restauracjami celebrities jest tak jak z teatrami: do sukcesu potrzebne są gwiazdy, dobra reżyseria i efekty specjalne
Co to jest pushi? To polskie sushi, czyli jedna ze specjalności baru, który właśnie otwiera znany projektant mody Arkadius. Obok tradycyjnych składników sushi, w potrawie znajdzie się m.in. kasza gryczana. Arkadius chce tworzyć dania na takiej samej zasadzie jak kolekcje mody: polskie akcenty są dodatkiem do rzeczy już znanych i uniwersalnych. Bar powstanie w firmowym butiku. Polski projektant idzie śladem Jean-Paula Gaultiera, który jako pierwszy stworzył swoisty kombinat oferujący ubrania, muzykę, jedzenie, książki i happeningi. Arkadius znakomicie dopełnia też swój brand zbudowany w świecie mody. I w tym wypadku postępuje wedle sprawdzonych już na Zachodzie wzorów. Głównym sponsorem lokalu jest koncern Pernod Ricard, właściciel marki Wyborowa. Mamy więc do czynienia z wzajemnym wzmacnianiem się dwóch znanych marek.
W Polsce lokale wykorzystujące celebrities mają przedwojenną tradycję. Z tym, że wtedy znane osobistości nie były właścicielami lokali, lecz ich wizytówkami, za co przysługiwały im różne przywileje. Wizytówką Ziemiańskiej byli skamandryci - Antoni Słonimski, Jan Lechoń, Julian Tuwim czy Kazimierz Wierzyński. Podczas II wojny światowej kawiarnię - Café Fogg - miał śpiewak Mieczysław Fogg, zaś aktorka Mieczysława Ćwiklińska była współwłaścicielką konspiracyjnej kawiarni U Aktorek. Po sześćdziesięciu latach lokal o tej samej nazwie otworzyła aktorka Zofia Saretok.
Ucieczka przed plajtą
Dobra marka nie gwarantuje sukcesu. Przekonali się o tym założyciele Prohibicji - aktorzy Bogusław Linda, Marek Kondrat, Wojciech Malajkat i Zbigniew Zamachowski. Po siedmiu latach działalności musieli zamknąć trzy z sześciu swoich restauracji, a pozostałe mają uratować nowi inwestorzy - już spoza kręgów artystycznych. Prohibicja zmieniła też strategię marketingową: stawia na konsumentów młodszych i o przeciętnych dochodach. Odnowioną markę reklamuje hasło "Jesteśmy winni", co oznacza, że głównym trunkiem ma być w Prohibicji wino. Zdaniem szefów zamkniętych restauracji, winni kłopotów przedsięwzięcia są jego twórcy, którzy rzadko pojawiali się w swoich lokalach. - Nie chcieliśmy jeździć po kraju i występować w cyrku pod tytułem "Spotkania z ciekawym człowiekiem", bo tę ideę skompromitowano w PRL - tłumaczy Linda.
Kondrat, Linda, Zamachowski i Malajkat nie chcą podzielić losu innych celebrities, którzy w latach 90. zainwestowali w restauracje. W Warszawie upadły m.in. puby znanych bokserów: Tiger Dariusza Michalczewskiego i Winner Przemysława Salety. Dwa lata temu z pubem Nautilius pożegnał się Wojciech Jagielski, autor talk-show w telewizyjnej Dwójce i dziennikarz Radia Zet. W Krakowie swoje kawiarnie zlikwidowali znany z teleturnieju "Milionerzy" Hubert Urbański oraz piosenkarz Andrzej Piaseczny. W Warszawie Kabaret Café zamknął satyryk Jan Pietrzak.
Na Zachodzie najbardziej znanymi celebrities, którzy założyli własne restauracje, są trzej twardziele Hollywood: Arnold Schwarzenegger, Bruce Willis i Sylvester Stallone, właściciele Planet Hollywood. Klienci mogli w ich restauracjach oglądać gadżety z filmów lub robić sobie zdjęcia z zatrudnionymi tam sobowtórami aktorów. Ale to nie wystarczyło na podtrzymanie zainteresowania. Wprawdzie pod koniec lat 90. do sieci należało 40 lokali na całym świecie (m.in. w Moskwie), lecz trzy lata temu ogłosiła ona bankructwo. Klienci znudzili się.
