Listy od czytelników
Szkoła Kiepskich
Cieszę się, że poruszyliście temat edukacji ("Szkoła Kiepskich", nr 11). Mój syn studiuje na Uniwersytecie Stanforda. Nauka Piotra kosztuje mnie mniej, niż gdyby studiował w Polsce, bowiem renomowane uczelnie amerykańskie mają takie budżety, że stać je na pełne finansowanie najzdolniejszych adeptów, trzeba tylko o tym wiedzieć i odpowiednio wykorzystać szansę. Egzaminy wstępne SAT oraz bardziej zaawansowane SAT I i SAT II zdaje się w Polsce w Konstancinie w American School of Warsaw. Koszt egzaminu to około 50 dolarów (można do niego podchodzić kilka razy, liczy się najlepszy wynik). W tej cenie jest również przesłanie wyników do czterech lub pięciu uczelni, do wyboru przez zdającego. Tak więc dostać się do USA na renomowane uczelnie nie jest wcale tak trudno. Tym szkołom zależy na talentach, które budują markę uczelni. Powinniśmy rozpowszechniać wiedzę o tym, dać szansę polskim uczniom - tym ambitnym i najlepszym, bo część z nich wróci do Polski i będzie ją zmieniała na lepsze.
ANDRZEJ WIANECKI
W pełni się zgadzam ze stwierdzeniem, że "to, co się dzieje w wielu polskich szkołach i uczelniach, to zbrodnia edukacyjna" ("Szkoła Kiepskich",
nr 11). Nie można tego inaczej nazwać, skoro rekrutacja na uczelnie odbywa się według kryteriów genetyczno-towarzyskich, a nie merytorycznych. Uczelnie dbają, aby miały na etatach dużo profesorów, bo za nich otrzymują najwięcej punktów potrzebnych do akredytacji. Mamy zatem mnóstwo fikcyjnych profesorskich etatów, ale mizerny poziom kształcenia. Szkoły średnie też nie potrzebują aktywnych naukowo, kreatywnych nauczycieli, bo miernoty na dożywotnich etatach obawiają się konkurencji. Trudno zatem, by nasza młodzież miała szansę na sukces. Potrzebne są zmiany systemowe dotyczące całego kompleksu nauki i edukacji, ale tego chyba nie chcą obecni decydenci. Chcą tylko więcej pieniędzy na obecnie istniejący marnotrawny system, który może pochłonąć każdą ilość pieniędzy podatnika, bez zmian na lepsze.
JÓZEF WIECZOREK
Interes w interesie
Z uznaniem odnotowuję zainteresowanie redakcji "Wprost" problematyką lobbingu w Polsce ("Interes w interesie", nr 12). Grupa Doradztwa Strategicznego, którą kieruję, starannie przestrzega, aby realizowane przez nią programy miały jasno sprecyzowane cele. Sam także dokładam starań, aby moja aktywność na różnych polach nie budziła niejasności czy wątpliwości. Dlatego muszę sprostować nieprawdziwą informację zawartą we wspomnianym artykule, już kilkakrotnie (mimo publikowanego sprostowania) powielaną w mediach. Nie jest - niestety - prawdą, że uczestniczyłem w kampanii wyborczej Aleksandra Kwaśniewskiego. Przyznaję to z prawdziwym żalem, bo bardzo szanuję prezydenta i uważam, że jego obydwie kampanie wyborcze przeprowadzone były profesjonalnie.
Marek Nowakowski
Granat budowlany
Nawiązując do tak celnie trafiającego w nasze bolączki ustrojowe felietonu redaktora Marka Króla ("Granat budowlany", nr 12), chciałbym poczynić kilka dodatkowych uwag w ramach szukania sposobów zahamowania upadku naszego państwa. Jest rzeczą bezsporną, że remedium na nasze ustrojowe problemy to przyjęcie większościowej ordynacji wyborczej oraz przejście na system prezydencki, co w zasadzie eliminuje z najwyższego urzędu byłych lub aktualnych członków partii politycznych. To mogłoby zapewnić apolityczność urzędu. Niestety, wiedza, co trzeba uleczyć, to za mało w sytuacji, kiedy o takich zmianach ma decydować parlament zainteresowany utrzymaniem status quo pozwalającym na rządy skorumpowane i niekompetentne, ale korzystne dla członków tego parlamentu. Potrzebna jest zmiana konstytucji eliminująca możliwość wyboru nieodpowiednich ludzi przez nie uświadomiony elektorat, inspirowany często przez nieuczciwych demagogów.
