Walka Ukraińców o praworządność jest jednocześnie walką o zdrowy rozwój kraju Należę do milionów Polaków, którzy z napięciem, sympatią i podziwem śledzą pokojową walkę Ukraińców o uczciwość, demokrację i praworządność w ich państwie. Zdajemy sobie sprawę, jak wielkie znaczenie - przede wszystkim dla nich samych, ale także dla Polski, Europy i świata - będzie miało to, czy owe wartości na Ukrainie ostatecznie zatriumfują. Patrząc, jak na naszych oczach na Ukrainie rozgrywa się wielka historia, spójrzmy z lotu ptaka, jak zmienił się ten kraj po uzyskaniu niepodległości.
Niepodległość na hamulcu
Dostępne dane sugerują, że warunki startu na Ukrainie i w Polsce nie różniły się radykalnie. W obu krajach PKB na mieszkańca wynosił około 5 tys. USD (licząc według parytetu siły nabywczej). Dzisiaj wskaźnik ten jest ponad dwa razy wyższy w Polsce niż u naszego wschodniego sąsiada. Oba kraje musiały się na starcie zmagać z gigantyczną inflacją, która była w obu wypadkach spowodowana ogromnym deficytem w finansach publicznych, pokrywanym emisją "pustego" pieniądza. Ukraina była krajem bardziej zurbanizowanym niż Polska: odsetek ludności miejskiej wynosił tam w 1991 r. 67 proc., u nas - 63 proc. Jednocześnie jednak jej gospodarka była silniej powiązana z gospodarką rosyjską niż gospodarka polska. Mieliśmy podobne wskaźniki umieralności niemowląt: 18 przypadków na 1000 urodzeń żywych na Ukrainie, 15 - w Polsce. W 2003 r. wskaźnik ten wynosił 17 u naszego sąsiada i tylko osiem w naszym kraju.
Ukraina po rozpadzie Związku Radzieckiego stanęła jednak przed zdecydowanie trudniejszym zadaniem niż Polska. Zakres koniecznych przemian ustrojowych był tam dużo większy, a przygotowanie do ich wykonania było znacznie mniejsze niż u nas. Jak pisze Tadeusz A. Olszański w znakomitej książce "Trud niepodległości: Ukraina na przełomie tysiącleci", "Ani społeczeństwo, ani elity Ukrainy nie były przygotowane do niepodległości, ani nawet jej sobie nie wyobrażały". I dalej: "I oto nagle, z dnia na dzień, trzeba było zacząć zarządzać państwem i jednocześnie to państwo tworzyć". Taka sytuacja wystarczyła, aby Ukraina - w odróżnieniu od Polski - nie rozpoczęła swego niepodległego bytu od dużej dawki rynkowych i stabilizujących reform. Przemiany w tym kierunku były raczej powolne i chwiejne, co sprzyjało powstawaniu rozmaitych patologii oraz hamowało rozwój. Do 2000 r. spadał rejestrowany dochód narodowy, choć zapewne rosła szara strefa.
Miotła Juszczenki
Punkt zwrotny nastąpił po 1998 r. W grudniu 1999 r. prezydent Kuczma powołuje na premiera Wiktora Juszczenkę, który pełnił do tego czasu funkcję szefa ukraińskiego banku centralnego. Rząd Juszczenki przyspieszył reformy, a jednocześnie - pod hasłem "czysta energia" - zabrał się do usuwania ogromnych nadużyć w handlu ropą i gazem z Rosją. Odzyskane dzięki temu pieniądze szacuje się na 4 mld USD. Wielką rolę w tym dziele odegrała pełna odwagi i determinacji wicepremier Julia Tymoszenko. Dzięki tym działaniom poprawiła się sytuacja budżetu i po raz pierwszy od 1991 r. zaczęto regularnie wypłacać renty i emerytury. Juszczenko staje się najbardziej popularnym politykiem na Ukrainie. Być może to spowodowało, że w maju 2000 r. zostaje odwołany, a na jego miejsce Kuczma powołuje Wiktora Janukowycza. Były premier tworzy blok polityczny Nasza Ukraina, który w wyborach w 2002 r. zdobywa najwięcej głosów (prawie 24 proc.); blok Julii Tymoszenko uzyskuje 7,3 proc. głosów.