Globalną sieć restauracji planowały stworzyć także najbardziej znane modelki lat 90. - Naomi Campbell i Claudia Schiffer. Restauracje miały powstać w miastach, gdzie odbywają się największe pokazy mody. Otwarto tylko lokal w Nowym Jorku, po czym gwiazdy wybiegu zrezygnowały z projektu. Powód był ten sam co w wypadku pubów Michalczewskiego i Salety w Warszawie: goście pojawiali się raz czy dwa - z ciekawości. Z podobnych przyczyn splajtowała należąca do Britney Spears restauracja Nyla na Manhattanie.
Sukcesami mogą się na razie pochwalić piosenkarka i aktorka Jennifer Lopez oraz aktor i reżyser Kevin Costner. Oboje stworzyli restauracje odtwarzające klimat starego domu rodzinnego. Ten klimat wzmacnia dobra kuchnia. Lopez i Costner postawili na elitarność. Do The Clubhouse Costnera mogą wejść tylko właściciele karty członkowskiej, za którą trzeba zapłacić aż 50 tys. USD. Zdaniem aktora, to cena za przywilej grania w golfa i siedzenia przy jednym stoliku z najbogatszymi Amerykanami nie jest wcale wygórowana.
Smaczna Figura
W Warszawie sukcesem okazała się restauracja Sense należąca do Katarzyny Figury. Przyciąga ona gości m.in. tym, że bywają tam znane osobistości - przyjaciele i znajomi właścicieli, na przykład dziennikarka telewizyjna Anna Popek czy aktorka Agata Buzek. Podstawą sukcesu Sense jest jednak kuchnia. Za menu odpowiada Ray Bridgeford, który pracował wcześniej w hotelu Bristol oraz warszawskiej restauracji 99.
Dobrze też sobie radzi krakowska Maska, założona przez aktora Starego Teatru Tadeusza Huka. Gościła w niej m.in. cesarska para Japonii. Obecnie właścicielem jest Krzysztof Janarek. Po premierach odbywają się tu spotkania aktorów z widzami. Sukcesem okazała się też kawiarnia Moliere należąca do aktora Artura Dziurmana (znanego m.in. z serialu "Klan"). Mały lokalik w ciągu dziesięciu lat rozrósł się do dwukondygnacyjnego kombinatu artystycznego i gastronomicznego na kilkaset miejsc, ze sceną teatralną i salą balową. Dziurman wystawia sztuki, organizuje wieczory poezji, zaprasza znanych artystów.
Z restauracjami należącymi do znanych osobistości jest tak, jak z teatrami: głośne nazwiska w zespole nie gwarantują sukcesu. Do tego potrzebna jest dobra reżyseria i zaskakujące widza efekty specjalne.
Marek Pilecki
Agnieszka Sijka
W Polsce lokale wykorzystujące celebrities mają przedwojenną tradycję. Z tym, że wtedy znane osobistości nie były właścicielami lokali, lecz ich wizytówkami, za co przysługiwały im różne przywileje. Wizytówką Ziemiańskiej byli skamandryci - Antoni Słonimski, Jan Lechoń, Julian Tuwim czy Kazimierz Wierzyński. Podczas II wojny światowej kawiarnię - Café Fogg - miał śpiewak Mieczysław Fogg, zaś aktorka Mieczysława Ćwiklińska była współwłaścicielką konspiracyjnej kawiarni U Aktorek. Po sześćdziesięciu latach lokal o tej samej nazwie otworzyła aktorka Zofia Saretok.
Ucieczka przed plajtą
Dobra marka nie gwarantuje sukcesu. Przekonali się o tym założyciele Prohibicji - aktorzy Bogusław Linda, Marek Kondrat, Wojciech Malajkat i Zbigniew Zamachowski. Po siedmiu latach działalności musieli zamknąć trzy z sześciu swoich restauracji, a pozostałe mają uratować nowi inwestorzy - już spoza kręgów artystycznych. Prohibicja zmieniła też strategię marketingową: stawia na konsumentów młodszych i o przeciętnych dochodach. Odnowioną markę reklamuje hasło "Jesteśmy winni", co oznacza, że głównym trunkiem ma być w Prohibicji wino. Zdaniem szefów zamkniętych restauracji, winni kłopotów przedsięwzięcia są jego twórcy, którzy rzadko pojawiali się w swoich lokalach. - Nie chcieliśmy jeździć po kraju i występować w cyrku pod tytułem "Spotkania z ciekawym człowiekiem", bo tę ideę skompromitowano w PRL - tłumaczy Linda.
