i wszystko. Ich sytuacja finansowa będzie coraz trudniejsza - przewiduje Danuta Wałcerz. W najbliższych latach z polskiego rynku może zniknąć nawet połowa z nich!
SOS z centrali
Globalny kryzys przeżywa cała branża asekuracyjna, więc zachodnie koncerny-matki polskich towarzystw domagają się zysków, a nie kolejnych wydatków na przejęcia i fuzje.
"Brak rentowności na skutek trudności gospodarczych w Polsce" - tak brzmiało oficjalne uzasadnienie decyzji Metropolitan Life z grudnia 2002 r. o opuszczeniu naszego rynku. - W dużej mierze to posunięcie nie miało wiele wspólnego z sytuacją w Polsce - mówi Robert J. Zilg, prezes Metropolitan Polska. Indeksy giełd w USA straciły w 2002 r. 60-70 proc. wartości, co dla tamtejszych ubezpieczycieli, których portfele są wypchane akcjami, oznacza duże straty. Nie lepiej jest w Europie. Straty spowodowane klęskami żywiołowymi w 2002 r. wyniosły 55 mld USD, czyli niemal dwa razy więcej niż rok
wcześniej. Zurich Financial słono zapłacił m.in. za ubezpieczanie WTC w Nowym Jorku. W ostatnich 12 miesiącach wartość akcji niemieckiego towarzystwa Allianz, największego ubezpieczyciela w Europie, spadła na frankfurckiej giełdzie o dwie trzecie. Na rynku pojawiły się nawet pogłoski o możliwym przejęciu grupy przez amerykański koncern AIG. Wedle pesymistycznych prognoz, upadłość lub przejęcie przez konkurentów może grozić co piątemu towarzystwu brytyjskiemu i co trzeciemu niemieckiemu! Tymczasem udział zagranicznych potentatów w kapitale podstawowym polskich ubezpieczycieli wynosi 70,85 proc.
Szkoła przetrwania
- Ubezpieczyciele muszą zacząć zarabiać na polisach. Do 2001 r. zyski z inwestowania lokat w akcje pozwalały z nawiązką pokrywać straty z działalności podstawowej. Gdy światowe giełdy się załamały, a stopy procentowe są niskie, nikt już w ten sposób nie ukryje strat na ubezpieczeniach - mówi Piotr Śliwicki.
Łączna wartość odszkodowań i świadczeń brutto wypłaconych przez zakłady ubezpieczeń w 2002 r. wyniosła 7,61 mld zł. W ubezpieczeniach na życie w porównaniu z poprzednim rokiem wzrosła o 30 proc.! Asekuratorzy, którzy nie zamierzają porzucać Polski, by przetrwać, tną wydatki na administrację, agentów, reasekurację. - W wielu towarzystwach wysokie ceny polis nie mają żadnego uzasadnienia - mówi szef jednej z firm ubezpieczeniowych.
Ubezpieczyciele odchodzą coraz częściej od strategii "polisa dla każdego". Allianz przestaje sprzedawać polisy samochodowe, bo związane z nimi ryzyko jest wyjątkowo wysokie. Gdański ZUiR Polonia (zmieni nazwę, bo głównym akcjonariuszem została austriacka firma Uniqa) nie sprzedaje polis autocasco posiadaczom mercedesów i BMW, najczęściej kradzionych aut. Samopomoc, która bez rozgłosu, ale skutecznie zdobywa rynek ubezpieczeń majątkowych, stawia na ofertę dla małych i średnich firm, a także sprzedaje polisy rolnikom. - Nasz rynek wciąż stwarza ogromne możliwości ekspansji. Kiedy minie kryzys ekonomiczny, nikt nie będzie pamiętał o dzisiejszych kłopotach - przekonuje Tomasz Telejko, prezes TUnŻ Royal PBK. Przeciętny Polak wydaje na ubezpieczenia wciąż kilkadziesiąt razy mniej niż mieszkaniec Europy Zachodniej. Przeznaczamy na ten cel średnio 140 USD rocznie, Szwajcarzy - 4,3 tys. USD. Wiele towarzystw nie zdąży jednak zagospodarować tego potencjału - na lepsze czasy trzeba poczekać, a zagraniczni właściciele szybko tracą dziś cierpliwość. Niemieckie Wüstenrot Życie zwinęło biznes ledwie po
20 miesiącach działalności w Polsce. Pozostaje dylemat: jak się ubezpieczyć przed ubezpieczycielami i nie polec wraz z nimi.
Alternatywa 4? Konieczność obniżenia kosztów działalności zmusza ubezpieczycieli do poszukiwania coraz ciekawszych ofert. Sprzedaż ubezpieczeń bez pośrednictwa oddziałów i agentów, wprowadzona w Polsce w styczniu 2003 r. przez holendersko-izraelskie towarzystwo Link 4, wywołała na rynku sporo zamieszania. Oburzyli się agenci ubezpieczeniowi, którzy wystosowali do KNUiFE pismo z protestem przeciwko "skandalicznej formie promocji". Chodziło o slogan: "Ja agentowi ubezpieczeniowemu już nie płacę. A Ty?", który zdaniem Polskiej Izby Pośredników Ubezpieczeniowych i Finansowych, jest nieetyczny. Henry Ford mawiał, że w biznesie etyczne jest wszystko, co służy klientowi, a nowa forma sprzedaży polis może być dla kierowców korzystna. Jak zapewnił Mariusz J. Sarnowski, prezes Link 4, składka OC (firma sprzedaje tylko polisy komunikacyjne) jest średnio o 15 proc. niższa niż u konkurencji. Link 4 sprzedaje tylko przez telefon. W ciągu miesiąca klienci zawarli ponad 1200 umów o wartości ponad miliona złotych. |
Więcej możesz przeczytać w 13/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.