Z czego spowiadają się Polacy? Wyznaj mi swoje grzechy, a powiem ci, kim jesteś. Żadne badanie socjologiczne nie powie tyle o Polakach jak to, z czego się spowiadają, albo raczej to, czego nie wyznają przy konfesjonale. Nawet w anonimowych ankietach nie mówi się o najgorszych uczynkach: aborcji, zdradach małżeńskich, kradzieżach czy donosach. Katalog grzechów polskich katolików, nawet jeśli - jak dowodzą badania Pentora na zlecenie "Wprost" - tylko 71 proc. Polaków szczerze wyznaje spowiednikowi swoje przewinienia, to kopalnia wiedzy o naszej moralności, wyznawanym systemie wartości czy obyczajach. To w konfesjonale o swojej przeszłości opowiadają osoby z tzw. listy Wildsteina.
Warszawski ksiądz mówi "Wprost", że kilkanaście dni temu przyszedł do niego mężczyzna i wyznał: "Jestem na liście". Zaczął się tłumaczyć, iż z głupoty podpisał zobowiązanie do współpracy z SB, ale nikomu nie szkodził. Nasz rozmówca udzielił rozgrzeszenia. Ale gdy wyszedł z konfesjonału, zaczął się zastanawiać, jakie właściwie przykazanie złamał ten człowiek.
Cnota korupcji
Księża z trudem sobie radzą z kwalifikacją nowych grzechów, nie tylko takich jak współpraca z bezpieką czy antykoncepcja. Z kolei spowiadający się niektórych czynów w ogóle nie uznają za grzechy. Tak jest na przykład w wypadku oszustw podatkowych, wyłudzania świadczeń (renty na lewo załatwiło sobie, według wicepremiera Jerzego Hausnera, półtora miliona Polaków) bądź zwolnień lekarskich. Ale nie tylko. Badania zlecone przez "Wprost" przynoszą szokujące informacje o tym, co uznajemy za grzech. Oto 58 proc. Polaków nie uważa za grzech współżycia seksualnego przed ślubem, 52 proc. nie widzi nic złego w antykoncepcji, a co drugi Polak akceptuje życie w związku bez ślubu. Ponad 39 proc. badanych nie potępia rozwodów, a 34 proc. akceptuje przelotne romanse. Aż 70 proc. Polaków nie uważa za grzech "święcenia dnia świętego" w supermarkecie, a 55 proc. nic zdrożnego nie dostrzega w prowadzeniu prywatnych rozmów przez służbowy telefon. Prawie 39 proc. nie wyrzuca sobie łamania przepisów ruchu drogowego, a ponad 30 proc. ma spokojne sumienie, źle pracując czy oszukując na podatkach. Aż 29 proc. nie uważa za grzech dawania łapówek lekarzom, a 27 proc. - policjantom. Palenie marihuany nie jest z kolei grzechem dla 26 proc. Ponad 32 proc. badanych w sondażu Pentora dla "Wprost" uznało, że grzechem nie jest homoseksualizm. Co prawda dwie trzecie Polaków uważa związki osób tej samej płci za niewłaściwe, ale ich nie potępia. Jeszcze kilkanaście lat temu księża często spowiadali homoseksualistów, którzy skłonność do tej samej płci uznawali za grzech. Obecnie takie osoby można policzyć na palcach jednej ręki. - Pierwsza spowiedź, którą prowadziłem w życiu, wyglądała tak, że przyszły do mnie jedna po drugiej dwie lesbijki. Opowiedziały o swojej skłonności, nie zamierzały jednak zmieniać postępowania. Z konfesjonału wyszedłem mokry, bo nie bardzo wiedziałem, co im powiedzieć - wspomina młody warszawski spowiednik.
Wbrew opiniom feministek i znacznej części środowisk lewicowych zdecydowana większość polskich katolików uważa za grzech aborcję (82 proc.). - Z powodu traumy, jaką aborcja wywołuje, większość wyznaje ten grzech dopiero po kilku latach od dokonania zabiegu. Wyrzutów sumienia nie odczuwają natomiast partnerzy kobiet, które dokonały aborcji - opowiada nam spowiednik z Łodzi.