Kondrat, Linda, Zamachowski i Malajkat nie chcą podzielić losu innych celebrities, którzy w latach 90. zainwestowali w restauracje. W Warszawie upadły m.in. puby znanych bokserów: Tiger Dariusza Michalczewskiego i Winner Przemysława Salety. Dwa lata temu z pubem Nautilius pożegnał się Wojciech Jagielski, autor talk-show w telewizyjnej Dwójce i dziennikarz Radia Zet. W Krakowie swoje kawiarnie zlikwidowali znany z teleturnieju "Milionerzy" Hubert Urbański oraz piosenkarz Andrzej Piaseczny. W Warszawie Kabaret Café zamknął satyryk Jan Pietrzak.
Na Zachodzie najbardziej znanymi celebrities, którzy założyli własne restauracje, są trzej twardziele Hollywood: Arnold Schwarzenegger, Bruce Willis i Sylvester Stallone, właściciele Planet Hollywood. Klienci mogli w ich restauracjach oglądać gadżety z filmów lub robić sobie zdjęcia z zatrudnionymi tam sobowtórami aktorów. Ale to nie wystarczyło na podtrzymanie zainteresowania. Wprawdzie pod koniec lat 90. do sieci należało 40 lokali na całym świecie (m.in. w Moskwie), lecz trzy lata temu ogłosiła ona bankructwo. Klienci znudzili się.
Globalną sieć restauracji planowały stworzyć także najbardziej znane modelki lat 90. - Naomi Campbell i Claudia Schiffer. Restauracje miały powstać w miastach, gdzie odbywają się największe pokazy mody. Otwarto tylko lokal w Nowym Jorku, po czym gwiazdy wybiegu zrezygnowały z projektu. Powód był ten sam co w wypadku pubów Michalczewskiego i Salety w Warszawie: goście pojawiali się raz czy dwa - z ciekawości. Z podobnych przyczyn splajtowała należąca do Britney Spears restauracja Nyla na Manhattanie.
Sukcesami mogą się na razie pochwalić piosenkarka i aktorka Jennifer Lopez oraz aktor i reżyser Kevin Costner. Oboje stworzyli restauracje odtwarzające klimat starego domu rodzinnego. Ten klimat wzmacnia dobra kuchnia. Lopez i Costner postawili na elitarność. Do The Clubhouse Costnera mogą wejść tylko właściciele karty członkowskiej, za którą trzeba zapłacić aż 50 tys. USD. Zdaniem aktora, to cena za przywilej grania w golfa i siedzenia przy jednym stoliku z najbogatszymi Amerykanami nie jest wcale wygórowana.
Smaczna Figura
W Warszawie sukcesem okazała się restauracja Sense należąca do Katarzyny Figury. Przyciąga ona gości m.in. tym, że bywają tam znane osobistości - przyjaciele i znajomi właścicieli, na przykład dziennikarka telewizyjna Anna Popek czy aktorka Agata Buzek. Podstawą sukcesu Sense jest jednak kuchnia. Za menu odpowiada Ray Bridgeford, który pracował wcześniej w hotelu Bristol oraz warszawskiej restauracji 99.
Dobrze też sobie radzi krakowska Maska, założona przez aktora Starego Teatru Tadeusza Huka. Gościła w niej m.in. cesarska para Japonii. Obecnie właścicielem jest Krzysztof Janarek. Po premierach odbywają się tu spotkania aktorów z widzami. Sukcesem okazała się też kawiarnia Moliere należąca do aktora Artura Dziurmana (znanego m.in. z serialu "Klan"). Mały lokalik w ciągu dziesięciu lat rozrósł się do dwukondygnacyjnego kombinatu artystycznego i gastronomicznego na kilkaset miejsc, ze sceną teatralną i salą balową. Dziurman wystawia sztuki, organizuje wieczory poezji, zaprasza znanych artystów.
Z restauracjami należącymi do znanych osobistości jest tak, jak z teatrami: głośne nazwiska w zespole nie gwarantują sukcesu. Do tego potrzebna jest dobra reżyseria i zaskakujące widza efekty specjalne.
Marek Pilecki
Agnieszka Sijka
Więcej możesz przeczytać w 18/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.