Wzrost mniemany
Tymczasem sytuacja gospodarcza się poprawia. Poziom "oficjalnego" PKB od 1999 r. w 2003 r. wzrósł o 33 proc. Inflacja spadła z 28 proc. w 2000 r. do 5,2 proc. w 2003 r. Przyspiesza handel zagraniczny; eksport rośnie w latach 1999-2003 o 80 proc., a import - prawie o 85 proc. Jednocześnie - w znacznej mierze dzięki wzrastającym przekazom pieniędzy od Ukraińców pracujących za granicą - Ukraina uzyskuje sporą nadwyżkę w obrotach bieżących. Finanse publiczne są bliskie równowagi, z wyjątkiem 2004 r., kiedy to - kosztem deficytu - przed wyborami wyraźnie zwiększono wydatki socjalne. Trzeba też dodać, że niezła sytuacja budżetu wynika głównie z szybkiego wzrostu gospodarki, który dawał szybko powiększające się dochody podatkowe, w całości przeznaczane na rosnące wydatki. Spadek tempa wzrostu gospodarki - a z tym się trzeba zawsze liczyć - może więc ujawnić duże problemy budżetowe na Ukrainie.
Mimo przyspieszenia wzrostu gospodarki po 1999 r. rejestrowany PKB wyniósł w 2003 r. tylko 51 proc. PKB z 1989 r. (w Polsce - 135 proc.). Niemałe znaczenie dla poprawy sytuacji gospodarczej miał też wzrost cen metali na rynkach światowych - ukraińskie hutnictwo dobrze na tym wyszło. Nie można też pominąć roli reform dokonywanych od 1999 r. Waga tych czynników w poprawie sytuacji gospodarczej jest trudna do wymierzenia i podlega dyskusji. Nie kwestionując reformatorskich postępów, można jednak powiedzieć, że pod względem zdecydowanej większości głównych miar jakości instytucjonalnych warunków gospodarowania Ukraina wypada gorzej niż kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Wskaźnik ogólnego zakresu wolności gospodarczej, obliczony przez Instytut Frasera, wyniósł w 2002 r. dla Ukrainy 5,3 przy środkowoeuropejskiej średniej 6,9 (dla Polski - 6,4). Miara jakości systemu prawnego, w tym ochrony praw własności, osiągnęła na Ukrainie poziom 4,4 przy średniej 6,2 (Polska - 5,9). Ukraina ma też bardzo sztywne przepisy prawa pracy, dużo bardziej restrykcyjne niż w większości krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Klany Ukrainy
Te i inne wskaźniki nie oddają jednak w pełni istoty systemu, który powstał na Ukrainie. Polega ona mianowicie na silnej koncentracji władzy gospodarczej, politycznej i medialnej w rękach kilku grup, które Tadeusz A. Olszański nazywa klanami. Życie polityczno-gospodarcze zostało zdominowane przez stosunki (walkę, współpracę) między nimi. Do powstania klanów przyczyniło się wyłączenie kapitału zagranicznego z prywatyzacji dużych przedsiębiorstw. Na placu boju pozostawali bowiem lokalni oligarchowie, którzy nabywali państwowy majątek po niższych cenach, niż gdyby do przetargów byli dopuszczeni zewnętrzni inwestorzy. Nie wiem, czy z tych skutków blokady dostępu zagranicznego kapitału do prywatyzacji zdają sobie sprawę nasi rodzimi krytycy udziału tego kapitału w polskiej transformacji. Powstały na Ukrainie oligarchiczny układ jest w konflikcie z równością wobec prawa, co jest nieodłączną cechą praworządności, oraz z zasadami wolnej konkurencji. Członkowie klanów korzystają z uprzywilejowanej pozycji, inni muszą się zmagać z biurokratycznymi przepisami oraz z ociężałą i nierzadko skorumpowaną administracją. Walka Ukraińców o praworządność jest więc zarazem walką o zdrowy rozwój.
