- Warszawskie wigilie
Mamy nową świecko-świętą tradycję - organizowanie wigilijnych spotkań od parlamentu, przez partie, po firmy i fundacje. Tylko w Warszawie od połowy grudnia zorganizowano ponad 200 wigilijnych spotkań. "Życzę nam wszystkim, aby przyszłoroczne wybory były początkiem nowej epoki - budowania Polski na twardej skale. Będziemy wówczas nie tylko pokoleniem, które walczyło i rozbiło komunizm, ale przyczynimy się także do budowy nowej Polski, Europy i świata" - mówił Lech Wałęsa podczas wigilii zorganizowanej przez fundację jego imienia w Starej Pomarańczarni. Opłatkiem podzielili się m.in. były premier Jan Krzysztof Bielecki, były szef MSZ prof. Władysław Bartoszewski, były wicepremier Janusz Tomaszewski, prof. Zbigniew Religa, wiceprezydent Warszawy Andrzej Urbański, redaktor naczelny "Wprost" Marek Król, prezes PKO BP Andrzej Podsiadło, aktor Jan Kobuszewski i satyryk Jan Pietrzak, znana z "Big Brother" i "Baru" Agnieszka Frykowska (Frytka) i początkująca aktorka Weronika Rosati.
W Sejmie wigilię zorganizowała Platforma Obywatelska. Podczas wspólnego śpiewania kolęd szczególnie wyróżniał się kwintet stworzony przez posłankę Zytę Gilowską i jej klubowych kolegów: Michała Stuligrosza, Jana Tomakę, Tadeusza Maćkałę i Jana Rzymełkę. Opłatkiem przełamano się na Wiejskiej także przy okazji uroczystości przekazania betlejemskiego światełka pokoju przez przedstawicieli Związku Harcerstwa Polskiego marszałkowi Sejmu Józefowi Oleksemu. W restauracji Hawełka wigilię urządzili posłowie PiS. Gości obdarowano bajkami "O śpiochu-tłuściochu i psie Sabie" autorstwa Ludwika Dorna, przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PiS.
Na corocznym spotkaniu opłatkowym w siedzibie prymasa Józef Glemp modlił się za polityków. Przyznał, że nie chciałby być jednym z nich. "Duchowni żyją spokojniej" - podkreślał. U prymasa pojawili się m.in. marszałek Senatu Longin Pastusiak, wicemarszałek Sejmu Józef Zych i szef komisji śledczej Józef Gruszka. (AB)
- Biznes na medal
10 tys. zł zarobiła w tym roku Kancelaria Prezydenta na... sprzedaży orderów. Kilkadziesiąt osób zwróciło się bowiem o wydanie kopii przyznanego wcześniej orderu lub odznaczenia. Duplikaty wydawane są na prośbę odznaczonych lub członków ich najbliższej rodziny. Najczęściej chodzi o osoby, które zgubiły lub zniszczyły oryginał, inni chcą mieć pamiątkę. Za duplikaty trzeba płacić: kopia Orderu Orła Białego kosztuje 4250 zł, Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski - 186 zł, Złotego Krzyża Zasługi - 50 zł, Medalu za Długoletnie Pożycie Małżeńskie - 20 zł.
Aleksander Kwaśniewski jest rekordzistą w przyznawaniu medali i odznaczeń - w ubiegłym roku wręczył ich prawie 73 tys. Na odznaczenia i ordery w 2005 r. Kancelaria Prezydenta wyda 5,5 mln zł. (MAD)
- TRZY SZYBKIE
O wyższości "Predatora" nad "Terminatorem"
Rozmowa z prof. Zytą Gilowską (PO)
- Zachwyca się pani "Predatorem". A "Terminator"?
- "Predator" jest lepszy, znakomity! Tam jest mniej techniki, a więcej emocji, a w kinie najważniejsze są emocje. W "Terminatorze" mamy bezmyślnego cyborga bez ludzkich uczuć, ale za to z wyłupanym okiem, kontra słaba kobietka. Na szczęście w "Terminatorze 2" jest już dwóch cyborgów, dobry i zły, i to jest kapitalne! Bo mnie nic tak nie wzrusza jak walka dobra ze złem, w której zwycięża dobro.
- Czyli westerny?