Brutalne chamstwo, jakie widzimy podczas obrad Sejmu, i tworzone przez ten Sejm złe ustawy to rezultaty nieodpowiedniej selekcji i braku podstawowych wymagań stawianych kandydatom na posłów, których jedyną kwalifikacją jest poparcie macierzystej partii politycznej. Demokracja jest na pewno najlepszym ustrojem, ale dopuszcza do wypaczeń w wyniku nadmiernej równości przedmiotów biernego prawa wyborczego. Rezultaty tego są w Polsce widoczne zwłaszcza w partiach tzw. protestu. Rzeczą konieczną jest znalezienie wyjścia z tego impasu, np. egzamin wstępny dla kandydatów na posłów. Inaczej będziemy się dalej staczać po równi pochyłej, co grozi upadkiem państwa, które odzyskaliśmy po latach za cenę tylu ofiar.
KRZYSZTOF OKULICZ
500 km autostrad w trzy lata
Pomysł z winietami nie znalazł poparcia w Sejmie. Leszek Miller zapowiedział, że w najbliższym czasie Rada Ministrów przedstawi inny projekt mający na celu uzyskanie środków na budowę autostrad. Zapewne zostanie podniesiona akcyza na paliwa. Moim zdaniem, oprócz podnoszenia akcyzy powinny jednak zostać podjęte inne działania, aby zwiększyć dochody budżetu.
Najlepszym sposobem na zwiększenie wpływów jest w tym wypadku zmniejszenie szarej strefy na rynku paliw. Przeciętny człowiek spytałby, czy takowa w ogóle istnieje. Oczywiście, że tak i nie jest ona zjawiskiem marginalnym, gdyż od początku lat 90. liczba samochodów w Polsce wzrosła czterokrotnie, podczas gdy ilość paliwa oficjalnie sprzedawanego na stacjach benzynowych znacznie zmalała. Wydaje mi się, że ten przykład najlepiej obrazuje skalę szarej strefy, w której nie płaci się akcyzy, co oznacza, że pieniądze z podatku nie trafiają do budżetu, który mógłby je przeznaczyć na budowę autostrad. Ten brak pieniędzy z podatku akcyzowego powoduje, iż państwo, chcąc załatać tę dziurę, musi nakładać kolejne obciążenia fiskalne na uczciwie pracujących ludzi płacących podatki. Stąd propozycja rządu podwyższenia akcyzy. Pozwoli to na uzyskanie środków porównywalnych z wpływami z winiet, czyli około 1,7 mld zł. Przypomnę tylko, że do każdego euro zainwestowanego z polskiego budżetu Unia Europejska dopłaci 3 euro. Pieniądze pozyskane w ten sposób pozwolą na wybudowanie w ciągu trzech lat nawet 500 km autostrad, gdyż 1 km autostrady na terenie zurbanizowanym kosztuje około 90 mln zł, a na terenie niezurbanizowanym prawie 50 mln zł. Takich pieniędzy nie jest w stanie wyłożyć żaden inwestor, dlatego państwo musi pozyskać te środki od przyszłych użytkowników tych dróg. Trzeba więc zainwestować już dziś, aby uzyskać dostęp do ogromnych pieniędzy z unijnej kasy, które w wypadku niewykorzystania mogą zostać przekazane innym krajom.
MAREK ZIENTECKI
Międzyrzecze
Proboszcz na akord
Ośrodek Wspierania Rodziny w Korytowie ks. Sławomira Kokorzyckiego opisany w artykule "Proboszcz na akord" (nr 9) nie zajmuje się jedynie pośrednictwem pracy. Pod tym szyldem prowadzona jest przede wszystkim działalność edukacyjna, pedagogiczna i charytatywna. OWR był nagradzany m.in. przez Ministerstwo Pracy i MEN, stał się przykładem dla innych tego rodzaju inicjatyw powstałych przy parafiach.