Z naszych badań wynika, że przeciętny Polak spowiada się prawie cztery razy (dokładnie 3,7), a 72 proc. co najmniej raz w roku. Jesteśmy ewenementem nawet na tle katolickich Włoch czy Irlandii - przeciętnie spowiadamy się dwanaście razy częściej niż wierzący w tych krajach. Czym jest dla Polaków spowiedź? Prof. Andrzej Wójtowicz, socjolog religii, uważa, że spowiedź jest przede wszystkim sposobem kontroli społecznej, narzucającym granice naszym postępkom. Czy bez wyznania grzechów bylibyśmy gorsi? Wiele na to wskazuje, choć księża skarżą się, że wierni często "spowiadają się z pierdół, by utopić autentyczny grzech w standardowych drobiazgach typu "jadłem mięso w piątek", czyli de facto dalej żyć w grzechu".
Bezgrzeszny seks
Wyniki zleconych przez "Wprost" badań dowodzą, że im grzech powszechniejszy, tym więcej osób nie uważa go za grzech. Tak jest przede wszystkim ze sferą seksu. "Prawdziwym krzyżem spowiednika stała się dziś dziedzina erotyzmu (...). Wydaje się, że w tej dziedzinie najłatwiej upaść" - pisał ks. Józef Tischner. Sfery seksu w największym stopniu dotyczy to, co socjolog prof. Janusz Mariański, autor m.in. książki "Religijność społeczeństwa polskiego w perspektywie europejskiej", określa jako "ewolucję moralności nakazów i zakazów w kierunku moralności indywidualnych osądów". Innymi słowy - z niektórych grzesznych czynów Polacy się nie spowiadają, bo nawet jeśli słyszeli o potępieniu ich przez Kościół, mają w tej kwestii inne zdanie. - Młodzi przystępujący do spowiedzi przedślubnej często zapominają wspomnieć księdzu, że współżyją z sobą, a kiedy o to pytam, okazuje się, że 90 proc. już było ze sobą w łóżku. Czasem dowiaduję się o tym, że mają to już za sobą w sposób pośredni, kiedy wyznają: "Zdradziłam narzeczonego lub narzeczoną". Współżycie narzeczonych przed ślubem nie jest przez większość uznawane za występek - mówi "Wprost" ksiądz Roman Batorski z parafii Kamionek koło Wyszogrodu. Podobnie jest ze środkami antykoncepcyjnymi. Duża część spowiadających się usiłuje przekonywać księdza, że lepiej brać pigułkę czy używać prezerwatywy, niż się poddawać aborcji, czyli popełnić prawdziwy grzech. Większość zakaz antykoncepcji uważa za przeżytek i w ogóle się z tego nie spowiada. Widać to po wypowiedziach na ten temat na internetowym forum www.spowiedz.pl. "Jestem z chłopakiem od trzech lat. Zdecydowaliśmy się na rozpoczęcie współżycia już jakiś czas temu, biorę regularnie środki antykoncepcyjne. Bardzo się kochamy, więc nie mam wyrzutów sumienia" - to typowa wypowiedź na tym forum. Kardynał Alfonso Lopez Trujillo, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny, autor wydanego w 1997 r. "Wademekum dla spowiedników", uważa, że taka osoba nie powinna otrzymać rozgrzeszenia. "Częste popadanie w grzech antykoncepcji nie stanowi jeszcze powodu odmowy rozgrzeszenia. Może to zachodzić przy braku skruchy" - pisze.