- Ale "Terminator" czy "Predator" są dużo bardziej widowiskowe! Ciekawsza i fajniejsza jest walka o uratowanie świata niż o dostęp do wodopoju czy przeganianie bydła przez rzeczkę. No i ten zabójczo przystojny Arnold Schwarzenegger...
- I jeszcze pani jako Lara Croft ratująca świat przed złem.
- Na Larę Croft nie mam warunków. Poza tym o dobro powinni walczyć mężczyźni, a kobiety od wieków im kibicują i potem wybierają tego, który wygra, mówiąc, że to dobry.
Rozmawiał Robert Mazurek
- Kurs na dno
W SLD odnowa. Ponieważ delegatom na kongres wydawało się, że partia za wolno tonie, wybrali nowego sternika - Józefa Oleksego. Poparcie dla sojuszu spadło z 40 proc. (w 2001 r.) do 5 proc., ale działacze partii zachowywali się tak, jakby nic się nie stało. Wygwizdano Tomasza Nałęcza, który odczytał list Marka Borowskiego. Lider SDPL wezwał w nim sojusz do "głębokiej odnowy lub zakończenia działalności". - To chamstwo przyjść do kogoś w gości i kazać mu się rozwiązywać - oburzała się w kuluarach Krystyna Łybacka, była minister edukacji. Przed salą delegatów witała grupa młodych przeciwników SLD z Lewicowej Alternatywy, którzy rozdawali uczestnikom kongresu skarpety.
- Trzeba was puścić w skarpetkach - tłumaczyli zdezorientowanym politykom sojuszu, którzy myśląc, że to jakaś przedświąteczna promocja, z ochotą odbierali prezenty.
Zwolennicy Oleksego przygotowali swemu faworytowi prawdziwą kampanię wyborczą. Przemówienie marszałka Sejmu (w którym wzywał on do "baczenia na stan państwa i szerzenia miłości i przyjaźni" oraz upominał się o docenienie zasług Leszka Millera) raz po raz przerywali oklaskami.
W kuluarach rozdawali zaś spreparowane wyniki sondaży, z których wynikało, że Józef Oleksy ma... niemal dwudziestokrotnie wyższe poparcie społeczne niż Janik.
W końcu wręczyli Janikowi wielką "rózgę dla aferzystów". Wśród dziennikarzy największe zaciekawienie wzbudził delegat z Dolnego Śląska Patrick Kibangok, który chętnie pozował do zdjęć z gen. Wojciechem Jaruzelskim. (MAD)
- Pomóżmy wolnej Ukrainie!
Polska i Rosja toczą cichą wojnę. O to, który kraj wyśle więcej obserwatorów na powtórzoną drugą turę wyborów prezydenckich. Ukraińska opozycja poprosiła Polaków o przysłanie jak największej liczby ochotników. Założony przez Prawo i Sprawiedliwość Komitet Polska - Ukraina - Solidarność zarejestrował dotychczas w Centralnej Komisji Wyborczej 2,3 tys. obserwatorów. - Wiemy, że Rosjanie zgłosili już 3 tys. Polaków chętnych do wyjazdu jest już ponad 3 tys., lecz nie można wszystkich zarejestrować, bo brakuje pieniędzy na dofinansowanie ich pobytu na Ukrainie - mówi "Wprost" Mirosław Styczeń, prezes Fundacji Środkowoeuropejskiej, która pokrywa część kosztów wyjazdu naszych obserwatorów. Większość rosyjskich obserwatorów zgłosił sztab Wiktora Janukowycza. Obserwatorów można rejestrować do Wigilii. (RP) Konto fundacji finansującej polskich obserwatorów:
Bank Zachodni WBK SA
Nr rachunku: 09109018830000000101273451
- Bush za Kwaśniewskiego
Nikt spośród światowych polityków nie wygrał w polskim rankingu prezydenckim. Za to trzech liderów przegrało sromotnie i - rzec można - słusznie. Przegrał Łukaszenko. I dobrze mu tak. Przegrał Putin. Też autokrata. I bardzo słabą pozycję zdobył Berlusconi. Pisze się o nim w prasie uele, choć przypominam, mamy wyjątkowo pochlebną opinię na temat Włochów. Najlepsze notowania, i nie powinno to być zaskoczeniem, zyskali nasi sojusznicy wojenni - Bush
i Blair, choć jeden bywa przedstawiany jako współczujący konserwatysta, a drugi reprezentuje odmianę nowoczesnego lewicowca. Zapewne zostali docenieni nie za swoje poglądy czy politykę wewnętrzną, ale za to, że są wyrazistymi i twardymi politykami z wizją. W ten oto sposób złożyliśmy uszanowanie Anglosasom, ich wizji wolności
i świata, a pośrednio oznaczać to może, że w polityce antyterrorystycznej i irackiej utożsamiamy się właśnie z nimi. Ten wniosek potwierdza to, że dwaj mocni antyamerykańscy politycy - Chirac i Schroeder - uzyskali o połowę gorsze notowania. Uznanie dla nich znajduje się w niższych stanach średnich. Być może w ten sposób dajemy sygnał, że oś francusko-niemiecka nie jest tym, co chętnie wspieramy.