Dostępne dane sugerują, że warunki startu na Ukrainie i w Polsce nie różniły się radykalnie. W obu krajach PKB na mieszkańca wynosił około 5 tys. USD (licząc według parytetu siły nabywczej). Dzisiaj wskaźnik ten jest ponad dwa razy wyższy w Polsce niż u naszego wschodniego sąsiada. Oba kraje musiały się na starcie zmagać z gigantyczną inflacją, która była w obu wypadkach spowodowana ogromnym deficytem w finansach publicznych, pokrywanym emisją "pustego" pieniądza. Ukraina była krajem bardziej zurbanizowanym niż Polska: odsetek ludności miejskiej wynosił tam w 1991 r. 67 proc., u nas - 63 proc. Jednocześnie jednak jej gospodarka była silniej powiązana z gospodarką rosyjską niż gospodarka polska. Mieliśmy podobne wskaźniki umieralności niemowląt: 18 przypadków na 1000 urodzeń żywych na Ukrainie, 15 - w Polsce. W 2003 r. wskaźnik ten wynosił 17 u naszego sąsiada i tylko osiem w naszym kraju.
Ukraina po rozpadzie Związku Radzieckiego stanęła jednak przed zdecydowanie trudniejszym zadaniem niż Polska. Zakres koniecznych przemian ustrojowych był tam dużo większy, a przygotowanie do ich wykonania było znacznie mniejsze niż u nas. Jak pisze Tadeusz A. Olszański w znakomitej książce "Trud niepodległości: Ukraina na przełomie tysiącleci", "Ani społeczeństwo, ani elity Ukrainy nie były przygotowane do niepodległości, ani nawet jej sobie nie wyobrażały". I dalej: "I oto nagle, z dnia na dzień, trzeba było zacząć zarządzać państwem i jednocześnie to państwo tworzyć". Taka sytuacja wystarczyła, aby Ukraina - w odróżnieniu od Polski - nie rozpoczęła swego niepodległego bytu od dużej dawki rynkowych i stabilizujących reform. Przemiany w tym kierunku były raczej powolne i chwiejne, co sprzyjało powstawaniu rozmaitych patologii oraz hamowało rozwój. Do 2000 r. spadał rejestrowany dochód narodowy, choć zapewne rosła szara strefa.
Miotła Juszczenki
Punkt zwrotny nastąpił po 1998 r. W grudniu 1999 r. prezydent Kuczma powołuje na premiera Wiktora Juszczenkę, który pełnił do tego czasu funkcję szefa ukraińskiego banku centralnego. Rząd Juszczenki przyspieszył reformy, a jednocześnie - pod hasłem "czysta energia" - zabrał się do usuwania ogromnych nadużyć w handlu ropą i gazem z Rosją. Odzyskane dzięki temu pieniądze szacuje się na 4 mld USD. Wielką rolę w tym dziele odegrała pełna odwagi i determinacji wicepremier Julia Tymoszenko. Dzięki tym działaniom poprawiła się sytuacja budżetu i po raz pierwszy od 1991 r. zaczęto regularnie wypłacać renty i emerytury. Juszczenko staje się najbardziej popularnym politykiem na Ukrainie. Być może to spowodowało, że w maju 2000 r. zostaje odwołany, a na jego miejsce Kuczma powołuje Wiktora Janukowycza. Były premier tworzy blok polityczny Nasza Ukraina, który w wyborach w 2002 r. zdobywa najwięcej głosów (prawie 24 proc.); blok Julii Tymoszenko uzyskuje 7,3 proc. głosów.