Za grzech najdynamiczniej się rozpowszechniający spowiednicy uznają seks wirtualny - głównie erotyczne czaty, które (według ogłoszonych niedawno badań prof. Zbigniewa Izdebskiego i OBOP) odwiedza około 3 milionów Polaków. W tej sprawie wypowiedział się Watykan, wydając oficjalny dokument, że nieprzyzwoite rozmowy w sieci niczym się nie różnią od tych w realu. Do wiernych to nie dotarło. Jeden z księży opowiada "Wprost", jak kilkunastoletni chłopak przyznał się do grzechu autopederastii. Gdy ksiądz spytał, co to takiego, chłopak odparł, że uprawia seks analny z samym sobą. O tym, jak to robić, dowiedział się z internetowego czata. - O ile flirt przez Internet grzechem nie jest, o tyle rozmowy erotyczne na tych forach mają charakter pornograficzny i często są połączone z onanizmem. Spowiadała się u mnie kiedyś dziewczyna, która przyznała, że przez gadu-gadu poznała kilkunastu mężczyzn, z którymi potem uprawiała seks - opowiada warszawski spowiednik. W taki sposób zgrzeszyło, według cytowanych wyżej badań OBOP, co najmniej 780 tys. osób.
Kradnij i cudzołóż!
- Można powiedzieć, iż "władza, seks i pieniądze" plus ich kombinacje dobrze opisują 95 proc. polskich grzechów - mówi "Wprost" dominikanin Michał Paluch z Warszawy. Z sondażu Pentora dla "Wprost" wynika tymczasem, że Polacy mają największy problem z zupełnie innymi grzechami. Na pytanie, jak często osoby z najbliższego otoczenia ankietowanego łamią drugie przykazanie ("Nie będziesz wymieniał imienia Pana Boga swego nadaremno"), "często" lub "bardzo często" odpowiedziało 46 proc. Polaków. Kolejne miejsce pod względem częstotliwości grzeszenia zajmuje trzecie przykazanie ("Będziesz dzień święty święcił") - 26 proc. Polaków, a 24 proc. łamie ósme przykazanie ("Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu").
Z deklaracji badanych wyłania się obraz bliski ideałowi - czasem zdarza nam się kłamać i opuścić niedzielną mszę, a powszechnie nadużywamy boskiego imienia. Innych grzechów właściwie nie popełniamy. Nie cudzołożymy (zdaniem ankietowanych, często robi to raptem 9 proc. Polaków), nie pożądamy żon swoich bliźnich (jedynie 8 proc.) ani ich dobytku (13 proc.), nie kradniemy (tylko 10 proc.).
Z analiz prof. Janusza Mariańskiego wynika, że Polacy za najmniej ważne uważają przykazania drugie, trzecie i ósme, czyli te same, o których w badaniu Pentora dla "Wprost" mówią, że łamią je najczęściej. Nasuwa się oczywiste przypuszczenie, że poważniejszych grzechów albo nie chcemy wyznać, albo nie uważamy, że kradzież, korupcja czy cudzołóstwo to grzech.
- Większość grzechów wymienianych w konfesjonale to wykroczenia przeciwko szóstemu przykazaniu, czyli takie jak zdrady małżeńskie czy rozstania małżonków. Takie sytuacje są szczególnie trudne dla spowiednika, bo ma on dylemat, czy może w takiej sytuacji udzielić rozgrzeszenia - mówi "Wprost" prymas Polski Józef Glemp.
Rynkowa szkoła cnoty
Od lat za problem społeczny numer jeden większość Polaków uważa korupcję - aż 90 proc. ankietowanych twierdzi, że nasz kraj jest przeżarty tą plagą. Z zamówionych przez nas badań wynika tymczasem, że prawie 30 proc. Polaków w ogóle nie uważa korupcji za grzech. Wielu uważa, że wielu "załatwienie" i przekręty podatkowe uważa za przejaw zaradności. Polacy dopiero się uczą, że wolny rynek premiuje uczciwość, a nie krętactwa. - W konfesjonale często jesteśmy pytani o to, czy na przykład wykorzystanie luk prawnych jest w pewnych sytuacjach dozwolone, czy nie - opowiada dominikanin Wojciech Jędrzejewski. Podobne problemy mają spowiednicy z osobami, które pracującą w supermarketach w niedzielę. Jeśli odmówią przyjścia w niedzielę, stracą pracę.