Najważniejszy wydaje się następujący wniosek: żaden polityk światowej skali nie zasługuje w naszych oczach na miano męża stanu, wielkoformatowego przywódcy, o którym możemy śmiało powiedzieć, że zarazem rozumie świat, potrafi odpowiedzieć na jego wyzwania i byłby nam przyjazny. Dominuje więc chłodny stosunek do prezydentów i premierów. Oni należą do naszej współczesności, ale nie są tak do końca z naszej bajki.
Paweł Śpiewak
Ranking prezydentów z importu
Którego z zagranicznych polityków poparłbyś, gdyby startował w wyborach
prezydenckich w Polsce?
1. George W. Bush 19,4%
2. Tony Blair 15,5%
3. Jacques Chirac 8,9%
4. Gerhard Schroeder 7,2%
5. Wiktor Juszczenko 6,4%
6. Władimir Putin 2,7%
7. Silvio Berlusconi 1,8%
8. Aleksander Łukaszenko 1,3%
Źródło: Pentor dla "Wprost
- Naftociąg Putina
Już wkrótce warunki, na jakich PKN Orlen kupuje ponad 5 mln ton ropy rocznie (około 40 proc. dostaw dla Orlenu), może ustalać Kreml. Ten niebezpieczny dla Polski scenariusz ziści się, jeżeli Rosyjski Fundusz Majątku Federalnego przeprowadzi przetarg na sprzedaż Jugansknieftiegazu, co jest prawie pewne. Spółka ta jest właścicielem 65 proc. złóż ropy zadłużonego koncernu Jukos. Realne szanse na przejęcie Jugansknieftiegazu ma tylko Gazprom, kontrolowany przez rosyjskie państwo.
W grudniu 2002 r. PKN Orlen zawarł umowę na dostawy ropy z Jukosu przez szwajcarską spółkę Petroval. Nie wiadomo, czy umowa zawiera zabezpieczenia finansowe, które sprawią, że w razie wstrzymania dostaw ropy rurociągiem Przyjaueń z winy dostawcy surowiec zostanie dostarczony np. tankowcami przez Naftoport na koszt Rosjan i po cenie z kontraktu długoterminowego. Gazprom nie musi jednak tych gwarancji honorować i może narzucić Orlenowi niekorzystne finansowo warunki.
