W Internecie trwa amerykańsko--francuska wojna na dowcipy
W jaki sposób można przekonać Francuzów do wojny z Irakiem? - Trzeba im powiedzieć, że w Iraku mogą znaleźć trufle. - Czego uczą się francuscy żołnierze na pierwszym szkoleniu? - Jak się poddać przynajmniej w dziesięciu językach. - Dlaczego potrzebujemy Francuzów do walki z Saddamem i Osamą? - Bo ktoś musi tym dwóm pokazać, jak należy się poddawać. - Jaka jest najbardziej użyteczna rzecz we francuskich czołgach - Lusterko wsteczne. - Dlaczego w EuroDisneylandzie nie ma sztucznych ogni? - Bo za każdym razem, kiedy wybuchały, Francuzi chcieli się poddawać. - Jakie kolory występują na amerykańskiej fladze? - Czerwony, biały i niebieski. - A na brytyjskiej? - Czerwony, biały i niebieski. A na francuskiej?
- Biały. - Dlaczego Pola Elizejskie są obsadzone drzewami? - Bo Niemcy lubią maszerować w cieniu. W Stanach Zjednoczonych pojawiła się nowa kategoria dowcipów - French jokes (francuskie żarty). Pokazują one stosunek Amerykanów do odżegnujących się od wojny z Irakiem Francuzów. Ci rewanżują się tym samym. - Jaka jest różnica między Ameryką a jogurtem? - W jogurcie po jakimś czasie wykształcają się pewne formy kultury - głosi jeden z antyamerykańskich kawałów.
Drogi Święty Mikołaju!
W wojnie na dowcipy ujawniają się resentymenty i stereotypy w postrzeganiu Francuzów i Amerykanów, na przykład amerykańska ochota do pomocy i francuska niewdzięczność. - Dlaczego Francuzi tak długo cieszyli się z tytułu mistrzowskiego w piłce nożnej w 2000 r.? - Bo po raz pierwszy wygrali coś bez pomocy USA. Oprócz dowcipów słownych nie brakuje rysunkowych komentarzy do aktualnej sytuacji. Na jednym z nich prezydent Bush mówi: "Francja i Niemcy idą tuż za nami". Na drugim rysunku ma już wbite w plecy dwa miecze i kończy zdanie: "Niestety."
W żartach Francuzów Amerykanie są osobnikami mało wyrafinowanymi i nieokrzesanymi. Większość dowcipów koncentruje się wokół postaci prezydenta George'a Busha. Ben Macintyre stwierdził na łamach "The Times", że amerykański prezydent uosabia wszystkie negatywne cechy, jakie Francuzi przypisują Amerykanom: tupet, antyintelektualizm, nieudolność w posługiwaniu się rodzimym językiem. Dobrze to ilustruje dowcip "Bush w raju". Albert Einstein trafia do raju. Strażnik przy wejściu pyta: nazwisko, imię, zawód. - Einstein, Albert, fizyk - odpowiada uczony. - Tutaj co drugi uważa się za Einsteina. Musi pan to udowodnić. Einstein prosi o tablicę i kredę, po czym zapisuje najważniejsze wzory teorii względności. Strażnik wpuszcza go do raju. Po Einsteinie wchodzi Picasso. I znów strażnik pyta: nazwisko, imię, zawód. - Picasso, Pablo, artysta. - Proszę udowodnić. Malarz prosi o płótno i farby, po czym szybko tworzy jedno ze swoich arcydzieł. I wchodzi do raju. Wreszcie u bram raju staje George Bush. Nazwisko, imię, zawód - pyta strażnik. - Bush, George, były prezydent. - Och, pełno tu osób podających się za Busha. Musi pan to udowodnić, jak to zrobili Einstein i Picasso - mówi strażnik. - Kto to jest Einstein i Picasso? - pyta Bush. - W porządku, George, możesz wejść!
Francuski serwis (www.humour.com) zamieścił kolekcję antybushowskich fotomontaży i grafik. Na jednej widać Busha i papieża. Ten pierwszy przemawia: "Drogi Święty Mikołaju...". W serii "Przygody Busha" prezydent w otoczeniu dwóch oficerów ogląda coś przez lornetkę. Na okularach lornetki oczywiście tkwi osłona.
Wino politycznie niepoprawne
Restaurator z Beaufort w Karolinie Północnej trafił niedawno na łamy gazet, gdy demonstracyjnie zmienił dotychczasową nazwę frytek z French fries na freedom fries, czyli frytki wolności. Nawiązał w ten sposób do II wojny światowej, kiedy amerykańscy restauratorzy zamieniali niemieckie sauerkraut (kapusta kiszona) na liberty cabbage (kapusta wolności), a zamiast brzmiącego z niemiecka hamburgera podawali liberty steak (stek wolności). Z kolei restaurator z West Palm Beach wylał na ulicę swoje zapasy francuskich win i szampanów.
Do bojkotu francuskich win wezwał w lutym hollywoodzki publicysta Michael Levine. Zaapelował do Amerykanów, by nie kupowali ani nie pili trunków pochodzących z kraju opanowanego "polityczną amnezją, czyli nie pamiętającego o prawie 200 tys. Amerykanów poległych za Francję podczas
II wojny światowej". Levine zapewniał o poparciu akcji przez wiele gwiazd Hollywood (nie chciał ujawnić ich nazwisk).
Bojkotuj Francję!
Internetowy serwis Citizens United (www.citizensunited.org) zamieścił listę produktów, których porządny Amerykanin powinien się wystrzegać. W części francuskiej obejmuje ona m.in. długopisy BIC, perfumy Chanel, francuskie sery, jogurty Danone, szampany oraz wszystkie wina z Francji, wodę Evian, narty Rossignol, kosmetyki Yves Rocher. W rewanżu autorzy jednej ze stron francuskich zaproponowali buycott: "Dziś wieczorem próbowaliśmy cudownego francuskiego wina z różnymi serami. Były wspaniałe. Kupuj to, co francuskie".
Amerykańscy propagatorzy bojkotu francuskich towarów używają emblematów w rodzaju przekreślonej żaby bądź przekreślonej butelki wina. W Internecie można się zaopatrzyć w stosowne akcesoria i ubrania z tymi znakami. Do wyboru są koszulki, bluzy, czapki i kubki ze znaczkiem kampanii i i napisem "Boycott France". Hotele sieci Sofitel w Chicago i w innych miastach USA zwinęły wiszące na ich fasadach trójkolorowe francuskie flagi, zastępując je sztandarami stanowymi. Szefowie placówek tłumaczyli, że to w trosce o uczucia ich klientów.
Swoją dezaprobatę wobec polityki byłego sojusznika demonstrują weterani II wojny światowej. Jak donosi "Star Tribune", mieszkający na Florydzie 80-letni weteran Angelo Pizzuti w proteście odesłał do francuskiego konsulatu w Miami order nadany mu za zasługi podczas oswobadzania Francji.
Więcej możesz przeczytać w 13/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.