Aż jedna trzecia Polaków uważa, że nie jest grzechem nieprzykładanie się do pracy, a ponad połowa nie ma wyrzutów sumienia, korzystając ze służbowego sprzętu w prywatnych sprawach. Ksiądz Stanisław Banach z Głowna koło Łodzi opowiada, że kiedy zwraca uwagę spowiadającym się, że powinni być w pracy uczciwi, wielu twierdzi, że pracodawcy ich wykorzystują, więc oszukując ich, rekompensują sobie wyzysk.
Po co się spowiadamy?
- Kiedyś spowiedź miała funkcję dyscyplinującą i karzącą. Dziś ważniejsza jest funkcja socjalizująca. W podręcznikach dla spowiedników zwraca się uwagę na przestrzeganie norm wspólnoty i przykazanie miłości bliźniego - mówi socjolog religii prof. Andrzej Wójtowicz. Potwierdzają tę opinię księża i hierarchowie. - Wyraźnie wzrasta świadomość grzechów społecznych. Coraz więcej osób spowiada się z korupcji, oszustw, a nawet z braku aktywności w życiu publicznym - mówi "Wprost" prymas Glemp.
Ksiądz Marek Dziewiecki, z wykształcenia psycholog, uważa, że spowiedź ma w Polsce wciąż wielkie znaczenie, także dlatego słaba jest dostępność do usług psychoterapeutycznych. W przeciwieństwie do spowiedników psychologowie nie oceniają postępków, lecz oferują quasi-religijną wiarę w samorealizację i stanowienie własnych kryteriów moralności. Innymi słowy - zawsze dają rozgrzeszenie bez pokuty. "Terapeuta w pewnych sytuacjach może zachęcić swojego pacjenta, aby skorzystał także z pomocy dobrego spowiednika, natomiast spowiednik w pewnych sytuacjach winien poradzić penitentowi skorzystanie również z pomocy terapeuty. Te dwie formy pomocy nie powinny z sobą rywalizować" - zauważa jezuita Józef Augustyn.
Na Zachodzie kozetka wygrywa z konfesjonałem; w Polsce z psychoterapii korzysta 2 proc. obywateli, do spowiedzi przystępuje - 70 proc. Jednak także Polski dotyczy zjawisko, które Jan Paweł II nazwał kryzysem świadomości grzechu. Tyle że nieświadomość grzechu nie zwalnia z moralnej odpowiedzialności, tak jak nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności karnej.
Cnota korupcji
Księża z trudem sobie radzą z kwalifikacją nowych grzechów, nie tylko takich jak współpraca z bezpieką czy antykoncepcja. Z kolei spowiadający się niektórych czynów w ogóle nie uznają za grzechy. Tak jest na przykład w wypadku oszustw podatkowych, wyłudzania świadczeń (renty na lewo załatwiło sobie, według wicepremiera Jerzego Hausnera, półtora miliona Polaków) bądź zwolnień lekarskich. Ale nie tylko. Badania zlecone przez "Wprost" przynoszą szokujące informacje o tym, co uznajemy za grzech. Oto 58 proc. Polaków nie uważa za grzech współżycia seksualnego przed ślubem, 52 proc. nie widzi nic złego w antykoncepcji, a co drugi Polak akceptuje życie w związku bez ślubu. Ponad 39 proc. badanych nie potępia rozwodów, a 34 proc. akceptuje przelotne romanse. Aż 70 proc. Polaków nie uważa za grzech "święcenia dnia świętego" w supermarkecie, a 55 proc. nic zdrożnego nie dostrzega w prowadzeniu prywatnych rozmów przez służbowy telefon. Prawie 39 proc. nie wyrzuca sobie łamania przepisów ruchu drogowego, a ponad 30 proc. ma spokojne sumienie, źle pracując czy oszukując na podatkach. Aż 29 proc. nie uważa za grzech dawania łapówek lekarzom, a 27 proc. - policjantom. Palenie marihuany nie jest z kolei grzechem dla 26 proc. Ponad 32 proc. badanych w sondażu Pentora dla "Wprost" uznało, że grzechem nie jest homoseksualizm. Co prawda dwie trzecie Polaków uważa związki osób tej samej płci za niewłaściwe, ale ich nie potępia. Jeszcze kilkanaście lat temu księża często spowiadali homoseksualistów, którzy skłonność do tej samej płci uznawali za grzech. Obecnie takie osoby można policzyć na palcach jednej ręki. - Pierwsza spowiedź, którą prowadziłem w życiu, wyglądała tak, że przyszły do mnie jedna po drugiej dwie lesbijki. Opowiedziały o swojej skłonności, nie zamierzały jednak zmieniać postępowania. Z konfesjonału wyszedłem mokry, bo nie bardzo wiedziałem, co im powiedzieć - wspomina młody warszawski spowiednik.