Do czerwca 2004 r. część akcji Petrovalu należała do nieznanych osób. Wiele wskazuje na to, że pełna lista osób i firm, które były akcjonariuszami anonimowej spółki z Genewy, zanim pół roku temu stała się ona własnością Yukos Finance BV z Amsterdamu, jest kluczem do wyjaśnienia prawdziwych przyczyn zatrzymania przez UOP w lutym 2002 r. byłego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. (JJ)
- Nasz wiek XX
Historia polityczna świata XX wieku", opracowana przez grupę historyków z Uniwersytetu Jagiellońskiego, może przestraszyć objętością i skromną szatą graficzną. Liczy się jednak zawartość: otrzymujemy kompendium historyczne zamknięte całkiem niehistorycznymi datami 1901-2000. Wiemy, że wiek XX zaczął się póueniej, a skończył wcześniej. Tymczasem Marek Bankowicz i jego koledzy zwyczajnie zebrali fakty i informacje, nie proponując jakiejś szalenie rozbudowanej interpretacji dziejów. To bardzo krakowskie. Dla każdego, kto interesuje się dziejami najnowszymi, książka powinna być lekturą obowiązkową. (JMN)
Marek Bankowicz, Antoni Dudek, Artur Gruszczak, Jakub Polit, Zbigniew Zblewski; Historia polityczna świata XX wieku, t. 1-2, Wydawnictwo UJ, Kraków 2004
- Licznik
1 GWIAZDKA rozpoczyna co roku wigilię
12 POTRAW powinno się pojawić - według polskiej tradycji - na stole wigilijnym
25 M ma tegoroczna najwyższa polska choinka, która stanęła przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie
162 LATA temu szesnastoletni londyński artysta William Maw Egley wysłał pierwszą kartkę pocztową z życzeniami z okazji Bożego Narodzenia
167 LAT temu księżniczka Helena Meklemburska wprowadziła we Francji zwyczaj dekorowania bożonarodzeniowych drzewek
290 ZŁ wydaje przeciętny Polak na prezenty gwiazdkowe
360 ZŁ wydaje przeciętny Polak na przygotowanie świąt
580 LAT temu spisano najstarszą Polską kolędę "Zdrow bądue, krolu anjelski"
8 MLN POLAKÓW deklaruje, że zaprosi osobę samotną lub chorą do wigilijnego stołu
24 MLN POLAKÓW ma w domach sztuczne choinki
37 MLN POLAKÓW deklaruje, że dzieli się opłatkiem 24 grudnia
100 MLN SMS-ÓW z życzeniami wyślą w tym roku Polacy podczas Bożego Narodzenia
- Seksowni na prezydenta!
Nie poglądy, lecz wygląd kandydatów odgrywa coraz większą rolę w wyborach prezydenckich. A skoro startują głównie mężczyueni, o tym, kto wygra, w coraz większym stopniu decydują kobiety. Na zlecenie "Wprost" Pentor zbadał, których polityków Polki uważają za najbardziej atrakcyjnych i seksownych. Okazało się, że największym seksapilem wśród polityków może się pochwalić - według kobiet - Aleksander Kwaśniewski, tyle że on już nie może startować w wyborach. O drugie miejsce walczą Donald Tusk, Marek Borowski i Zbigniew Ziobro. Gdyby się sugerować naszym rankingiem, małe szasne na objęcie urzędu prezydenta mają Andrzej Lepper, Jan Rokita, Roman Giertych i Lech Kaczyński. (RP)
Najbardziej atrakcyjni i seksowni politycy
Źródło: Pentor dla "Wprost" (badanie przeprowadzono wśród kobiet)
1. ALEKSANDER KWAŚNIEWSKI 27,0%
2. DONALD TUSK 12,0%
3. MAREK BOROWSKI 11,6%
4. ZBIGNIEW ZIOBRO 9,8%
5. MAREK BELKA 4,9%
6. ANDRZEJ LEPPER 3,6%
7. JAN ROKITA 3,1%
8. ROMAN GIERTYCH 2,6%
9. KRZYSZTOF JANIK, JANUSZ WOJCIECHOWSKI 2,2%
10. JÓZEF OLEKSY 0,8%
11. LECH KACZYŃSKI 0,6%
- Uniwersytet korupcji
W artykule "Uniwersytet korupcji" (nr 49) znalazły się informacje na temat systemu Plagiat.pl, które wymagają komentarza. Nie jestem informatykiem, tak więc nie uczestniczyłem w pracach nad systemem Plagiat.pl - stanowi on dzieło Tomasza Skalczyńskiego i Kamila Nagrodzkiego, absolwentów Wydziału Matematyki, Mechaniki i Informatyki Uniwersytetu Warszawskiego. Moja rola polega natomiast na tworzeniu strategii rozwoju serwisu i kontaktach ze środowiskiem akademickim. Czytając artykuł, można odnieść mylne wrażenie, iż serwis potrafi wykrywać, czy dany tekst jest plagiatem. W rzeczywistości generowany raport podobieństw dokładnie wskazuje, które fragmenty badanego tekstu zostały odnalezione w innych publikacjach znajdujących się w zasobach Internetu bądue w przygotowanej bazie danych, a także podaje, jaki procent badanego tekstu został w nich odnaleziony. Fakt, że część sprawdzanego tekstu jest tożsama z innymi dokumentami, nie musi oznaczać, że doszło do nieuczciwych zapożyczeń.