Wzrost mniemany
Tymczasem sytuacja gospodarcza się poprawia. Poziom "oficjalnego" PKB od 1999 r. w 2003 r. wzrósł o 33 proc. Inflacja spadła z 28 proc. w 2000 r. do 5,2 proc. w 2003 r. Przyspiesza handel zagraniczny; eksport rośnie w latach 1999-2003 o 80 proc., a import - prawie o 85 proc. Jednocześnie - w znacznej mierze dzięki wzrastającym przekazom pieniędzy od Ukraińców pracujących za granicą - Ukraina uzyskuje sporą nadwyżkę w obrotach bieżących. Finanse publiczne są bliskie równowagi, z wyjątkiem 2004 r., kiedy to - kosztem deficytu - przed wyborami wyraźnie zwiększono wydatki socjalne. Trzeba też dodać, że niezła sytuacja budżetu wynika głównie z szybkiego wzrostu gospodarki, który dawał szybko powiększające się dochody podatkowe, w całości przeznaczane na rosnące wydatki. Spadek tempa wzrostu gospodarki - a z tym się trzeba zawsze liczyć - może więc ujawnić duże problemy budżetowe na Ukrainie.
Mimo przyspieszenia wzrostu gospodarki po 1999 r. rejestrowany PKB wyniósł w 2003 r. tylko 51 proc. PKB z 1989 r. (w Polsce - 135 proc.). Niemałe znaczenie dla poprawy sytuacji gospodarczej miał też wzrost cen metali na rynkach światowych - ukraińskie hutnictwo dobrze na tym wyszło. Nie można też pominąć roli reform dokonywanych od 1999 r. Waga tych czynników w poprawie sytuacji gospodarczej jest trudna do wymierzenia i podlega dyskusji. Nie kwestionując reformatorskich postępów, można jednak powiedzieć, że pod względem zdecydowanej większości głównych miar jakości instytucjonalnych warunków gospodarowania Ukraina wypada gorzej niż kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Wskaźnik ogólnego zakresu wolności gospodarczej, obliczony przez Instytut Frasera, wyniósł w 2002 r. dla Ukrainy 5,3 przy środkowoeuropejskiej średniej 6,9 (dla Polski - 6,4). Miara jakości systemu prawnego, w tym ochrony praw własności, osiągnęła na Ukrainie poziom 4,4 przy średniej 6,2 (Polska - 5,9). Ukraina ma też bardzo sztywne przepisy prawa pracy, dużo bardziej restrykcyjne niż w większości krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Klany Ukrainy
Te i inne wskaźniki nie oddają jednak w pełni istoty systemu, który powstał na Ukrainie. Polega ona mianowicie na silnej koncentracji władzy gospodarczej, politycznej i medialnej w rękach kilku grup, które Tadeusz A. Olszański nazywa klanami. Życie polityczno-gospodarcze zostało zdominowane przez stosunki (walkę, współpracę) między nimi. Do powstania klanów przyczyniło się wyłączenie kapitału zagranicznego z prywatyzacji dużych przedsiębiorstw. Na placu boju pozostawali bowiem lokalni oligarchowie, którzy nabywali państwowy majątek po niższych cenach, niż gdyby do przetargów byli dopuszczeni zewnętrzni inwestorzy. Nie wiem, czy z tych skutków blokady dostępu zagranicznego kapitału do prywatyzacji zdają sobie sprawę nasi rodzimi krytycy udziału tego kapitału w polskiej transformacji. Powstały na Ukrainie oligarchiczny układ jest w konflikcie z równością wobec prawa, co jest nieodłączną cechą praworządności, oraz z zasadami wolnej konkurencji. Członkowie klanów korzystają z uprzywilejowanej pozycji, inni muszą się zmagać z biurokratycznymi przepisami oraz z ociężałą i nierzadko skorumpowaną administracją. Walka Ukraińców o praworządność jest więc zarazem walką o zdrowy rozwój.
Więcej możesz przeczytać w 52/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.