Wbrew opiniom feministek i znacznej części środowisk lewicowych zdecydowana większość polskich katolików uważa za grzech aborcję (82 proc.). - Z powodu traumy, jaką aborcja wywołuje, większość wyznaje ten grzech dopiero po kilku latach od dokonania zabiegu. Wyrzutów sumienia nie odczuwają natomiast partnerzy kobiet, które dokonały aborcji - opowiada nam spowiednik z Łodzi.
Z naszych badań wynika, że przeciętny Polak spowiada się prawie cztery razy (dokładnie 3,7), a 72 proc. co najmniej raz w roku. Jesteśmy ewenementem nawet na tle katolickich Włoch czy Irlandii - przeciętnie spowiadamy się dwanaście razy częściej niż wierzący w tych krajach. Czym jest dla Polaków spowiedź? Prof. Andrzej Wójtowicz, socjolog religii, uważa, że spowiedź jest przede wszystkim sposobem kontroli społecznej, narzucającym granice naszym postępkom. Czy bez wyznania grzechów bylibyśmy gorsi? Wiele na to wskazuje, choć księża skarżą się, że wierni często "spowiadają się z pierdół, by utopić autentyczny grzech w standardowych drobiazgach typu "jadłem mięso w piątek", czyli de facto dalej żyć w grzechu".
Bezgrzeszny seks
Wyniki zleconych przez "Wprost" badań dowodzą, że im grzech powszechniejszy, tym więcej osób nie uważa go za grzech. Tak jest przede wszystkim ze sferą seksu. "Prawdziwym krzyżem spowiednika stała się dziś dziedzina erotyzmu (...). Wydaje się, że w tej dziedzinie najłatwiej upaść" - pisał ks. Józef Tischner. Sfery seksu w największym stopniu dotyczy to, co socjolog prof. Janusz Mariański, autor m.in. książki "Religijność społeczeństwa polskiego w perspektywie europejskiej", określa jako "ewolucję moralności nakazów i zakazów w kierunku moralności indywidualnych osądów". Innymi słowy - z niektórych grzesznych czynów Polacy się nie spowiadają, bo nawet jeśli słyszeli o potępieniu ich przez Kościół, mają w tej kwestii inne zdanie. - Młodzi przystępujący do spowiedzi przedślubnej często zapominają wspomnieć księdzu, że współżyją z sobą, a kiedy o to pytam, okazuje się, że 90 proc. już było ze sobą w łóżku. Czasem dowiaduję się o tym, że mają to już za sobą w sposób pośredni, kiedy wyznają: "Zdradziłam narzeczonego lub narzeczoną". Współżycie narzeczonych przed ślubem nie jest przez większość uznawane za występek - mówi "Wprost" ksiądz Roman Batorski z parafii Kamionek koło Wyszogrodu. Podobnie jest ze środkami antykoncepcyjnymi. Duża część spowiadających się usiłuje przekonywać księdza, że lepiej brać pigułkę czy używać prezerwatywy, niż się poddawać aborcji, czyli popełnić prawdziwy grzech. Większość zakaz antykoncepcji uważa za przeżytek i w ogóle się z tego nie spowiada. Widać to po wypowiedziach na ten temat na internetowym forum www.spowiedz.pl. "Jestem z chłopakiem od trzech lat. Zdecydowaliśmy się na rozpoczęcie współżycia już jakiś czas temu, biorę regularnie środki antykoncepcyjne. Bardzo się kochamy, więc nie mam wyrzutów sumienia" - to typowa wypowiedź na tym forum. Kardynał Alfonso Lopez Trujillo, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny, autor wydanego w 1997 r. "Wademekum dla spowiedników", uważa, że taka osoba nie powinna otrzymać rozgrzeszenia. "Częste popadanie w grzech antykoncepcji nie stanowi jeszcze powodu odmowy rozgrzeszenia. Może to zachodzić przy braku skruchy" - pisze.
