50 najbardziej wpływowych Polaków Kto się często pokazuje, ten naprawdę istnieje - to prawda stara niczym cywilizacja. Potwierdzają to wyniki ankiety, która wyłoniła 50 Polaków mających największy wpływ na opinię publiczną, przeprowadzonej przez Instytut Badania Opinii i Rynku Pentor na zlecenie tygodnika "Wprost". Większość Polaków uważa, że osoba mająca wpływ na opinię publiczną to ktoś znany, czyli taki, który często pojawia się w telewizji. To telewizja ustala hierarchię ważności osób publicznych. Osoby schowane w cieniu, rzadko pławiące się w światłach reflektorów, nie mają - zdaniem rodaków - wiele do gadania, czyli nie warto też ich słuchać i na nich się wzorować. W pierwszej dziesiątce wpływowych mamy aż troje sportowców, którzy - według badanych - mają zdecydowanie większy wpływ na nasze opinie i zachowania niż politycy czy biznesmeni. Pierwsza trójka (Jan Paweł II, Jerzy Owsiak i Wisława Szymborska) to osoby rzeźbiące raczej w trudnej i niewymiernej materii, można by więc sądzić, że realny rząd dusz w Polsce należy do Adama Małysza, Roberta Korzeniowskiego i Otylii Jędrzejczak. Co prawda badani nie określili, czy znani sportowcy sprawują rząd dusz z osobna, czy też w spisku, można jednak przypuszczać, że spotykają się co jakiś czas na wzór znanej z przygód Bonda organizacji Spectra. Na tych tajnych szczytach triumwiratu powinny zapadać najważniejsze decyzje. Najwięcej do powiedzenia powinien mieć ten, kto mówi najmniej, czyli Adam Małysz. To logiczne, bo jemu nikt nie podskoczy. Biorąc pod uwagę, że Korzeniowski karierę już skończył, a Jędrzejczak nie, nie jest wykluczone, że wkrótce to ona wskoczy do pierwszej piątki wpływowych.
Wajda kontra Kiepski
Potężną grupą wpływu są poza sportowcami artyści. Oczywiście, przeciętny Polak nie przeczytał żadnego wiersza Szymborskiej, ale stempel Nagrody Nobla ma swoją moc. Większą nawet niż Oscar Andrzeja Wajdy, sklasyfikowanego na 9. miejscu. Wysoko w rządzie dusz są m.in. Marek Kondrat, Krystyna Janda, Roman Polański, Krzysztof Penderecki i Juliusz Machulski. Wielkim zaskoczeniem jest nieobecność bohaterów seriali telewizyjnych, którzy mają chyba większy wpływ na opinie rodaków niż blog Jandy czy "Tren pamięci ofiarom Hiroszimy na 52 instrumenty smyczkowe" Pendereckiego. Widać z tego, że Polacy, zwykle omijający szerokim łukiem teatry i filharmonie, chcą choćby w ten sposób złożyć hołd luminarzom sztuki. Przy okazji dają do zrozumienia, że choć nie przegapią ani jednego odcinka przygód Kiepskich czy Mostowiaków, to o wpływ na opinię podejrzewają raczej Kazimierza Kutza i Stanisława Lema niż Andrzeja Grabowskiego i Witolda Pyrkosza czy granych przez nich Ferdka Kiepskiego i Lucjana Mostowiaka.
Stanisław Lem jest jedynym prozaikiem na liście pięćdziesięciu wpływowych. A mogłoby się wydawać, że rodacy półhurtem kupują raczej Katarzynę Grocholę, a nie prof. Leszka Kołakowskiego (64. miejsce). Widać do sięgania po romanse się nie przyznajemy, a snobizm na sztukę i filozofię ma się jak najlepiej.
Szyja przed głową
Marny wpływ na opinię publiczną mają politycy, czyli ci, którzy wpływaniem na nią zajmują się zawodowo. To mała sensacja, choć zrozumiała: politycy są często w telewizji, ale publiczność przełącza się wtedy na inne kanały, czyli jest tak, jakby polityków w telewizji nie było. W pierwszej dziesiątce uplasowało się dwóch polityków: kompletnie pozbawiony znaczenia Zbigniew Religa i Pierwszy, czyli Aleksander Kwaśniewski. O dziwo, głowę państwa wyprzedziła jego szyja - Jolanta Kwaśniewska zajęła 7. miejsce, a Aleksander - 10. Prezydent nie powinien się chyba radować ocenami opinii publicznej - nie dość, że jest uznawany za mniej wpływowego od Otylii Jędrzejczak, to jeszcze ma w Polsce mniej do powiedzenia niż żona. Na szczęście Kwaśniewski jest postępowy i może nie będzie cierpiał z powodu płciowych i kulturowych schematów.