Redakcja
Cieszę się, że poruszyliście temat edukacji ("Szkoła Kiepskich", nr 11). Mój syn studiuje na Uniwersytecie Stanforda. Nauka Piotra kosztuje mnie mniej, niż gdyby studiował w Polsce, bowiem renomowane uczelnie amerykańskie mają takie budżety, że stać je na pełne finansowanie najzdolniejszych adeptów, trzeba tylko o tym wiedzieć i odpowiednio wykorzystać szansę. Egzaminy wstępne SAT oraz bardziej zaawansowane SAT I i SAT II zdaje się w Polsce w Konstancinie w American School of Warsaw. Koszt egzaminu to około 50 dolarów (można do niego podchodzić kilka razy, liczy się najlepszy wynik). W tej cenie jest również przesłanie wyników do czterech lub pięciu uczelni, do wyboru przez zdającego. Tak więc dostać się do USA na renomowane uczelnie nie jest wcale tak trudno. Tym szkołom zależy na talentach, które budują markę uczelni. Powinniśmy rozpowszechniać wiedzę o tym, dać szansę polskim uczniom - tym ambitnym i najlepszym, bo część z nich wróci do Polski i będzie ją zmieniała na lepsze.
ANDRZEJ WIANECKI
W pełni się zgadzam ze stwierdzeniem, że "to, co się dzieje w wielu polskich szkołach i uczelniach, to zbrodnia edukacyjna" ("Szkoła Kiepskich",
nr 11). Nie można tego inaczej nazwać, skoro rekrutacja na uczelnie odbywa się według kryteriów genetyczno-towarzyskich, a nie merytorycznych. Uczelnie dbają, aby miały na etatach dużo profesorów, bo za nich otrzymują najwięcej punktów potrzebnych do akredytacji. Mamy zatem mnóstwo fikcyjnych profesorskich etatów, ale mizerny poziom kształcenia. Szkoły średnie też nie potrzebują aktywnych naukowo, kreatywnych nauczycieli, bo miernoty na dożywotnich etatach obawiają się konkurencji. Trudno zatem, by nasza młodzież miała szansę na sukces. Potrzebne są zmiany systemowe dotyczące całego kompleksu nauki i edukacji, ale tego chyba nie chcą obecni decydenci. Chcą tylko więcej pieniędzy na obecnie istniejący marnotrawny system, który może pochłonąć każdą ilość pieniędzy podatnika, bez zmian na lepsze.
JÓZEF WIECZOREK
Interes w interesie
Z uznaniem odnotowuję zainteresowanie redakcji "Wprost" problematyką lobbingu w Polsce ("Interes w interesie", nr 12). Grupa Doradztwa Strategicznego, którą kieruję, starannie przestrzega, aby realizowane przez nią programy miały jasno sprecyzowane cele. Sam także dokładam starań, aby moja aktywność na różnych polach nie budziła niejasności czy wątpliwości. Dlatego muszę sprostować nieprawdziwą informację zawartą we wspomnianym artykule, już kilkakrotnie (mimo publikowanego sprostowania) powielaną w mediach. Nie jest - niestety - prawdą, że uczestniczyłem w kampanii wyborczej Aleksandra Kwaśniewskiego. Przyznaję to z prawdziwym żalem, bo bardzo szanuję prezydenta i uważam, że jego obydwie kampanie wyborcze przeprowadzone były profesjonalnie.
Marek Nowakowski
Granat budowlany
Nawiązując do tak celnie trafiającego w nasze bolączki ustrojowe felietonu redaktora Marka Króla ("Granat budowlany", nr 12), chciałbym poczynić kilka dodatkowych uwag w ramach szukania sposobów zahamowania upadku naszego państwa. Jest rzeczą bezsporną, że remedium na nasze ustrojowe problemy to przyjęcie większościowej ordynacji wyborczej oraz przejście na system prezydencki, co w zasadzie eliminuje z najwyższego urzędu byłych lub aktualnych członków partii politycznych. To mogłoby zapewnić apolityczność urzędu. Niestety, wiedza, co trzeba uleczyć, to za mało w sytuacji, kiedy o takich zmianach ma decydować parlament zainteresowany utrzymaniem status quo pozwalającym na rządy skorumpowane i niekompetentne, ale korzystne dla członków tego parlamentu. Potrzebna jest zmiana konstytucji eliminująca możliwość wyboru nieodpowiednich ludzi przez nie uświadomiony elektorat, inspirowany często przez nieuczciwych demagogów.