Za grzech najdynamiczniej się rozpowszechniający spowiednicy uznają seks wirtualny - głównie erotyczne czaty, które (według ogłoszonych niedawno badań prof. Zbigniewa Izdebskiego i OBOP) odwiedza około 3 milionów Polaków. W tej sprawie wypowiedział się Watykan, wydając oficjalny dokument, że nieprzyzwoite rozmowy w sieci niczym się nie różnią od tych w realu. Do wiernych to nie dotarło. Jeden z księży opowiada "Wprost", jak kilkunastoletni chłopak przyznał się do grzechu autopederastii. Gdy ksiądz spytał, co to takiego, chłopak odparł, że uprawia seks analny z samym sobą. O tym, jak to robić, dowiedział się z internetowego czata. - O ile flirt przez Internet grzechem nie jest, o tyle rozmowy erotyczne na tych forach mają charakter pornograficzny i często są połączone z onanizmem. Spowiadała się u mnie kiedyś dziewczyna, która przyznała, że przez gadu-gadu poznała kilkunastu mężczyzn, z którymi potem uprawiała seks - opowiada warszawski spowiednik. W taki sposób zgrzeszyło, według cytowanych wyżej badań OBOP, co najmniej 780 tys. osób.
Kradnij i cudzołóż!
- Można powiedzieć, iż "władza, seks i pieniądze" plus ich kombinacje dobrze opisują 95 proc. polskich grzechów - mówi "Wprost" dominikanin Michał Paluch z Warszawy. Z sondażu Pentora dla "Wprost" wynika tymczasem, że Polacy mają największy problem z zupełnie innymi grzechami. Na pytanie, jak często osoby z najbliższego otoczenia ankietowanego łamią drugie przykazanie ("Nie będziesz wymieniał imienia Pana Boga swego nadaremno"), "często" lub "bardzo często" odpowiedziało 46 proc. Polaków. Kolejne miejsce pod względem częstotliwości grzeszenia zajmuje trzecie przykazanie ("Będziesz dzień święty święcił") - 26 proc. Polaków, a 24 proc. łamie ósme przykazanie ("Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu").
Z deklaracji badanych wyłania się obraz bliski ideałowi - czasem zdarza nam się kłamać i opuścić niedzielną mszę, a powszechnie nadużywamy boskiego imienia. Innych grzechów właściwie nie popełniamy. Nie cudzołożymy (zdaniem ankietowanych, często robi to raptem 9 proc. Polaków), nie pożądamy żon swoich bliźnich (jedynie 8 proc.) ani ich dobytku (13 proc.), nie kradniemy (tylko 10 proc.).
Z analiz prof. Janusza Mariańskiego wynika, że Polacy za najmniej ważne uważają przykazania drugie, trzecie i ósme, czyli te same, o których w badaniu Pentora dla "Wprost" mówią, że łamią je najczęściej. Nasuwa się oczywiste przypuszczenie, że poważniejszych grzechów albo nie chcemy wyznać, albo nie uważamy, że kradzież, korupcja czy cudzołóstwo to grzech.
- Większość grzechów wymienianych w konfesjonale to wykroczenia przeciwko szóstemu przykazaniu, czyli takie jak zdrady małżeńskie czy rozstania małżonków. Takie sytuacje są szczególnie trudne dla spowiednika, bo ma on dylemat, czy może w takiej sytuacji udzielić rozgrzeszenia - mówi "Wprost" prymas Polski Józef Glemp.