Pozycja Kwaśniewskiego to i tak sukces w porównaniu z 30. miejscem premiera. Ale tu już trudno winić Polaków. Sam Marek Belka zachowuje się tak, jakby chciał zatrzeć po sobie wszelkie ślady. Trudno się zatem dziwić, że z Belką wygrywają takie historyczne postacie, jak Lech Wałęsa czy Tadeusz Mazowiecki.
Ankieta, na podstawie której wyłoniliśmy 50 Polaków mających największy wpływ na opinię publiczną, może doprowadzić do zawirowań politycznych i rodzinnych. Podejrzewamy, że Donald Tusk nie będzie zachwycony, iż przegrywa z Janem Rokitą o 16 pozycji, a Lech Kaczyński wyprzedza swego brata o 5 miejsc. Dowodem na to, iż Polacy mają kłopoty w orientacji politycznej, jest to, że trącący naftaliną Wojciech Jaruzelski bije na łeb, na szyję Romana Giertycha. Lider LPR może się pocieszyć, że wszyscy oni dostają baty od Niny Terentiew. I to jest logiczne, bo skoro wielki wpływ na opinię mają ci, którzy pokazują się w telewizorze, to największy wpływ powinni mieć ci, którzy ich tam wpuszczają.
Kulczyk? Pierwsze słyszę!
Najdziwniejsze w ankiecie "Wprost" jest chyba to, że w pięćdziesiątce wpływowych nie ma żadnego biznesmena, chyba że za takiego uznamy Jerzego Urbana. Kulczyk, Gudzowaty, Krauze plasują się gdzieś hen, hen daleko. Widać Polacy uważają, że talent aktorski więcej w naszym kraju znaczy niż finansowe fortuny. Świadczy o tym również dominacja znanych dziennikarzy nad medialnymi magnatami. Tomasz Lis, a i Monika Olejnik czy Piotr Najsztub są potężniejsi niż Mariusz i Piotr Walterowie, Zygmunt Solorz i Jan Wejchert razem wzięci.
Ojciec Święty wygrał, ale nic to nie znaczy, bo papież zwycięży w Polsce w każdej ankiecie, bez względu na to, jak się postawi pytanie. Z kolei obecność na liście prymasa Józefa Glempa i biskupa Tadeusza Pieronka da się wytłumaczyć najważniejszym kryterium, czyli częstotliwością ich pokazywania się w telewizji. Jak widać, ze starego powiedzonka zbuntowanych młodziaków "Rządzi pieniądz, rządzi ksiądz" niewiele zostało. Rządzi telewizja i nasze wyobrażenia o tym, z czyją opinią powinien się liczyć tzw. kulturalny Polak.
Potężną grupą wpływu są poza sportowcami artyści. Oczywiście, przeciętny Polak nie przeczytał żadnego wiersza Szymborskiej, ale stempel Nagrody Nobla ma swoją moc. Większą nawet niż Oscar Andrzeja Wajdy, sklasyfikowanego na 9. miejscu. Wysoko w rządzie dusz są m.in. Marek Kondrat, Krystyna Janda, Roman Polański, Krzysztof Penderecki i Juliusz Machulski. Wielkim zaskoczeniem jest nieobecność bohaterów seriali telewizyjnych, którzy mają chyba większy wpływ na opinie rodaków niż blog Jandy czy "Tren pamięci ofiarom Hiroszimy na 52 instrumenty smyczkowe" Pendereckiego. Widać z tego, że Polacy, zwykle omijający szerokim łukiem teatry i filharmonie, chcą choćby w ten sposób złożyć hołd luminarzom sztuki. Przy okazji dają do zrozumienia, że choć nie przegapią ani jednego odcinka przygód Kiepskich czy Mostowiaków, to o wpływ na opinię podejrzewają raczej Kazimierza Kutza i Stanisława Lema niż Andrzeja Grabowskiego i Witolda Pyrkosza czy granych przez nich Ferdka Kiepskiego i Lucjana Mostowiaka.
Stanisław Lem jest jedynym prozaikiem na liście pięćdziesięciu wpływowych. A mogłoby się wydawać, że rodacy półhurtem kupują raczej Katarzynę Grocholę, a nie prof. Leszka Kołakowskiego (64. miejsce). Widać do sięgania po romanse się nie przyznajemy, a snobizm na sztukę i filozofię ma się jak najlepiej.