W każdym wypadku powinna to ocenić kompetentna osoba, którą jest z reguły merytoryczny pracownik uczelni. Muszę także wyjaśnić, iż dane na temat liczby plagiatów w sprawdzonych w serwisie pracach nie pochodziły z serwisu Plagiat.pl. Nie mamy tego typu informacji - dysponują nimi wyłącznie władze współpracujących z nami uczelni.
dr SEBASTIAN KAWCZYŃSKI
Internetowy System Antyplagiatowy PLAGIAT.PL
- Ukradziona historia Polaków
Polacy są ponoć chorzy na historię. To nieprawda. O naszej przeszłości od 1989 r. mówimy mniej niż inne europejskie nacje, a polityki historycznej nie prowadzimy właściwie wcale. To najkrótsza konkluzja z konferencji dotyczącej polskiej polityki historycznej. Konferencję zorganizowało Muzeum Powstania Warszawskiego pod patronatem prezydenta Warszawy.
Amerykanie upowszechnili na świecie swoją wizję przeszłości, Francuzi i Brytyjczycy kolejne rocznice wykorzystują, by świat nie zapomniał o ich wielkości. Niemcy pod hasłem odwrotu od historii dokonują jej głębokiej rewizji. Rosjanie podyktowali wizję wyzwolicielskiej Armii Czerwonej i szlachetnej rewolucji. Polacy, zgodnie z dewizą Aleksandra Kwaśniewskiego, "wybrali przyszłość". Na dodatek nie dokonane rozliczenie z komunizmem odbija się czkawką w postaci żałosnego kultu generała Jaruzelskiego, który ma w biografii wszystkie najczarniejsze epizody dziejów PRL.
Wniosek, do jakiego na konferencji doszli zarówno politycy (Jan Rokita i Jarosław Kaczyński), jak i naukowcy, był prosty: przestańmy mówić o polskim zainfekowaniu historią, a wprowaduemy ją do polskiej telewizji, filmu i publicznej debaty. Wbrew opinii Aleksandra Smolara Polacy nie są podzieleni wobec swojej historii, bo im ją ukradziono.
Jerzy Marek Nowakowski
- Reporter TVN kontra ślepa prokuratura
Warszawska prokuratura wypowiedziała wojnę dziennikarstwu śledczemu. Tak można zinterpretować akt oskarżenia przeciwko Grzegorzowi Kuczkowi z TVN. Ma on stanąć przed sądem za... ujawnianie prawdy. Przygotowując materiał dla programu "Uwaga!", Kuczek zastosował prowokację dziennikarską. Kupił na bazarze dowód osobisty, wpisał fikcyjne dane, a potem posługiwał się nim, aby wykazać, jak łatwo można wykorzystywać podrobione dokumenty do wyłudzania pieniędzy. Materiał został sfilmowany i wyemitowany na antenie TVN
15 lutego 2004 r. - Na podstawie sfałszowanego dowodu wynajęliśmy daewoo matiza, mieszkanie, sprzęt budowlany, narciarski i DVD. Za samochód i sprzęt oferowano nam na bazarze na Kole ponad 30 tys. zł - opowiada "Wprost" Kuczek. - Oczywiście, niczego nie sprzedaliśmy. Wszystko zwróciliśmy właścicielom, którzy przyznali, że nie mają możliwości weryfikowania tożsamości najemców - dodaje. Kuczek spróbował jeszcze założyć rachunek bankowy. Pracownicy Banku Gospodarki Żywnościowej nie udało się jednak wpisać danych z podrobionego dowodu. - System ich nie przyjmował, informował na przykład o nieprawidłowym numerze PESEL. Nikt jednak nie zatrzymał dokumentu i nie powiadomił policji - dziwi się dziennikarz TVN. Dopiero po jego powtórnej wizycie, kiedy dociekał, dlaczego nie zareagowano na próbę oszustwa, bank złożył zawiadomienie do prokuratury. Ta zamiast podziękować Kuczkowi, oskarżyła go o posługiwanie się fałszywym dokumentem. (RP)
- KIOSK: Świat o Polsce w roku 2004
"Po wejściu do Unii Europejskiej Polacy będą mieli prawo pracować w Wielkiej Brytanii. Ile osób legitymujących się polskimi paszportami wjedzie tu nielegalnie?" - dramatycznie pytał w kwietniu "The Sun", opisując perypetie swego reportera, który bez problemów kupił na warszawskim bazarze Różyckiego polski dowód osobisty (za 1130 funtów). Okazało się, że obawy były bezpodstawne.