Rynkowa szkoła cnoty
Od lat za problem społeczny numer jeden większość Polaków uważa korupcję - aż 90 proc. ankietowanych twierdzi, że nasz kraj jest przeżarty tą plagą. Z zamówionych przez nas badań wynika tymczasem, że prawie 30 proc. Polaków w ogóle nie uważa korupcji za grzech. Wielu uważa, że wielu "załatwienie" i przekręty podatkowe uważa za przejaw zaradności. Polacy dopiero się uczą, że wolny rynek premiuje uczciwość, a nie krętactwa. - W konfesjonale często jesteśmy pytani o to, czy na przykład wykorzystanie luk prawnych jest w pewnych sytuacjach dozwolone, czy nie - opowiada dominikanin Wojciech Jędrzejewski. Podobne problemy mają spowiednicy z osobami, które pracującą w supermarketach w niedzielę. Jeśli odmówią przyjścia w niedzielę, stracą pracę.
Aż jedna trzecia Polaków uważa, że nie jest grzechem nieprzykładanie się do pracy, a ponad połowa nie ma wyrzutów sumienia, korzystając ze służbowego sprzętu w prywatnych sprawach. Ksiądz Stanisław Banach z Głowna koło Łodzi opowiada, że kiedy zwraca uwagę spowiadającym się, że powinni być w pracy uczciwi, wielu twierdzi, że pracodawcy ich wykorzystują, więc oszukując ich, rekompensują sobie wyzysk.
Po co się spowiadamy?
- Kiedyś spowiedź miała funkcję dyscyplinującą i karzącą. Dziś ważniejsza jest funkcja socjalizująca. W podręcznikach dla spowiedników zwraca się uwagę na przestrzeganie norm wspólnoty i przykazanie miłości bliźniego - mówi socjolog religii prof. Andrzej Wójtowicz. Potwierdzają tę opinię księża i hierarchowie. - Wyraźnie wzrasta świadomość grzechów społecznych. Coraz więcej osób spowiada się z korupcji, oszustw, a nawet z braku aktywności w życiu publicznym - mówi "Wprost" prymas Glemp.
Ksiądz Marek Dziewiecki, z wykształcenia psycholog, uważa, że spowiedź ma w Polsce wciąż wielkie znaczenie, także dlatego słaba jest dostępność do usług psychoterapeutycznych. W przeciwieństwie do spowiedników psychologowie nie oceniają postępków, lecz oferują quasi-religijną wiarę w samorealizację i stanowienie własnych kryteriów moralności. Innymi słowy - zawsze dają rozgrzeszenie bez pokuty. "Terapeuta w pewnych sytuacjach może zachęcić swojego pacjenta, aby skorzystał także z pomocy dobrego spowiednika, natomiast spowiednik w pewnych sytuacjach winien poradzić penitentowi skorzystanie również z pomocy terapeuty. Te dwie formy pomocy nie powinny z sobą rywalizować" - zauważa jezuita Józef Augustyn.
Na Zachodzie kozetka wygrywa z konfesjonałem; w Polsce z psychoterapii korzysta 2 proc. obywateli, do spowiedzi przystępuje - 70 proc. Jednak także Polski dotyczy zjawisko, które Jan Paweł II nazwał kryzysem świadomości grzechu. Tyle że nieświadomość grzechu nie zwalnia z moralnej odpowiedzialności, tak jak nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności karnej.
Wirtualny konfesjonał |
---|
Kościół wprawdzie odrzuca spowiedź przez Internet, ale sieć jest dla wielu, zwłaszcza młodych księży pomocą w spowiadaniu. W ten sposób konsultują się, poznają problemy wiernych. Młodzi księża praktykują też tzw. przewodnictwo duchowe przez sieć, czyli udzielanie indywidualnych porad. W sieci wierni bywają bardziej szczerzy niż w konfesjonale, bo są anonimowi. Często taka rozmowa prowadzi internautę do konfesjonału. Polacy wynaleźli pierwszy w historii komputerowy rachunek sumienia, pozwalający dzieciom przygotować się do sakramentu pokuty. Program "Przyjdź, Panie Jezu" opracowali ci sami autorzy, którzy wcześniej stworzyli grę ewangelizacyjną "Ja jestem" (rozpowszechniana jest w 17 krajach). |
Więcej możesz przeczytać w 9/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.