Camilla uosabia ideał współczesnej kochanki, co z definicji gwarantuje partnerowi porozumienie dusz i udany seks "Pragnęłam szczęścia. Byłam bardzo zakochana i z ufnością oddałam własny los w ręce męża. Tak, podcięłam sobie żyły, to był mój krzyk wolności" - wyznania te padły przed wielu laty z ust księżnej Diany podczas słynnego wywiadu dla telewizji BBC. W tym samym momencie świat dowiedział się, że oto kolejna bajka, którą skonstruowano na użytek publiczny, nie skończy się dobrze. Co było dalej, wiemy. Dziś życie dopisuje do tej nie spełnionej miłosnej historii swój finał. Bajkowy. Nadeszła oczekiwana zmiana miejsc. Owdowiały Karol, po trwającym 35 lat romansie, poślubi swoją kochankę Camillę Parker-Bowles.
Według badań przeprowadzonych z tej okazji przez "The Times", większość Brytyjczyków nie życzy sobie, by królowa Elżbieta II abdykowała na rzecz syna. Natychmiast więc nadszedł komunikat z pałacu Buckingham, że 79-letnia królowa cieszy się doskonałym zdrowiem i nie myśli o przejściu na emeryturę. Tym samym uspokoiła jedną trzecią poddanych, która nie ma najmniejszych wątpliwości, że to małżeństwo poważnie osłabi monarchię. Z drugiej strony aż 43 proc. Brytyjczyków popiera ślubne plany Karola. W niekomfortowej sytuacji znalazła się większość komentatorów prasowych, którzy niespodziewanie muszą zmienić front. Już zaczynają. Bowiem jeszcze za życia Diany jakoś nie przychodziło im do głowy, jak naprawdę może wyglądać życie z niezrównoważoną emocjonalnie i histeryczną żoną, jaką niewątpliwie była księżna Walii. Związek z cierpiącą na bulimię kobietą, której codzienność przestała przypominać sen o Kopciuszku. Tyle że wówczas nikt nie pochylał się nad losem Karola, który nie potrafił się odnaleźć w świetle reflektorów, padających na multimedialną żonę. W tym samym czasie gdy wszyscy zachwycali się działalnością charytatywną Lady Di, jej mąż wydawał na cele społeczne dziesiątki milionów funtów. Kogo to jednak obchodziło? Można podejrzewać, że poza obdarowanymi nikogo. Po śmierci Diany świat wydał na księcia Karola wyrok bez zawieszenia. Media ogłosiły go najbardziej nieczułym i okrutnym mężem świata. Poślubił, zdradził, porzucił. Gdyby nie jego uczuciowa oschłość, Diana nie szukałaby szczęścia w ramionach innych mężczyzn. Nikt nie miał co do tego wątpliwości. Teraz dziennikarze zaczynają się rozpisywać nad licznymi zaletami Karola, które kiedyś nie znajdowały uznania w oczach jego młodziutkiej żony. Media zafascynowane cudowną matką, jaką była Diana, nie zauważały, jak bliskie relacje z synami zbudował ich ojciec. To właśnie dlatego reakcja Williama i Harry'ego na wiadomość o tym, że Karol się żeni, jest normalna: cieszymy się szczęściem ojca i Camilli. No cóż, dziennikarze muszą sobie z tym jakoś poradzić. Pozostaje jeszcze pytanie, co takiego ma w sobie jego wybranka, że podobnie jak kiedyś król Edward VIII dla Wallis Simpson, Karol był skłonny zrezygnować dla Camilli Parker-Bowles z korony? Co poza tym, że jest rozwódką, lubi się śmiać, grać w polo i jeździć konno? Przede wszystkim przyszła panna młoda uosabia ideał współczesnej kochanki, co z definicji gwarantuje partnerowi porozumienie dusz i udany seks. Z wszystkim się godzi i nie naciska. Tak długo, jak trzeba, umiejętnie odgrywa rolę owocu zakazanego. W oczach ukochanego nigdy nie uchodzi za ofiarę, tym samym nie powoduje u niego wyrzutów sumienia. Według terapeutów, tylko takie kobiety mogą zatrzymać mężczyznę na dłużej. Bywa, że na całe życie. Zwłaszcza że kochanki idealne nie narzekają, nie płaczą po kątach i są prawdziwie niezależne. Stają się dla mężczyzny jego ulubionym oknem na świat, z którego zawsze rozciąga się atrakcyjny widok. Podobno najmniejszą rolę w takim wypadku odgrywa wiek oblubienicy. To znaczy, że nie musi być ona ani młoda, ani dużo młodsza. Przyjaciele 56-letniego Karola nigdy nie przepadali za "królową ludzkich serc". Dlatego dziś wyrażają nadzieję, że to małżeństwo przyniesie mu wreszcie upragniony spokój. Utwierdzają otoczenie w przekonaniu, że książę Karol znalazł w Camilli wytrawnego psychoterapeutę. Ona jest bardzo angielska, współczująca i ma swój urok. Miła, zwyczajna i bardzo naturalna - rozlegają się dookoła zachwyty nad przyszłą małżonką. Ma świetnie ustawioną psychikę. Lepiej się czesze, ubiera u Oscara de la Renty. Potrafiła się odnaleźć w roli zdradzanej żony, matki i niewidocznej kochanki, gdy po tragicznej śmierci Diany musiała się usunąć w cień. Jak tak dalej pójdzie, to poddani zamiast się zastanawiać, dlaczego mimo wszystko Camilla Parker-Bowles nie jest młodsza i ładniejsza, zaczną zazdrościć Karolowi wybranki. Gdzie bowiem znaleźć kobietę, która gdy mężczyzna idzie na polowanie, czeka na niego w samochodzie? Z kanapkami i bez dąsów. To także balsam na duszę tych wszystkich kobiet, które postawiły już krzyżyk na własnym życiu uczuciowym, w przekonaniu, że są już za stare, nieatrakcyjne i nie do pokochania. A tu całkiem niespodziewanie okazuje się, że są jeszcze na tym świecie mężczyźni, którzy oprócz wszystkiego lubią sobie z kobietą pogadać.
Więcej możesz przeczytać w 9/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.