Dużo w zagranicznej prasie pisano o Polsce przy okazji zmiany rządu. "Mianując Marka Belkę premierem, Kwaśniewski zachował się jak Putin, który czyniąc szefem rządu Michaiła Fradkowa, również ściągnął go z zagranicy" - wyrokował w marcu rosyjski dziennik "Wriemia". "Prawdopodobnie rząd Belki będzie mniejszościowy, co utrudni realizację planu Hausnera" - trafnie przewidział na początku maja brytyjski "The Times". "Zarzewiem konfliktów w nowym rządzie będzie wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka. Ona i Belka nie bardzo do siebie pasują" - pisał w tym samym czasie niemiecki "Sueddeutsche Zeitung".
Sporo publikacji dotyczyło naszych stosunków z sąsiadami. "Polskie media otrzymały ciche zamówienie od władz na antyrosyjskie komentarze. Mają one wspierać narodową tożsamość Polaków po wejściu do UE" - grzmiały we wrześniu "Izwiestia", komentując ton polskich doniesień o wydarzeniach w szkole w Biesłanie. "W ślad za antyrosyjską polityką Polski na Ukrainie pójdą kraje bałtyckie, które dążą do ograniczenia wpływów Rosji wobec państw sąsiednich. Nie można pozwolić, by Europa postępowała według planów dyplomatycznych Warszawy czy Wilna" - ostrzegała pod koniec listopada włoska "La Repubblica".
"Ta Polska, która krytykuje wszystkich wielkich" - tak we wrześniu "Le Monde" zatytułował tekst o naszej polityce zagranicznej. "Problemem Polski nie są jej ambicje, ale zbyt emocjonalny sposób, w jaki je okazuje" - pokreślił francuski dziennik. "Polska dowodziła wprawdzie strefą w Iraku, ale z wyjątkiem kilku oddziałów szturmowo-desantowych polskie wojska nie brały udziału w inwazji na ten kraj" - napisał w pauedzierniku "Washington Post", wytykając prezydentowi Bushowi, że niesłusznie zarzucił Johnowi KerryŐemu pominięcie Polski wśród sojuszników USA w Iraku (słynne: "Zapomniał pan o Polsce"). Zagraniczne gazety zauważyły również niekończący się festiwal polskich afer. Tygodnik "The Economist" w pauedzierniku odnotował, że ledwo zakończył się skandal wokół Lwa Rywina, natychmiast wypłynęła afera z Kulczykiem i Ałganowem. "Kolejny tydzień, kolejny skandal" - brzmiał tytuł tego artykułu. (WAK)
- BAŁWANKIEM W ŻŁÓBEK
Ostatnie legalne Boże Narodzenie?
Jan Pospieszalski, autor programu "Warto rozmawiać" w TVP 2
Adwent, czyli czas oczekiwania, jest niezbędny, by przeżyć prawdziwą radość świąt. Kiedyś był to czas przygotowań, refleksji, powściągliwości. W adwencie dzieci zbierały dobre uczynki, tzw. sianko do żłóbka, trzeba było rano wstawać na roraty, w adwencie nie zawierano ślubów, nie urządzano wesel. Starsi wiedzą, że niewielkie wyrzeczenie, trochę postu sprawia, że potem wszystko inaczej smakuje. Kto nie próbował, nigdy tego nie doświadczy.
Obecnie od połowy listopada w centrach handlowych, na ulicach obowiązuje świąteczny wystrój. Spece od sprzedaży zaprzęgli do marketingu całą bożonarodzeniową symbolikę. W wielkich centrach handlowych dekoracje, gadżety, duewiękowe reklamy, długonogie anioły, brodate Mikołaje osaczają nas "coraz bardziej magicznymi świętami", które będą jeszcze wspanialsze, jeżeli kupimy... Sam akt kupowania urasta do rangi czynności sakralnej. Na naszych oczach adwent trafił szlag. Pewnie trochę ponarzekamy, pocieszając się, że przecież mamy jeszcze święta. Ale czy na pewno?