Brutalne chamstwo, jakie widzimy podczas obrad Sejmu, i tworzone przez ten Sejm złe ustawy to rezultaty nieodpowiedniej selekcji i braku podstawowych wymagań stawianych kandydatom na posłów, których jedyną kwalifikacją jest poparcie macierzystej partii politycznej. Demokracja jest na pewno najlepszym ustrojem, ale dopuszcza do wypaczeń w wyniku nadmiernej równości przedmiotów biernego prawa wyborczego. Rezultaty tego są w Polsce widoczne zwłaszcza w partiach tzw. protestu. Rzeczą konieczną jest znalezienie wyjścia z tego impasu, np. egzamin wstępny dla kandydatów na posłów. Inaczej będziemy się dalej staczać po równi pochyłej, co grozi upadkiem państwa, które odzyskaliśmy po latach za cenę tylu ofiar.
KRZYSZTOF OKULICZ
500 km autostrad w trzy lata
Pomysł z winietami nie znalazł poparcia w Sejmie. Leszek Miller zapowiedział, że w najbliższym czasie Rada Ministrów przedstawi inny projekt mający na celu uzyskanie środków na budowę autostrad. Zapewne zostanie podniesiona akcyza na paliwa. Moim zdaniem, oprócz podnoszenia akcyzy powinny jednak zostać podjęte inne działania, aby zwiększyć dochody budżetu.
Najlepszym sposobem na zwiększenie wpływów jest w tym wypadku zmniejszenie szarej strefy na rynku paliw. Przeciętny człowiek spytałby, czy takowa w ogóle istnieje. Oczywiście, że tak i nie jest ona zjawiskiem marginalnym, gdyż od początku lat 90. liczba samochodów w Polsce wzrosła czterokrotnie, podczas gdy ilość paliwa oficjalnie sprzedawanego na stacjach benzynowych znacznie zmalała. Wydaje mi się, że ten przykład najlepiej obrazuje skalę szarej strefy, w której nie płaci się akcyzy, co oznacza, że pieniądze z podatku nie trafiają do budżetu, który mógłby je przeznaczyć na budowę autostrad. Ten brak pieniędzy z podatku akcyzowego powoduje, iż państwo, chcąc załatać tę dziurę, musi nakładać kolejne obciążenia fiskalne na uczciwie pracujących ludzi płacących podatki. Stąd propozycja rządu podwyższenia akcyzy. Pozwoli to na uzyskanie środków porównywalnych z wpływami z winiet, czyli około 1,7 mld zł. Przypomnę tylko, że do każdego euro zainwestowanego z polskiego budżetu Unia Europejska dopłaci 3 euro. Pieniądze pozyskane w ten sposób pozwolą na wybudowanie w ciągu trzech lat nawet 500 km autostrad, gdyż 1 km autostrady na terenie zurbanizowanym kosztuje około 90 mln zł, a na terenie niezurbanizowanym prawie 50 mln zł. Takich pieniędzy nie jest w stanie wyłożyć żaden inwestor, dlatego państwo musi pozyskać te środki od przyszłych użytkowników tych dróg. Trzeba więc zainwestować już dziś, aby uzyskać dostęp do ogromnych pieniędzy z unijnej kasy, które w wypadku niewykorzystania mogą zostać przekazane innym krajom.
MAREK ZIENTECKI
Międzyrzecze
Proboszcz na akord
Ośrodek Wspierania Rodziny w Korytowie ks. Sławomira Kokorzyckiego opisany w artykule "Proboszcz na akord" (nr 9) nie zajmuje się jedynie pośrednictwem pracy. Pod tym szyldem prowadzona jest przede wszystkim działalność edukacyjna, pedagogiczna i charytatywna. OWR był nagradzany m.in. przez Ministerstwo Pracy i MEN, stał się przykładem dla innych tego rodzaju inicjatyw powstałych przy parafiach.
Redakcja
Więcej możesz przeczytać w 13/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.