Życzę wszystkim, aby nie znajdowali więcej pod choinką św. Aleksandra z furą niechcianych prezentów System św. Mikołaja tym mniej więcej różni się od systemu św. Aleksandra, czym rozdawanie prezentów od ich zabierania. Właśnie z powodu funkcjonowania u nas systemu św. Aleksandra (Kwaśniewskiego) rzadko dostajemy w prezencie to, na czym nam naprawdę zależy - czego ten rok jest koronnym dowodem. Bo przecież prezentów dostaliśmy bez liku, tyle że pożytek z nich taki, jak - nie przymierzając - z posła Pęczaka w Sejmie. Szczególnie politycy koalicji zdają się od rana do wieczora nie myśleć o niczym innym, tylko o tym, jak nas uszczęśliwić kolejnym, całkowicie nieprzydatnym (albo wręcz szkodliwym), ale za to kosztownym (dla nas) prezentem.
Jako że w systemie św. Aleksandra gorszy prezent wypiera lepszy, najpierw dostaliśmy od prezydenta Kwaśniewskiego w prezencie trzecią partię lewicy - Socjaldemokrację Polską, którą dorzucił nam do dwóch już istniejących - Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Unii Pracy, a potem jeszcze podłożył nam premiera Belkę - w miejsce premiera Millera. Z kolei Marek Belka jeszcze nie zdążył się rozgościć na dobre w fotelu szefa rządu, a już sam zaczął nam posyłać jeden za drugim niechciane prezenty, które - odmiennie niż zwykłe nieszczęścia - lubią chadzać nie parami, lecz całymi stadami.
W ten sposób worek z antyprezentami się rozsypał: kolejne zamrożenie progów podatkowych, 50-procentowa stawka podatkowa, likwidacja planu oszczędności budżetowych wicepremiera Hausnera, zahibernowanie bankrutującego systemu ochrony zdrowia, rachunek do zapłacenia za Laboratorium Frakcjonowania Osocza itd., itp. (vide: "Bicz Pola" i "Biała flaga Belki").
A przecież to nie wszystko, bo przez okrągły rok rząd był w bombardowaniu nas antyprezentami dzielnie wspierany przez partię zawodowych św. Aleksandrów, czyli SLD. Afera Orlenu, Kwaśniewskich, Pęczaka, Ungiera, Jakubowskich, afera starachowicka, opolska, łódzka to tylko niektóre z nich, a że do świąt zostało kilka dni, więc pewnie jeszcze niejeden prezent od SLD jest w drodze (vide: "Strzelanie pod Sejmem" i "Układ Prezia"). Przy czym - trzeba uczciwie przyznać - nasi politycy niewiele ustępują pozostałym europolitykom w zasypywaniu swoich wyborców śmieciowymi prezentami, czego znakomitym przykładem jest osławiony traktat "konstytucyjny", sprezentowany nam na siłę zamiast znacznie lepszego traktatu nicejskiego.
Dlatego właśnie - z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia - życzę wszystkim, którzy już są czytelnikami "Wprost", i tym, którzy nimi wkrótce zostaną, czyli wszystkim Polakom, aby nie znajdowali więcej pod swoją choinką św. Aleksandra z furą niechcianych, bezużytecznych prezentów, lecz by znaleźli tam wreszcie na przykład św. Donalda lub św. Lecha z workiem przydatnych prezentów: z niskim podatkiem liniowym, ze sprawnym, bo sprywatyzowanym systemem ochrony zdrowia i nie skorumpowanym państwem, co pozwoliłoby nam między innymi jeszcze pełniej brać udział w coraz bardziej zglobalizowanych świętach Bożego Narodzenia (vide: "Globalna Wigilia"). Żeby jednak ostatecznie pogrzebać system św. Aleksandra i dostać owe wymarzone, niezbędne nam w drodze do pomyślnej przyszłości prezenty, najpierw sami musimy chcieć sobie zrobić użyteczny prezent, czyli wybrać na urząd prezydenta i do parlamentu użytecznych polityków. Życzę więc wszystkim w przyszłym roku - pod choinkę od św. Mikołaja, czyli od nas samych - św. Donalda i/lub św. Lecha!
W ten sposób worek z antyprezentami się rozsypał: kolejne zamrożenie progów podatkowych, 50-procentowa stawka podatkowa, likwidacja planu oszczędności budżetowych wicepremiera Hausnera, zahibernowanie bankrutującego systemu ochrony zdrowia, rachunek do zapłacenia za Laboratorium Frakcjonowania Osocza itd., itp. (vide: "Bicz Pola" i "Biała flaga Belki").
A przecież to nie wszystko, bo przez okrągły rok rząd był w bombardowaniu nas antyprezentami dzielnie wspierany przez partię zawodowych św. Aleksandrów, czyli SLD. Afera Orlenu, Kwaśniewskich, Pęczaka, Ungiera, Jakubowskich, afera starachowicka, opolska, łódzka to tylko niektóre z nich, a że do świąt zostało kilka dni, więc pewnie jeszcze niejeden prezent od SLD jest w drodze (vide: "Strzelanie pod Sejmem" i "Układ Prezia"). Przy czym - trzeba uczciwie przyznać - nasi politycy niewiele ustępują pozostałym europolitykom w zasypywaniu swoich wyborców śmieciowymi prezentami, czego znakomitym przykładem jest osławiony traktat "konstytucyjny", sprezentowany nam na siłę zamiast znacznie lepszego traktatu nicejskiego.
Dlatego właśnie - z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia - życzę wszystkim, którzy już są czytelnikami "Wprost", i tym, którzy nimi wkrótce zostaną, czyli wszystkim Polakom, aby nie znajdowali więcej pod swoją choinką św. Aleksandra z furą niechcianych, bezużytecznych prezentów, lecz by znaleźli tam wreszcie na przykład św. Donalda lub św. Lecha z workiem przydatnych prezentów: z niskim podatkiem liniowym, ze sprawnym, bo sprywatyzowanym systemem ochrony zdrowia i nie skorumpowanym państwem, co pozwoliłoby nam między innymi jeszcze pełniej brać udział w coraz bardziej zglobalizowanych świętach Bożego Narodzenia (vide: "Globalna Wigilia"). Żeby jednak ostatecznie pogrzebać system św. Aleksandra i dostać owe wymarzone, niezbędne nam w drodze do pomyślnej przyszłości prezenty, najpierw sami musimy chcieć sobie zrobić użyteczny prezent, czyli wybrać na urząd prezydenta i do parlamentu użytecznych polityków. Życzę więc wszystkim w przyszłym roku - pod choinkę od św. Mikołaja, czyli od nas samych - św. Donalda i/lub św. Lecha!
Więcej możesz przeczytać w 52/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.