Niepoprawne Boże Narodzenie
Mer pewnego miasteczka we Francji jak co roku wysłał dla uczniów kilku szkół tysiąc paczek z czekoladowymi szopkami i św. Mikołajami ze znakiem krzyża na tiarze. Odesłano mu wszystkie, bo "narzucał przekonania religijne". W północnych Włoszech w trzecią niedzielę adwentu dzieci święcą figurki Dzieciątka Jezus, by potem w szkole budować szopki. Jakież było ich zdziwienie, kiedy okazało się, że w tym roku zrezygnowano z wystawienia szopek na rzecz... inscenizacji "Czerwonego Kapturka" - aby nie urazić uczuć mniejszości.
Z tych samych powodów w Wielkiej Brytanii Czerwony Krzyż postanowił nie sprzedawać popularnych w krajach protestanckich adwentowych kalendarzy.
Pewnie wielu z nas pociesza się, że u nas to niemożliwe. Ale czy ktoś próbował dziś kupić kartkę świąteczną z symbolami sakralnymi: żłóbkiem, Świętą Rodziną, stajenką i gwiazdką? Prędzej znajdziemy bałwanka, bombkę czy wyrośniętego krasnala w saniach z reniferem. Na kartkach przysyłanych z Zachodu już mamy "SeasonŐs Greetings" - słowo "Christmas" zaczyna być zakazane.
Z jednej strony reklama, z pomieszaniem symboli, z tekstami "magiczne święta" odsyła nas do świata baśni, krasnali, śnieżynek, choinek, sanek i bałwanków, z drugiej strony - polityczna poprawność, ze swoistą chrystofobią, zdobywa teren w bardzo szybkim tempie. Na razie pewnie to śmieszy, że 40 parlamentarzystów SLD (dorosłych ludzi) pisze skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, domagając się zdjęcia z anteny TVP 2 programu "Warto rozmawiać" - za to, że pożegnałem widzów słowami "zostańcie z Bogiem", ale szwedzkiemu pastorowi nie jest do śmiechu, bo właśnie odsiaduje półroczny wyrok za to, że w kazaniu przypomniał, co Stary Testament mówi o praktykach homoseksualnych.
Trudno lekceważyć referat Magdaleny Środy wygłoszony 8 grudnia w Sztokholmie. Zawarta w nim wizja przebudowy społecznej, neutralizująca rolę chrześcijaństwa i rodziny, ma być - według pani profesor - realizowana najpierw w edukacji i mediach. Wizja ta dla słuchaczy konferencji sztokholmskiej nie jest żadną ekstrawagancją. Utrącenie kandydatury Rocco Buttiglionego na stanowisko komisarza unii za jego chrześcijański światopogląd pokazuje raczej, że wizja ta jest już w Europie standardem.
Mięsna wigilia
Czy historia bożonarodzeniowych paczek ze św. Mikołajem biskupem albo szopek we włoskich szkołach wyglądałaby tak samo, gdyby do preambuły konstytucji UE wpisano odniesienie do kultury chrześcijańskiej?
W ramach nowej świeckiej tradycji w PRL uroczyste piosenki o choince miały zastąpić kolędy. W mojej podstawówce uczono ich z zapałem, a w miejsce św. Mikołaja wjeżdżał na saniach Dziadek Mróz z sowieckich książeczek z obrazkami. Oczywiście, nikt z nas nie brał tego serio. Cały ten pomysł, jak wiele innych propagandowych akcji, pogłębiał tylko rozduewięk pomiędzy narzucanym oficjalnym językiem a naszym życiem.
Scena w filmie Chęcińskiego "Rozmowy kontrolowane", kiedy to bohaterowie po mięsnej wigilii próbują śpiewać "Podmoskowskije wiecziera", śmieszyła nie dlatego, że była absurdalna. Jej urok polegał na tym, że dawała nam poczucie słodkiej zemsty. Żałosne wysiłki komunistów, ich próby imitowania tradycji, ich daremna tęsknota za ciepłem i prawdą, jaką my odnajdowaliśmy w Bożym Narodzeniu, budziły politowanie. Dobrze im tak, bo na własne życzenie pozbawiali się tej wielkiej radości. Komuniści nie posunęli się jednak do tego, by zdelegalizować Boże Narodzenie.
Cieszmy się więc tym Bożym Narodzeniem, bo może za rok będzie już nielegalne.
Więcej możesz przeczytać w 52/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.