Szyja przed głową
Marny wpływ na opinię publiczną mają politycy, czyli ci, którzy wpływaniem na nią zajmują się zawodowo. To mała sensacja, choć zrozumiała: politycy są często w telewizji, ale publiczność przełącza się wtedy na inne kanały, czyli jest tak, jakby polityków w telewizji nie było. W pierwszej dziesiątce uplasowało się dwóch polityków: kompletnie pozbawiony znaczenia Zbigniew Religa i Pierwszy, czyli Aleksander Kwaśniewski. O dziwo, głowę państwa wyprzedziła jego szyja - Jolanta Kwaśniewska zajęła 7. miejsce, a Aleksander - 10. Prezydent nie powinien się chyba radować ocenami opinii publicznej - nie dość, że jest uznawany za mniej wpływowego od Otylii Jędrzejczak, to jeszcze ma w Polsce mniej do powiedzenia niż żona. Na szczęście Kwaśniewski jest postępowy i może nie będzie cierpiał z powodu płciowych i kulturowych schematów.
Pozycja Kwaśniewskiego to i tak sukces w porównaniu z 30. miejscem premiera. Ale tu już trudno winić Polaków. Sam Marek Belka zachowuje się tak, jakby chciał zatrzeć po sobie wszelkie ślady. Trudno się zatem dziwić, że z Belką wygrywają takie historyczne postacie, jak Lech Wałęsa czy Tadeusz Mazowiecki.
Ankieta, na podstawie której wyłoniliśmy 50 Polaków mających największy wpływ na opinię publiczną, może doprowadzić do zawirowań politycznych i rodzinnych. Podejrzewamy, że Donald Tusk nie będzie zachwycony, iż przegrywa z Janem Rokitą o 16 pozycji, a Lech Kaczyński wyprzedza swego brata o 5 miejsc. Dowodem na to, iż Polacy mają kłopoty w orientacji politycznej, jest to, że trącący naftaliną Wojciech Jaruzelski bije na łeb, na szyję Romana Giertycha. Lider LPR może się pocieszyć, że wszyscy oni dostają baty od Niny Terentiew. I to jest logiczne, bo skoro wielki wpływ na opinię mają ci, którzy pokazują się w telewizorze, to największy wpływ powinni mieć ci, którzy ich tam wpuszczają.
Kulczyk? Pierwsze słyszę!
Najdziwniejsze w ankiecie "Wprost" jest chyba to, że w pięćdziesiątce wpływowych nie ma żadnego biznesmena, chyba że za takiego uznamy Jerzego Urbana. Kulczyk, Gudzowaty, Krauze plasują się gdzieś hen, hen daleko. Widać Polacy uważają, że talent aktorski więcej w naszym kraju znaczy niż finansowe fortuny. Świadczy o tym również dominacja znanych dziennikarzy nad medialnymi magnatami. Tomasz Lis, a i Monika Olejnik czy Piotr Najsztub są potężniejsi niż Mariusz i Piotr Walterowie, Zygmunt Solorz i Jan Wejchert razem wzięci.
Ojciec Święty wygrał, ale nic to nie znaczy, bo papież zwycięży w Polsce w każdej ankiecie, bez względu na to, jak się postawi pytanie. Z kolei obecność na liście prymasa Józefa Glempa i biskupa Tadeusza Pieronka da się wytłumaczyć najważniejszym kryterium, czyli częstotliwością ich pokazywania się w telewizji. Jak widać, ze starego powiedzonka zbuntowanych młodziaków "Rządzi pieniądz, rządzi ksiądz" niewiele zostało. Rządzi telewizja i nasze wyobrażenia o tym, z czyją opinią powinien się liczyć tzw. kulturalny Polak.
Jak powstał ranking 50 rządców dusz? |
---|
Sporządziliśmy listę 200 Polaków mających, zdaniem redakcji "Wprost", największy wpływ na opinię publiczną: polityków, biznesmenów, artystów, naukowców, duchownych itd. Po redakcyjnej dyskusji wyłoniliśmy spośród nich 82 najważniejsze nazwiska. Te osoby zostały poddane badaniu przez Pentor. Najpierw zapytano ankietowanych, w jakim stopniu cenią sobie poglądy i sposób postępowania wytypowanych osobistości. Potem spośród najbardziej przez siebie cenionych osób respondenci wybierali kolejno trzy osoby mające największy wpływ na ich poglądy i sposób zachowania. Badanie przeprowadzono 1-2 grudnia 2004 r. na 800-osobowej reprezentatywnej próbie dorosłej ludności Polski. |
50 Polaków, którzy wywierają największy wpływ na opinię publiczną |
---|
Opracowali: Marcin Dzierżanowski, Rafał Pleśniak |
Więcej możesz przeczytać w 52/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.